Rozdział 11

642 49 1
                                    

Leżałam tak, głaszcząc TaeYanga po głowie, aż do czasu, gdy otworzyły się drzwi od sali. Stał w nich JiYong. Od razu trochę się zaniepokoił, widząc swojego przyjaciela tak blisko mnie. Podszedł i tak po prostu odsunął śpiącego chłopaka od łóżka bez słowa. Sam usiadł obok mnie. TaeYang o dziwo spał dalej. Ten to ma twardy sen...

- Jak to się stało, Tae? - Smok patrzył na mnie, czekając na wytłumaczenie.

- Byliśmy na rolkach... I... Był mały karambol... - Przełknęłam cicho ślinę. Nie chciałam żeby się dowiedział jak było naprawdę. Mogłoby to zniszczyć jego przyjaźń z Bae... Przeze mnie... Nie chciałam tego...

Chłopak pokiwał tylko głową i na chwilę odwrócił się w stronę TaeYanga, zaraz znów patrząc na mnie. - W każdym razie cieszę się, że nic Ci nie jest... - zagryzł delikatnie wargę. - Jak wyjdziesz, to będę miał dla Ciebie niespodziankę...

Zarumieniłam się delikatnie. - Przecież nie musisz nic przygotowywać...

- A co jeśli mogę i chcę? - Uśmiechnął się.

- Jesteś mega uparty... - zagryzłam wargę.

- Lubisz to... Wiem o tym... - oblizał się lekko.

Przełknęłam cicho ślinę, patrząc na niego. - Uspokój się... - powiedziałam głośno przez przypadek. Chciałam tylko powiedzieć to w myślach do siebie, ale niestety coś nie wyszło...

- Ja mam się uspokoić? - Zaśmiał się.

Pokręciłam tylko głową. - To nie było do Ciebie...

- A do kogo? - rozejrzał się po sali.

- Do mnie. - mruknęłam cicho pod nosem.

Uniósł tylko brew, zaraz się śmiejąc, a ja zaczęłam się śmiać tuż po nim. To prawda, że śmiech jest zaraźliwy.

- A co do mojego wyjścia, to nie jest tak źle... Wszyscy myśleli, że noga jest złamana, albo skręcona, a wyszło na to, że tylko obita, więc wychodzę już jutro...

- Przyjadę po Ciebie. - Uśmiechnął się, gryząc wargę. - I od razu gdzieś zabiorę...

Uśmiechnęłam się lekko. - Niech Ci będzie...

I Love You II G-Dragon [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz