Chapter 22

6.2K 303 8
                                    

Moje trzęsące się ręce ledwo utrzymywały walizkę, w której miałam spakowane najpotrzebniejsze rzeczy.  Za 30 minut miałam samolot. Strasznie się denerwowałam, w dodatku bolała mnie głowa. Czekaniw mnie wykańczało. Chciałam jak najszybciej już zobaczyć mojego Marcela, o którym miałam straszne wyobrażenia. 

Nareszcie zawołali nas na pokład samolotu. 

Rozsiadłam się wygodnie, wysłuchałam instrukcji i włożyłam sobie do ust gumę do żucia, dzięki której nie bolały mnie tak bardzo uszy.

Podłączyłam słuchawki do telefonu i wybrałam piosenkę, dzięki której odpłynęłam w krainę snów.

Obudził mnie mężczyzna, który od początku lotu siedział przy mnie. Wyglądał na 21 lat, miał ciemną karnację, ciemne włosy i brązowe, duże oczy. 

- Przepraszam, że Cię budzę, ale samolot właśnie wylądował - uśmiechnął się ukazując śnieżnobiałe zęby.

- Dziękuję.

Przetarłam oczy i poprawiłam włosy ręką. Schowałam słuchawki i zabrałam swoje rzeczy z górnej półki, która była nad naszymi głowami.  Torba była dosyć ciężka, więc przez przypadek upuściłam ją. Po chwili zorientowałam się, ze nieznajomy chłopak podtrzymywał ją swoimi dłońmi.

- Dziękuję - zarumieniłąm się z powodu swojej niezdarności.

- Nie ma za co. A tak w ogóle to jestem Diego.

- Catalaya - uścisnęliśmy sobie dłonie.

- Miło Cię poznać, Catalayo - wychrypiał i uśmiechnął się tajemniczo.

Wspólnie zeszliśmy z pokładu samolotu.

___________________________________

Taki krótki i nudny. 

UWAŻAJCIE na niego... 

:)

JMSster x

Transformacja || styles ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz