Chapter 31

4.7K 311 37
                                    

- Jak to z zazdrości? - wyjąkał Marcel. 

- Normalnie. Czy to tak trudno zrozumieć? - fuknął drugi Styles. - Byłem zazdrosny o ciebie!

Marcel spojrzał na niego tępo, jakby nie wiedział o co chodzi. Z resztą założę się, że nie wiedział.

- O czym ty mówisz? To ja całe życie zazdrościłem tobie...

- Jasne, jasne. To ty zawsze miałeś najlepsze oceny w szkole, byłeś oczkiem w głowie rodziców, zaznałeś więcej miłości niż jak. Wszyscy tylko mnie nienawidzili - wyliczał.

- Tak? To ty miałeś powodzenie u dziewczyn, to ty lepiej się ubierałeś, to ty byłeś lepszy w boksie. A pamiętasz Mitchie z podstawówki? Starałem się przez cztery miesiące, żeby do niej zagadać. Ty tylko podszedłeś i powiedziałeś "cześć", a sama zaproponowała ci randkę. 

- To nie była moja wina! Odmówiłem jej - podniósł ręce w obronnym geście. 

Nastała chwila ciszy.

- Tęskniłem stary - szepnął Harry.

- Ja też bracie, ale wiesz, jak cholernie trudno było mi bez ciebie? Kiedy usłyszałem, że żyjesz to układałem w myślach dzisiątki scenariuszy i prawie w każdym chciałem się na ciebie obrazić, ale teraz jak na to patrzę to za bardzo boli, abym mógł pozwolić ci odejść po raz kolejny. 

- Ja chciałem ci powiedzieć, ale bałem się... Nie chciałem wracać. Diego zaoferował mi pomoc i tak zosatałem tutejszym mechanikiem. Dorabiam sobie. Chodzę też do szkoły. Całkiem podoba mi się to życie, ale brakuje mi bliskich. Bardzo chciałbym wrócić chociaż na trochę do rodzinnego miasta.

- Możesz wrócić razem ze mną i Cat. I tak długo tu być nie mogę ze względu na złamanie, więc walka z Diego odpada - Marcel spojrzał na siedzącego przy nas chłopaka. 

- No właśnie - potwierdził,

- Ja i Marcel musimy wracać do szkoły, a ty możesz udać chorobę czy coś i jedziesz z nami na jakiś czas - wzdrygnęłam ramionami. 

- Jasne, zobaczę co się da zrobić. Dla ciebie wszystko - Harry spojrzał na mnie i mrugnął lewym okiem. 

- Hej, hej bracie pilnuj się, Starałem się o nią jakiś czas - przygarnął mnie ręką, a ja oparłam mu głowę na ramieniu. 

- Co ja zrobiłem? - Uniósł dłonie w geście obronnym i zaśmiał się. Nawet śmiech miał podobny do Marcela. Chłopacy byli strasznie podobni. Gdyby ubrali się identycznie i stanęli obok siebie na ulicy nie poznałabym, który to który. Musiałabym się dokladnie przyjrzeć. Marcel ma ślady po okularach na nosie, słabo widoczne, ale ma i kilka pieprzyków na twarzy. Harry mial gładką twarz, bez ani jednego znamienia. Oboje mieli gęste, kręcone, brązowe włosy i oboje zaczesywali je do góry. Wow, bliźniacza telepatia? ich usta były malinowe i pełne. Kuszące. Byli wysocy i dobrze zbudowani. Ich magnetyzujące zielone oczy były niesamowite. Wyglądali jak spełnienie marzeń prawie każdej dziewczyny.  Przynajmniej moje. Zachichotałam. 

Spojrzeli na mnie pytająco, na co w odpowiedzi machnęłam ręką.

- To co jedziesz z nami?  - Wtrącił Marcel.

- Musiałbym załatwić parę rzeczy z Dianą.

- Kim ona jest? - Zapytałam.

- To moja uhm - podrapał się po karku. 

- Dziewczyna? - Marcel poruszył zabawnie brwiami.

- Nie, to jego córka - zaśmiał się Diego.

___________________________________________

chyba moja wyobraźnia bardziej dzika być nie może xD hahahah 

Przepraszam, że tak późno i taki krótki, ale przybliżyłam wam trochę postać Harry'ego.

KOCHAM WAS ZA WSZYSTKIE GŁOSY, WEJŚCIA, KOMENTARZE! 

JESTEŚCIE NIESAMOWICI I KOCHANI I NIESAMOWICIE KOCHANI!

JMSster xx

Transformacja || styles ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz