Rozdział VII "Kawiarnia i spacer"

711 72 4
                                    

Siedzimy w tej kawiarni pół godziny, a rozmowa się nie klei. Mike patrzał przez szybe na śpieszących się ludzi, a ja starłem się być miły dla tego kolesia, ale to co mówiłem on się sprzeciwiał, tak więc tematy, które próbowałem poruszyć to: sport, muzyka, a nawet o książkach i innych nie d końca neutralnych pytań. Jedyne co jeszcze wpadło mi do głowy to szkoła.

"Nigdy nie będę miał od niej spokoju przy takich ludziach"-pomyślałem.

-Gdzie się uczysz?

-Mogę Ci powiedzieć, że studiuje grafikę komputerową.

-Grafika komputerowa słyszałem, że zajęcia są ciekawe.

-To dobrze słyszałeś.

-Dlaczego zdecydowałeś się na ten kierunek?

-Wywiad robisz czy co?

-Nie, po prostu jestem ciekawy. Sam się jeszcze zastanawiam co chce robić po liceum.

W tym momencie w jego oczach pojawił się tajemniczy błysk. Zaczął mówić od początku do końca. Od kiedy się tym zainteresował do podjęcia decyzji. I tak nam minęła pierwsza godzina. Potem było już troszeczkę z górki, bo sam zaczął wykazywać chęć rozmowy na inne tematy i szybko je zmieniał gdy widział, że nie wiem o co mu chodzi. Po przegadaniu kolejnej godziny, Alex powiedział, że musi już iść i poprosiłbym odprowadził Mike'a.

Takim oto sposobem idziemy przez park, bo chłopak nie chciał iść na skróty. Jedno pytanie nie dawało mi spokoju.

-Jesteś z nim szczęśliwy?

Spojrzał na mnie zdziwiony, ale przytaknął.

-Czemu mi nie powiedziałeś?

-Zazdrosny.

-Nie mam powodu by być zazdrosny. Chce wiedzieć, że mój  przyjaciel jest szczęśliwy, czy nie.

-Jest dobrze-zrobił chwilę przerwy.-Dziękuje.

-Za co?

-Za wszystko-powiedział.

-Konkretniej, bo wiem, że ja nic nie zrobiłem by dziękować.

-Za to, że poszedłeś z nami.

-Tylko zwaliłem wam randkę.

-To nie była randka... Nawet nie wiedziałem, że przyjdzie. A pro po poznał Ciebie, przynajmniej nie będzie mi marudził, że chce poznać moich znajomych.

-Dlaczego mnie mu przedstawiłeś, wiedziałeś, że ciężko z nim o czym kol wiek porozmawiać.

-Tiffany nie chciała, a ty nagle się pojawiłeś.

Nagle się zatrzymał.

-Tu wystarczy dalej pójdę sam.

-Ale...

Przelotnie pocałował mnie w policzek i poszedł w tylko sobie znanym kierunku.

"Czy on właśnie... Stop James jesteście przyjaciółmi pamiętaj, ale..."-biłem się jeszcze 5 minut z swoimi myślami.

W końcu postanowiłem wrócić do domu, bo ludzie zaczęli się patrzeć na mnie jak na psychicznie chorego.

Prawdziwy ja 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz