5 lat później
-Gdzie mnie ciągnięcie?-spytałem sprawców całego zamieszania.
-Za chwilę się dowiesz-mruknęła Michi.
-Ech... kiedy zamierzasz dorosnąć?-spytałem nastolatkę.
-W przeciwieństwie do ciebie ona za chowu je się jak na 22 lata przystało-mruknął Hoshi.
-Ej...-wtedy zorientowałem się, że stoimy przed wejściem do parku.-Po co mnie przyciągnęliście do parku?!
-Nie cierpliwe dziecko z ciebie!-oznajmiła dziewczyna połowie ulicy.
-Może byście byli trochę ciszej-wtrącił się wujek.
-Niby my jesteśmy głośno, a ty i...
"Znowu zaczynają się kłócić"-pomyślałem.
-To czemu mnie tu przytargaliście?-spytałem po raz enty tego dnia.
Cała trójka spojrzała na mnie jak na idiotę.
"Widać, że rodzina".
-Idź prosto główną ścieżką to się przekonasz-powiedziała jedenastolatka.
-Macie tu czekać-powiedziałem i ruszyłem ścieżką przed siebie.
-Jeszcze zmienisz zdanie-usłyszałem jeszcze za sobą słowa Luci.
Zaśmiałem się cicho na te słowa.
-Najpierw ciągną cię przez pół miasta, a potem porzucają w parku... To się nazywa prawdziwa rodzina.
Zatrzymałem się dopiero koło stawu.
-O co im chodziło?
Nagle usłyszałem, że ktoś za mną się zatrzymał.
-Dawno się nie widzieliśmy, prawda?
"Ten głos... wydaje się znajomy"-przeleciało mi przez głowę.
Odwróciłem się na pięcie i zobaczyłem Jego.
-Co ty tu robisz?-to jedyne co przyszło mi do głowy.
-Tak długo się nie widzieliśmy, a ty pytasz się co ja tu robię?Mogłem się tego po tobie spodziewać.-jego ton głosu stał się zimny.-Pomyślmy co ja tu mogę robić studiuje, pracuje,mieszkam...-kiwnąłem głową, że rozumiem.-...i szukam jednego idiotę co wyjechał I się nawet ze mną nie pożegnał. Nie dał mi szansy by go zatrzymać. Nie pozwolił zdecydować za siebie, tylko podjął decyzję dobrą dla siebie, ale nie dla mnie... wiem myślałeś, że będzie tak najlepiej, ale...
-Ech... nie chciałem być przeszkodą.
-Alenie byłeś...-powiedział zbyt gwałtownie.
Odwróciłem się w stronę stawu, oparłem się o murek. Staliśmy tak w ciszy kilka minut.
-Iw ciągu tych lat nie zapomniałeś o mnie, dlaczego?-spytałem nie rozumiejąc.
-Wiesz jak to się mówi: Jeśli trafiłeś na wyjątkową i inną osobę,nie pozwól jej odejść. W 99% już nigdy nie spotkasz nikogo tak niezwykłego, jak on/ona, i do końca życia będziesz gdybać jak ciekawie wyglądałoby twoje życie u jego/jej boku...
-Kolejny wyskakuje z tym cytatem-mruknąłem.
-Nie rozumiesz znaczenia tego cytatu, nie?
-Gdybym rozumiał 5 lat temu, to bym nie wyjechał.
-Ech... ciężko, to wyjaśnić-podrapał się po karku.
-Spróbuj-wzruszyłem ramionami.
-Ech...-westchnął cierpiętniczo.-Wiem...
Spojrzałem na niego zdziwiony co wykorzystał I musnął moje usta swoimi.
-To, że zawsze myślałem jak by wyglądało te 5 lat, gdybyś nie wyjechał-ponowił czynność.
-Wiesz co? Pierwszy raz zacząłem żałować decyzji o tym wyjeździe.
Uśmiechnął się lekko.
-Więc...?-chciał spytać, ale wcisnąłem się mu w zdanie.
-Oczekujesz czegoś jeszcze?
Jego mina w tym momencie była bez cenna.
-Bardzo śmieszne... hahaha... a tak na serio?
-Nie wiem...-wzruszyłem ramionami, patrząc na niego.
"Nie zmienił się za bardzo... może trochę...".
Z rozmyślań wyrwał mnie ciepły oddech na mojej twarzy i jego ręka na moim policzku. Po nie długiej chwili jego usta na swoich.Starałem się oddawać każdy pocałunek.
-Kocham cię-mruknął w pewnym momencie.
-Ja ciebie też-odparłem za nim ugryzłem się w język.-Co będzie dalej z nami?-spytałem niepewnie.
-Zobaczymy co los nam przyniesie-po tych słowach usiedliśmy na pobliskiej ławce i zaczęliśmy opowiadać co spotkało nas w ostatnich latach.
CZYTASZ
Prawdziwy ja 2
Short StoryJames to bratanek Hoshiego. Chodzi do 2 klasy liceum. W oko wpadł mu Michael, niestety jego miłość jest nie odwzajemniona, ale czy aby napewno. Może jednak James nie jest obojętny Michael'owi. Oczywiście nie zabraknie Hoshiego i Luci pomagającemu ch...