Rozdział VIII "Przeszłość powraca"

645 75 2
                                    

Siedziałem w salonie, gdy rozległo się pukanie. Kiedy otwarłem drzwi zobaczyłem kobietę niższą ode mnie, o długich białych włosach, niebieskich oczach.

 Kiedy otwarłem drzwi zobaczyłem kobietę niższą ode mnie, o długich białych włosach, niebieskich oczach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Trzymała za rękę dziewczynkę na oko 5-letnią, bardzo podobną do matki.

Trzymała za rękę dziewczynkę na oko 5-letnią, bardzo podobną do matki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dzień dobry, czy zastałam Luca Collinsa?-spytała.

-Wujku... Chodź na chwilę.

Hoshi stanął za mną wybałuszył oczy i wyglądał jak by chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co.

-Widzę, że dalej jesteście razem-powiedziała z znikomym uśmiechem.

                                                                                                ***

Po dwóch godzinach dowiedziałem się, że tą kobietą jest Futaba. A dziewczynka nazywała się Michiru Tanaka, ma 6 lat i podobno jest córką Luci.

"Chwila 6 lat, czyli wtedy miałem jedenaście... Wujek wracał do Japonii... Moment, w którym Luca był zaręczony z Futabą"-pomyślałem.

Z tego co zrozumiałem z ich japońskiej gadaniny. Chodzi o to, że biało-włosa nie może zajmować się Michi, bo jej praca polega na jeżdżeniu po świecie i prosi Luce by się nią zajął, chyba jednak cos poplątała.

-Dla czego mi o niej nie powiedziałaś?!-przeszedł na angielski Luca.

-Bo nie chciałeś mnie widzieć i... i...-kobieta była pliska płaczu.

-Powinienem wiedzieć o tym od początku nie uważasz?!

Wujek coś szepnął mu, a po chwili wyszedł z pomieszczenia.

-Ech... I co ja mam z tym fantem zrobić-powiedział Hoshi znacząco patrząc na Futabe.

Dziewczynka patrzała na nich nie zrozumiale.

"Świetnie nie rozumie angielskiego, lepiej nie mogło być".

-Skoro tak nalegasz, to czemu nie.

"Chwila... CO?!...Ja chce wiedzieć czy z nią nie problemów wychowawczych, bo znając życie, JA będę musiał z nią siedzieć... Chyba czas powtórzyć japoński....".

-Zawsze można było na Ciebie liczyć-powiedziała uradowana kobieta.

-Pod warunkiem... 

"No pytaj czy nie problemów wychowawczych".

-... że będziesz pod telefonem za każdym razem.

"Zawiodłem się na tobie".

-To może być nie do końca możliwe, ale postaram się.

-To trochę za mało...

-Więcej niż mogę powiedzieć-wcięła mu się w zdanie.

Zaczęli jeszcze dyskutować, o jakichś tam sprawach. Ja za to próbowałem od wrócić uwagę Michiru. Zacząłem pokazywać coś na migi, a po kilku minutach dziewczyna też.

"Może nie będzie tak źle jak myślałem".

                                                                                        ***

Kiedy wyszły nie umiałem pozbierać myśli.

-Nad czym tak ciężko myślisz?-spytał wujek.

-No bo ty... dzieci... zero pytania o trudność wychowawczą... Luca... załamka...-nie potrafiłem sklecić sensownego zdania.

-Nie interesują mnie trudności wychowawcze, a Luca ma załamkę tają wiadomością.

-Może i masz rację, ale nie lubisz dzieci, a ona nie umie angielskiego.

-Nie lubię dzieci, ale czego się nie robi dla osoby, którą kochamy. A co do angielskiego to nie mój problem, że nie rozumie po angielsku tylko twój-ruszył w stronę schodów, przy okazji klepiąc w plecy.-A właśnie-zatrzymał się w połowie kroku.-Na razie nie mów nic Lucowi, chce jeszcze trochę po żyć.

-Zły Luca, to koniec świata... Tylko uważaj jak się już wścieknie!

"Już mi Cię żal"-pomyślałem zamykając drzwi od pokoju.

Prawdziwy ja 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz