Rozdział XI "Randka?"

576 73 6
                                    

Mijają dni. Z Michi dogaduję się coraz lepiej, a pomiędzy tam tą dwójką szkoda gadać.

Jutro wraca mama, więc chce jak najszybciej wrócić do domu by pomóc wujkom w sprzątaniu.

-James-usłyszał za sobą.

Kiedy się od wróciłam, stał przede mną blondyn.

-Tak?

-M-Może się przej-dzie-my-zająknął się.

-Czemu nie?-powiedziałem bez zastanowienia.

-Nie śpieszyłeś się gdzieś?-spytał zdziwiony.

" Luca mnie zabije".

-Szczerze, to nic ważnego.

"Kłamstwo".

-Oh... Okey...-uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

***

Po godzinie chodzenia po uliczkach, które pierwszy raz widzę i gadaniu o byle czym. Wylądowaliśmy w parku i robiliśmy kolejne kółko stawu. Zbierałem się by zadać pytanie, które mnie nurtowało.

-Michael...?

-Tak?-spytał zdziwiony.

-To nie do końca prawda, że Alex sobie kogoś znalazł, zgadłem?

-Tak.

-Więc, dlaczego...

-Chciałem by pewna osoba była o mnie zazdrosna-wciął mi się w zdanie.

-Podziałało?

Już miał odpowiedzieć, ale przerwał mu telefon.

-Halo?-powiedziałem do urządzenia.

-Gdzieś tyś jest?! Miałeś pomagać sprzątać, pamiętasz?!

-Luca, spokojnie za chwilę będę.

-Coś się stało?-spytał za niepokojony towarzysz.

-Muszę iść... Widzimy się jutro.

Nie słuchając już co do mnie mówi ruszyłem przed siebie.

Michael

-Coś się stało?-spytałem za niepokojony.

-Muszę iść... Widzimy się jutro.

Nie słuchając co do niego mówię ruszył przed siebie.

-James, co do twojego wcześniejszego pytanie. Sam mi odpowiedz czy podziałało.

Nie mając co robić postanowiłem wrócić do domu z wieloma pytaniami, na które mogę nie dostać odpowiedzi. Większość to 'Kto to Luca?', "Kim dla NIEGO jest?', 'Co ich łączy?'.


Prawdziwy ja 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz