James
Od sytuacji spod szkoły minęły dobre 2 tygodnie. Mike wrócił do starego siebie,znowu wyrzucał z siebie tysiąc słów na minutę. Dziś skończyliśmy szybciej lekcje, więc postanowiłem zrobić niespodziankę Michi, ale jedyny dźwięk w domu wydobywał się z kuchni. Kiedy podeszłem bliżej uchylonych drzwi, mogłem rozróżnić słowa.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?-spytał wujek.
-Jak niczego innego.Chce zobaczyć znowu to miasto, w którym się wychowywałam-wyszeptała mama.
-Co o tym myślisz?
-Myślę, że nie powinniśmy sami podejmować decyzji za jedną osobę-odparł Luca.
-Jak myślisz jak zareaguje na to Luca?
-Nie wiem... Jest zupełnie nieobliczalny, jak jego ojciec.
"Ona chyba nie myśli o..."-moje rozmyślania przerwał Collins.
-James... Co tak wcześnie?
-Odwołali nam dwie ostatnie lekcje... Gdzie jest to zło wcielone-powiedziałem rozglądając się za 6-latkom.
-Jest w pokoju-powiedziała szybko kobieta.
Od razu skierowałem tam swoje kroki, chcąc opuścić tą nerwowa atmosferę.
***Następnego dnia***
"Czyżby cała trójka myślała nad powrotem w rodzinne strony... Nie... A może jednak...".
-James słuchasz mnie?-spytał lekko wkurzony Mike.
-Co?!... Nie... Przepraszam, ostatnio mam sporo na głowie...
-Znowu Fran za tobą chodzi?-spytał rozglądając się na boki.
-Co?... Nie... Sprawy prywatne-chciałem się uśmiechnąć, ale mój uśmiech na pewno zmienił się w grymas.
-Ech... Znowu wyskakujesz z tym tekstem.
-Jakim?
-Sprawy prywatne.
-A tobie o co znowu chodzi, co?!
-Nie ważne-mruknął i zamierzał pójść w swoim kierunku, ale złapałem go za nadgarstek.-Puść mnie!
-Nie, puszcze dopóki mi nie powiesz o co chodzi!-co z tego, że krzyczymy na siebie na terenie szkoły; co z tego, że pewnie cała szkoła na to patrzy.
-Powiedziałem żebyś mnie puścił-powiedział próbując wyrwać rękę z uścisku.
-A ja powiedziałem,żebyś mi powiedział o co chodzi-starałem się do powiedzieć spokojnie, i chyba mi wyszło.
Po 15 minutach szamotania moja cierpliwość się skończyła, odwróciłem Mike'a w swoją stronę.
-Ech... załatwimy to normalnie jak ludzie, czy wolisz się kłócić?-spytałem ze zrezygnowaniem.
-Wiesz co?-zaczął mówić.-Ech... przemyśl sobie wszystko od mojego poznania Luci do tej chwili, a się dowiesz o co mi chodzi.
-To nie jest odpowiedz.
-Jest, może nie taka jaką się spodziewałeś, ale jest-powiedział odwracając swój wzrok ode mnie.-Puścisz mnie teraz.
Zrobiłem to co chciał, chłopak od razu zrobił kilka kroków do tyłu. Nawet na mnie nie spojrzał od wrócił się na pięcie i ruszył w tylko sobie znany kierunek.
"Dlaczego wszystko nie idzie po mojej myśli"-z ta myślą szedłem przez zatłoczone ulice.
Hej, mam dwie sprawy:
1.Chciałabym poznać waszą opinie na temat tego opowiadania bądź tego rozdziału, krytyka też mile widziana, chciałabym poprawić to co robię źle i przeć w stronę "perfekcji".
2.Poszukuje bety, osoby która:
-niesprawdza byle jak
-oddaje na termin sprawdzone "prace/rozdziały" (jeżeli zostanę powiadomiona o późniejszym oddaniu nie będę miała nic przeciwko).
3.Rozdział ma 380 słów (nieważne jakbym się starała nie potrafię pisać dłuższych rozdziałów do tego opowiadania).
CZYTASZ
Prawdziwy ja 2
Short StoryJames to bratanek Hoshiego. Chodzi do 2 klasy liceum. W oko wpadł mu Michael, niestety jego miłość jest nie odwzajemniona, ale czy aby napewno. Może jednak James nie jest obojętny Michael'owi. Oczywiście nie zabraknie Hoshiego i Luci pomagającemu ch...