Rozdział IX "Fran, wściekły Luca i Michi"

642 64 2
                                    

Od czasu spaceru minęły dwa tygodnie. Dwa tygodnie patrzenia na Michael'a przytulającego się do Alexa. Wyszedłem z szkoły i zmierzałem w stronę blondyna. Gdy ktoś złapał mnie za rękę.

-Możemy porozmawiać?-usłyszałem znajomy kobiecy głos.

Gdy się od wróciłem zobaczyłem Fran.

-Nie mamy o czym-powiedziałem najzimniej jak potrafiłem.

-Proszę-spojrzała na mnie błagalnie.

-Ech... Masz 5 minut...

-Tiffany się przyznała, że to ona Cię pocałowała, a ja nie chciałam Cię wysłuchać.

-No i?-pogoniłem ją.

-Może spróbujemy jeszcze raz?

"Pamiętaj, że Francesca może do Ciebie chcieć wrócić, nie zgadzaj się jeżeli kochasz kogoś innego"-przypomniały mi się słowa Luca.

Automatycznie spojrzałem w stronę Mike'a, który próbował się jakoś rozgrzać. Przyznać trzeba, że dzień był mroźny jak na Anglię.

 Przyznać trzeba, że dzień był mroźny jak na Anglię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Nie.

-Dlaczego?-spytała zdziwiona.

-Bo zamiast mnie wysłuchać, oskarżyłaś mnie. To twoja wina, że się rozstaliśmy.

W jej oczach automatycznie pojawiły się łzy. Wiedząc, że chce jeszcze coś dodać, od wróciłem się na pięcie i stanąłem obok Alexa.

-Wszystko w porządku?-spytał.

-W jak najlepszym.

-Kto to był?-kolejne pytanie.

-Jego był-odparł blondyn stojąc za mną.-Wróciliście do siebie?

-Nie... A właśnie, powiedz Tiffany, że jak odwali jeszcze jakiś numer, to długo nie pożyje.

-Acha...-pokiwał głową.-Nie rozumiem.

-Ona zrozumie. Do jutra.

Po tym wsiadłem do samochodu Luca, który postanowił mnie dziś zgarnąć po drodze.

-No comments-powiedziałem, widząc, że partner wujka chce coś powiedzieć.

Uniósł ręce w geście poddania i ruszył. Po chwili dostałem sms-a od niego.

Widać, że twój obiekt westchnień nie jest szczęśliwy w związku.

Spojrzałem na niego pytająco.

-Jestem dobrym obserwatorem.

"Czyli mam jeszcze jakieś szanse"-pomyślałem.

-Masz jakieś plany na weekend?-spytał nagle rudo-włosy.

-Nie, a co?

-Nic, tak się pytam.

Reszta drogi minęła nam na planowaniu weekendu by nie wchodzić sobie w drogę. Kiedy dotarliśmy do domu, czekała nas niespodzianka. Mianowicie Michiru się wprowadzała. Postanowiłem trzymać się na uboczu by być bezpiecznym.

-Co ona tu robi?!

-Myślałem, że jednak się ucieszysz z tego-powiedział niewinnie wujek.

Nagle jedna rzecz nie dała mi spokoju.

-Dlaczego moje rzeczy są pod drzwiami MOJEGO POKOJU?

-Pomyślałem, że mógłbyś odstąpić pokój małej na czas remontu w pokoju gościnnym.

-Chwila... CO?!... Mam spać na kanapie.

-Yhym...

-Nie... właśnie się zwolniła część łóżka-po tych słowach Luca od wrócił się na pięcie.

-Luca...-Hoshi poszedł za nim.-Kochanie weś mi tego nie rób.

-Sore wa anata ga hanbun ni heya o kyōyū suru tame ni nani o iu ka...Desu (To... co powiesz na podzielenie się pokojem na pół)-powiedziałem łamiącym się japońskim.

-Hmmm... Po pierwsze umiem angielski, po drugie podzieliłam pokój żółtą taśmą, przewidziałam, że będziesz chciał iść na ugodę. Jednak jak dotkniesz jedną z moich rzeczy. O własnych siłach nie opuścisz tego pokoju, zrozumieliśmy się?

-T-Tak...

Uśmiechnęła się i weszła do pokoju.

"Następnym razem jak będą chcieli sprowadzić kolejnego dzieciaka. Sam zapytam się czy jest trudnym dzieckiem"-powiedziałem wchodząc do jaskini lwa.

 Sam zapytam się czy jest trudnym dzieckiem"-powiedziałem wchodząc do jaskini lwa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




Prawdziwy ja 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz