#SMS 36, 8/8

15.8K 1K 135
                                    

Wybaczcie, ale czasem czuję się zła w opisach takich sytuacji (zwłaszcza kiedy jest wieczór). Mam nadzieję że ten rozdział będzie wystarczająco barwny, że wszystko zrozumiecie ;)

Proszę, nie piszcie, że nie tego oczekiwaliście ode mnie i że jest to słabo napisane.


Wybaczcie jeżeli kogoś będzie raził w oczy. Robiłam co mogłam👌



Sytuacja była na prawdę banalnie prosta. Wybieram drzwi pierwsze, obrywa Styles, wybieram drugie, koniec z Hemmingsem. Wręcz cudny turniej.

No już lepiej się nie dało.

ja: na serio oczekujesz że w takiej sytuacji ja coś wybiorę?

anonymus: Tak.

anonymus: I ogłaszam że pozostały Ci 2 minuty 30 sekund.

ja: no to tak

ja: oficjalnie ci ogłaszam że nici z teleturnieju bo niczego nie wybiorę

ja: nie jestem w stanie wybierać na zasadzie ludzkiego życia lub zdrowia zatem

ja: ykhym *kaszle*

ja: pier*ol się

anonymus: Lillie.

anonymus: Lillie nie denerwuj mnie!

ja: przykro mi Panie anonycośtam

ja: rezygnuje z zabawy

Teoretycznie, normalna Lillie zaczęłaby płakać, wrzeszczeć, użalać się nad swoim życiem, rozmyślać nad tym wszystkim co było złe i co jej nie poszło.

Powinna była zacząć ze łzami recytować wady i zalety osób siedzących za drzwiami, błagalnym tonem prosząc o litość dla tychże osób i oferując cokolwiek wzamian.

W jej naturze leżało bieganie jak porażona w miejscu, szukając najlepszego i najbezpieczniejszego rozwiązania.

Tylko że. .

Nie tym razem.

anonymus: Lillie, co ty robisz? !

ja: myślisz że jestem głupia?

Podeszłam do pierwszych drzwi, podnosząc zapalniczkę i obracając nią w palcach.

Liczyliście na czysty rozlew krwi i dzikie wybory z mojej strony? Może kiedy indziej, ale NIE będąc na parterze, przy wyjściu, ze świadomością że jest prawie 100 % prawdopodobieństwa na to że to Calum i reszta się tłukli za drzwiami. 

Jak to mówią? Logika nie boli?

anonymus: Odłóż to!

Nie tym razem.

Nacisnęłam na klamkę, licząc że wpierw będę musiała użyć nieco siły i pomóc im kopniakiem.

Drzwi były otwarte...

-Lillie! - usłyszałam cichutki głos, będący mieszanką szlochu i ... nie wiem czego jeszcze, zaraz po moim przekroczeniu progu. - Martwiłem się ...

Na krześle tuż przede mną, siedział dość zmarnowany i obdarty przy skroni blondyn, z oczyma wpatrzonymi we mnie jak w obrazek.

Wyglądał bardzo wczorajszo i widać po nim było że ma na koncie przeżycia podobne do 'naszych' lub też bardziej kolorowe.

SMS z wrogiem 2.✉| H.S.| book twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz