*Demetria*
- Cześć, skarbie -usłyszałam głos i omal nie dostałam zawału, kiedy ktoś objął mnie w pasie. Odskoczyłam jak opażona, a następnie odwróciłam się. Uff... Był to Rafael, mężczyzna patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Wybacz, nie spodziewałam się kogoś spotkać ani tego, że ktoś mnie obejmie -wytłumaczyłam się, on odetchnął z ulgą. Następnie uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam i pozwoliłam się mu przytulić.
-Nie powinienem się skradać, to moja wina. Wyspałaś się w końcu? -zapytał, a ja spojrzałam na jego twarz. Oparłam brodę o jego umięśnioną klatkę piersiową.
-Powiedzmy. Juliet mnie obudziła, tylko po to, abym pomogła jej wybrać sukienkę na randkę z Ashleyem -odpowiedziałam.
Rafael się uśmiechnął i zaczął wierzchem dłoni głaskać mnie po poliku.
-Cała Juliet, jesteś głodna?
Właśnie w tym momencie zaburczało mi w brzuchu. Zaśmiał się, tak jak i ja.
-Powiedzmy, że tak. Na co masz ochotę? -zapytał się mnie. Zjadła bym coś kalorycznego.
-Hamburgera bym zjadła -powiedziałam, a on odsunął się ode mnie i złapał za rękę, a następnie poprowadził w stronę drzwi frontowych.
-No to chodźmy do mojego ulubionego baru. Robią tam niezwykłe hamburgery -oznajmił, otwierając drzwi, przez które przeszliśmy.
Zamiast wyjść na zewnątrz, weszliśmy do małego baru, który był pusty i trochę obskurny. Rafael złapał mnie za rękę i zaprowadził do starego baru, stojącego na środku małego pomieszczenia. Usiedliśmy na czarnych stołkach barowych. Niedługo jakby na zawołanie z pomieszczenia za barem wyszedł mężczyzna ubrany w starą czarną koszule i czarne wytarte spodnie. Jego włosy układały się w stronki przy twarzy, zrobiło mi się nie dobrze. Jaki lokal, taki pracownik.
-Rafi, chodźmy gdzieś indziej -zaproponowałam, pochylając się w stronę rudowłosego, aby ochydny mężczyzna mnie nie usłyszał. Rafael spojrzał na mnie zdziwiony.
-Czemu? -zapytał, a ja spojrzałam wokół siebie i podniosłam brew.
-Bo mi się tu nie podoba -odparłam niezadowolona, a on spojrzał na mężczyznę.
-Okej, to chodźmy gdzieś indziej-powiedział wstając z stołka tak jak ja i znowu złapał mnie za rękę, i przeszliśmy przez drzwi do pałacu.
-To co chcesz jeść? -zapytał, nie puszczając mojej dłoni.
-Chcę to samo, ale w jakimś lepszym miejscu -mruknęłam robiąc słodką minę, na co Rafael się uśmiechnął i znowu przeszliśmy przez drzwi.*Andy*
Powiedziałem jej prawdę, zasługiwała na to.
"Oj, Andy przyjacielu, miękniesz, jeszcze dwa stulecia temu, byś ją okłamał, aby ją przelecieć, a teraz mówisz jej prawdę" -mówiłem sam do siebie w myślach. Oczywiście, to była prawda, zrobiłem się bardziej ludzki, niż mi się wydawało... A niepokój o Dianę w rękach tego idioty wcale nie pomagał.
Właśnie siedziałem w bibliotece, wpatrując się w obraz mnie i Diany, kiedy ktoś mi przeszkodził.
-Co tu robisz chłopcze o tej porze? -pisnął głos pinki bibliotekarki. Ta kobieta mnie nie lubiła i z wzajemnością, katoliczka za dychę. Spojrzałem na nią.
-Siedzę -odparłem bez przekonania, a ta tupnęła swoim różowym pantoflem o podłogę.
-Właśnie widzę -prychnęła. -Dzisiaj wcześniej zamykam bibliotekę, więc wybacz ale muszę cię wyprosić, chłopcze -poinformowała z wyższością jak zawsze, a ja wstałem i po prostu ominąłem ją bez słowa, nie miałem ochoty jej dogadywać.
"Lepiej sprawdze co z Lisą" -pomyślałem -"albo lepiej nie, bo może Julia u niej siedzi, a teraz wolę ją trzymać na dystans..." Miałem już wychodzić z biblioteki, kiedy ktoś złapał mnie za ramię, konkretniej, był to Simon.
-Czego? -zapytałem, a on zbliżył się jeszcze bardziej.
-Diana została porwana i na 100% to twoja wina -warknął, ja tymczasem zastanowiłem się o co mu do cholery chodzi. Olśnienia dostał czy co?
-To już wiem, a ty nie powinieneś napisać do swoich przełożonych i zdać im raport, no i przekazać, że powinni się szykować do wojnny? -zapytałem, co jego zbiło trochę z tropu, a zdobyło punkty dla mnie. Simon puścił moje ramię.
-Nienawidzę, kiedy masz racje-burknął, a następnie mnie ominął. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Przyzwyczaj się, Lewis! -krzyknąłem za nim i ruszyłem też w tamtą strone.*Demetria*
Tym razem znowu weszliśmy do baru, ale ten był nowszy, większy, czystszy i było w nim sporo ludzi. Rafael skrzywił się na ten widok. Chyba nie przypada łza tłumami, znowu usiedliśmy przy barze i podeszła do nas ładna kelnerka.
-Co podać? -zapytała piskliwym głosikiem, prawdopodobnie jedynie Rafaela, bo mnie nawet nie zauważała.
-Dwa Hamburgery i dwie cole poprosze -odparł beznamiętnym głosem, a kelnerka trochę zawiedziona odeszła. Czy ona mnie na serio nie widzi? Rozejrzałam się po pomieszczeniu i krzyknęłam nikt nie zareagował. O co chodziło?
-Jesteś zbyt krótko na ziemi, słońce, oni cię nie będą widzieć przez pierwsze kilka miesięcy. Tamten bar był dla upadłych, ale skoro ci się nie podobało... -wyjaśnił Rafael a ja znów rozejrzałam się po baru. Nie widzieli mnie... dziwne uczucie.
-To jak ja mam tu jeść? Będzie lewitujący hamburger? -zapytałam, a on się zaśmiał. Tym razem wszyscy spojrzali na nas albo raczej na niego.
-Też racja -powiedział, po czym znowu zawołał kelnerkę. -To co zamówiłem, na wynos, proszę. -Blondynka na odpowiedź skiwła i odeszła.
-Widzisz zero problemu -odetchnął Rafael, a ja się uśmiechnęłam. Zero problemu, tylko szkoda, że to wyglądało jakby mówił sam do siebie.*Lisa*
W takich momentach Diana by się przydała, nie powiem. Ostrzegała przed Andym i miała racje. Julia była zrozpaczona, po pięciu minutach po prostu zasnęła na moim łóżku, więc ja musiałam się przenieść na łóżko Diany.
Nie chciało mi się szykować do snu, wszystko było tu takie dziwne i... Wydawało mi się, że jestem jedyną osobą, co tego nie rozumie. Jednak nie chciałam stąd wyjeżdżać. Miałam tu nowych przyjaciół i wszystko chyba sobie poukładałam, nie potrzebowałam ani taty, ani macochy. Jedynie co mnie trapiło, to to gdzie jest Diana
.Hej, cześć, dzień dobry... Trochę znowu mnie nie było, ale warto pociągnąć to opowiadanie do końca, więc oto i ja. Jestem tak leniwa, źe nie chciało mi się poprawiać tych powtórzeń. No może w Sobote je poprawie, a jak na razie miłego czytania.
CZYTASZ
Gdzie anioł nie może,tam diabeł pomoże.
FantasyHistoria o aniele i o aniele mroku,którzy mają opiekować się jedną dziewczyną,ale przeszkodzić im chcą upadli. Anioły nie na tyle dobre aby trafić do raju,ani nie na tyle złe aby trafić do piekła. Błąkają się po świecie,bez celu. Czy Dianie i Andy'e...