Rozdział 15

261 30 15
                                    

Nie sprawdzony...

*Diana*

Siedze z Lisą i Simonem,w bibliotece,odrabiamy zadanie domowe,na jutro,ale ja nie mogę się skupić. Ciągle myśle,o tym co widziałam w zeszłym tygodniu. Simon i Andy postanowili czekać tak jakby mi nie ufali. Dziwne,że się ze sobą zgodzili chociaż w tej sprawie. Ciągle się boje,że wszystko co widze przestanie istnieć,łącznie ze mną i moimi przyjaciółmi. Andy i Julia gdzieś znikneli. Spędzają razem przez ten tydzień mnustwo czasu,Andy chyba się w niej zakochał,a ja mimowolnie czuje... Zazdrość. Niby mnie kocha,ale z drugiej strony ma mnie za bez duszną i tylko pojawia się jakaś brązowłosa o figurze modelki,odrazu o mnie zapomina. Tak jest z miłością demona.
-Diana,wszystko w pożądku?-zapytał Simon,spoglądając na mnie. Spojrzałam na niego i podniosłam brwi.
-Tak,a co?-zapytałam,wskazał na moją ręke w której trzymałam złamany ołówek. Pierwszy raz robie coś zbyt emocjonalnie,a oto skutki.-To nic-odpawiadam,a Lisa patrzy na mnie z nie dowierzaniem.
-Znowu cię coś trapi,wiesz,że nam możesz powiedzieć wszystko-powiedziała,a ja się uśmiechnełam i skiwnełam potwierdzająco głową...ale o moich oczuciach nie moge z nikim rozmawiać.
-Więc co ci jest?-zapytał Simon,a ja spojrzałam na niego.
-Nic szczególnego,za dużo myśle to tyle-odparłam zamykając zeszyt i schowałam go do torby jak piórnik.-Pójde się przejść-powiedziałam i wstałam z miejsca,ci tylko skiwneli,a ja wyszłam szybkim krokiem z biblioteki. Wiem gdzie ide i to napewno nie jest droga,na zewnątrz.

**************************

Wiktora nie ma w jego gabinecie tym lepiej , nie chce się jeszcze z nim użerać. Stoje przed drzwiami do pokoju Andiego,korytarz jak zazwyczaj jest pusty i nim decyduje się zapukać,przystawiam ucho do drzwi. Nasłuchuje i słysze śmiechy męski... Oraz kobiecy. Są tam,zapukałam trochę za mocno,drzwi po chwili się otworzyły i stanoł w nich Andy z rozczochranymi włosami,rozmazaną szminką na szczęce. Zacisnełam usta w wąskom linie. W jego oczach kryje się przerażenie,niem się postrzymuje uderzam go w twarz. Odpycha nas od siebie go na biurko pod oknem mnie,na ściane na przeciw. Co się ze mną dzieje upadam na kolana,wzrok mi się rozmywa,teraz rozumiem słowa Rafaela. Już wszystko jasne.
-Diana-usłyszałam nad głową głos Julii. Klęczy nademną,spojrzałam w jej ciemne oczy,które kryja w sobie strach,pożądanie i miłość. Straciłam Andiego. Musze się z tym pogodzić.aby znów być silną. Podniosłam się na nogi,ona tak samo. Niebiskooki stoji w drzwiach,nie patrzy na mnie. Ośmieszyłam się.
-Przepraszam-rzucam i biegnę przed siebie,tak szybko,że nawet nie wiem kiedy znajduje się poza terenem szkoły,w lesie. Kucam przy wysokim dębie i głęboko oddycham. Anioł czujący zazdrość,to też coś! Co się ze mną dzieje. Zamknełam oczy i poczułam przeszywujący ból,z boku głowy. Upadłam na zimne suche liście.

**********************

Hej,cześć,dzień dobry... Za to,że nie ma odpowiedniej ilości komentarzy i gwiazdek. Rozdział jest krótki... Żartuje,wena mi wraca i chcę was trochę pomęczyć. Pa,pa.

Gdzie anioł nie może,tam diabeł pomoże.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz