Rozdział 12:

262 26 1
                                    

Nie sprawdzony...

*Diana*

Spojrzałam za siebie i aż podskoczyłam... Daniel,ale to nie możliwe! Wstałam z ławki i spojrzałam na przyjaciela,wygląda tak jak zawsze,ale widać blizne na jego szyji,jego cera straciła blask,a oczy stałe się szare jak te Andiego z mojego snu! Jego twarz nie wyrażała nic,jest poprostu pustą skurupą pod władzą Rafaela. On jest bardziej potężny niż myślałam. Co gorsza w dłoni mojego przyjaciela znajduje się diamentowy miecz,który Juliet musiała ukraść podczas ostatniej wizyty Wiktorowi. Ten dzień gorszy już nie może być. Pomyślałam i Daniel rzucił się w moją strone,atakując mieczem,a ja odskoczyłam w ostatniej chwili. Musze z tąd uciekać,jeśli mi życie miłe. Opuściłam osłone i chciałam wzbić się w powietrze,ale ta istota,bo to nie może być Daniel. Złapała mnie za kostke i cisneła mna o beton jak szmacianą lalką.
-Diana!-usłyszłam głos Simona,i w ostatniej chwili uniknełam ostrza wycelowanego w moją głowe,przewracając się na bok.
-Simon uciekaj stąd!-krzyknełam spoglądając w strone chłopaka,który na tą scene patrzył się z rozdziawiona buzią i strachem w oczach. No super będzie go trzeba przekonać,że to sen. Podniosłam się szybko z betonu kulejąc,bądź co bądź to był silny cios. Znowu mnie zatakował tym razem niestety drasnoł mnie w ramie,a z rany zaczeła się sączyć złota krew. Musze go trzymać z dala od Simona,i przy tym nie dać się zabić. Zaczełam biec w strone boiska za którym był las,nie musiałam sprawdzać czy biegnie za mną czułam to. Wbiegłam w las i potknęłam się o wystajacy korzeń lądując na skrzydle. Krzyknełam z bólu,no to już koniec. Bląd włosy zamachnoł się mieczem,a ja zamknełam oczy,ale nie poczułam ciosu. Co się dzieje? Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam Daniela przebitego diamentowym ostrzem. Ciało zesuneło się na kolana,a ja za nim zobaczyłam Simona...czyli on jest łowcą. Rozdziawiłam usta z zdziwienia,był tak dla mnie miły. Andy go wyczuł szybciej niż ja.
-Diana?-zapytał,odpychając ciało na bok,a ja zaczełam na łokciach cofać się do tyłu.
-Nie zbliżaj się do mnie,oszukałeś mnie-powiedziałam z wyrzutem i jakoś podniosłam się na nogi. Simon przeczesał brązowe loki dłonią.
-To nie tak Diana,daj mi chociaż coś powiedzieć... Przecież wyczujesz kiedy będe kłamał-powiedział bez przekonania,a ja skiwłam głową,że to prawda. Okej niech mówi.
-Słucham-powiedziałam,a moje skrzydło zaczeło się regenerować. Chłopak westchnoł.
-Od czego by tu zaczać?-zapytał sam siebie,wkładając dłonie do kieszeni spodnie,a ja podniosłam brew.
-Może tak od poczatku? Albo od tego,co chcialeś ze mna zrobić,gdy zdobył byś moje zaufanie?-zaproponowałam,a chłopak na mnie spojrzał gniewnie.
-Po pierwsze nie wiedziałem,że jesteś aniołem. Po drugie łowcy zabijają tylko upadłych od setek lat,a zresztą ty jesteś chybs jednym pełnym aniołem dobrym na ziemi,no pomijajac fakt,że Wiktor na ciebie poluje i po trzecie jestem tu,żeby go pilnować. Radzie nie podoba się,że poluje na anioła czystej krwi. Wierzysz mi?-zapytał Simon,gestykulując z ożywieniem. Nie wie o Andym,ale Wiktor za to tak. Lepiej niech tak na razie zostanie. Ten dzień już bardziej po paprany być nie może... Zaraz,zaraz. Spojrzałam w jego piwne oczy.
-Julia też jest Łowcą?-zapytałam,a on na potwierdzenie skiwnoł głową.
-Jesteśmy tu jak by to ujać... Na stażu-powiedział Simon,też mi trafne określenie.
-Czyli na takich jak ja nie polujecie?-zapytałam do upewnienia się. Pokiwał potwierdzająco głową.
-Oprucz Wiktora-dodał po chwili,a ja upadłam znów na ściułke. To wszystko i tak za wiele jak na anioła.
-A na anioły ciemności?-zapytał,a ten przewrócił oczami.
-Te są tylko w piekle,ale demony to inna sprawa-odparł,a ja skiwnełam głową. Obym nie pożałowała tego,że mu zaufałam.
-Dobrze wiedzieć-bruknełam i się podniosłam otrzepujac spodnie i ukryłam skrzydła.
-Łowcy mają rade? Wybacz,ale nigdy jakoś się nie interesowałam tym tematem za bardzo,wiem że pijecie krew zabitych aniołów aby być silnieszym i prawie nie smiertelnym-powiedziałam,a on się uśmiechnoł. Coś brednie gadam.
-Powiedzmy,że uzyskujemy z krwi esencje którą pijemy,ale łowcy już pokoleniowo mają w sobie krew aniołów. Rozumiesz?-zapytał,a ja skiwłam i podeszłam do niego,i ciała mojego przyjaciela.
-Dzięki za uratowanie mi życia-powiedziałam z smutkiem patrzac na ciało przyjaciela.
-Znałaś go?-zapytał Simon wskazywujac brodą ciało.
-Tak,był moim przyjacielem w raju,znalazłam jego ciało wczoraj... Czy ty i Julia mieliście coś z tym wspólnego?-zapytałam,a on pokiwał przeczaco głową.
-Wczoraj bylismy z Lisą,a zresztą my palimy ciała. Może Wiktor,starzeje się i szuka wiecznego życia. Nie zawsze musi działać zgodnie z procedurą-powiedział Simon,a ja wzruszyłam ramionami,watpie w to. Raczej to napewno sprawka Rafaela,ale to wole zostawić dla siebie.

*Andy*

Siedziałem wraz z Lisą i Julią w małej kawiarence,z dala od tej calej gwary na głównej ulicy. Choć tutaj nie był wcale tak cicho jak bym chciał,bo lokal jest oblężony przez uczniów jak i nauczycieli naszej szkoły. Przynajmnie nie moge myśleć,o tym jak spieprzyłem sprawe z Dianą. Na co ja wogule liczyłem przecież to Anioł za którego przez prawie cale zycie decydował ktoś inny. I tak nie cofne czasu,a nawet tego nie potrafie. Przestałem przysłuchiwać się rozmowie dziewczyn kiedy zaczeły, ględzić jakie ciasto jest najlepsze i zaczełem rozglądać się po dość jasnym pomieszczeniu o zielonkawych scianach i jasnych drewnianych stolikach. Chyba szukam Diany,coś myśle,że została w szkole z tym całym Simonkiem... Nie lubie gościa.
-Andy,a ty jakie ciasto zamawiasz?-zapytała się mnie Julia szturchajac mnie w ramie i dopiero się skapłem,że do stolika podeszła kelnerka,niewiele starsza od dziewczyn. O długich czrnych włosach... Jest całkiem ładna.
-Toffi-odparłem uśmiechajac się do niej,a ta się zarumieniła.
-Zaraz przyniose-powiedział i odeszła,a brunetka o widocznie angielskiej urodzie czyli Julia,poprawiła zalotnie włosy chcąc abym zwrócił na nią uwage. Urocze... Powiedzmy.
-Hym?-zapytałem,a ona podniosła brew.
-Uważaj Biersack(chyba dobrze napisalam xD)-powiedział,a Lisa zachichotała przyłączylem się do niej są nawet fajne,a Julia jest  niezła laską.
-No to co zjemy i idziemy się porozglądać po stoiskach co?-zapytała się Lisa...

**********************
Hej,cześć,dobry wieczór... Wróciłam !!!! No ale moja wena i czas spowodowały,że rozdziału nie było prawie przez dwa tygodnie,za co przepraszam,a i jak był by jakiś problem i były dwa rozdziały 12,to wattpad odmawia współpracy. Do następnej notki. Pa.

Gdzie anioł nie może,tam diabeł pomoże.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz