Świadek stanął przy drzwiach, spoglądając za moim ojcem, który podszedł do jednego ze swoich ludzi i zaczął mu coś drobiazgowo tłumaczyć. Szczerze nie zainteresowało mnie, co mu tak po cichu wyjaśniał, więc nie wytężyłam słuchu, aby coś podsłuchać.
Bardziej zainteresował mnie sam świadek, który, o dziwo był skuty kajdankami. I to było w tym wszystkim najdziwniejsze. Byłam pewna, że Mariusz rzeczywiście nie powiedział mi wszystkiego i zwyczajnie mnie zbył, zatrzymując dla siebie najważniejsze szczegóły.
Ów świadek był postawnym mężczyzną, który mógł mieć nie więcej niż 24 lata, czyli prawdopodobnie był rówieśnikiem Mariusza. Miał bardzo ciemne włosy, które lekko falowały i chociaż były dosyć krótkie to jednak dawały radę układać mu się niesfornie na głowie. Ubrany w ciemnoniebieską koszulę i dżinsowe spodnie, z pewnością nie wyglądał na zwyczajnego złodziejaszka.
W bajkę, którą sprzedał mi Mariusz, że ów człowiek mógłby być świadkiem już dawno przestałam wierzyć. Zwyczajnie nie podobały mi się te kajdanki, które wciąż krępowały mu ręce, które miał luźno spuszczone przed sobą.
Był odwrócony do mnie bokiem i mogłam dostrzec go tylko z profilu. Miał prosty nos, który na czubku, był nieco orli. Nastroszone, czarne brwi wraz z idealnie zarysowanymi ustami nadawały mu nieco groźny wyraz.
I nagle stało się coś, czego z pewnością nie mogłabym się spodziewać. Jego lekko opuszczona głowa zrobiła nieoczekiwany, nieznaczny zwrot, by mógł wreszcie odwrócić twarz w moją stronę.
To było, jak olśnienie. Spojrzała na mnie para czarnych oczu o głębokim wyrazie, na dnie których czaił się nieokreślony smutek. Jego wyraźne spojrzenie sprawiło, że bez żadnych przeszkód mógłby mnie prześwietlić na wylot. Poczułam się bardzo dziwnie, zupełnie inaczej i zaczęłam żałować, kiedy zdałam sobie sprawę, że przecież on wcale nie chciał poznać mojego wnętrza. Bo po, co?
Jego spojrzenie było zupełnie inne niż te wszystkie, którymi obsypywał mnie Mariusz. W jego przypadku zapragnęłam by nigdy nie przestawał się we mnie wpatrywać, gdy nagle poczułam dziwny dreszcz, który przeszedł mnie po całym ciele. Pierwszy raz poczułam czyste, niczym niezmącone uczucie strachu, którego źródła mogłabym doszukiwać się jedynie w tym przenikliwym, smutnym spojrzeniu.
Spuściłam energicznie głowę i odwróciłam twarz. Nagle zaczęłam coraz szybciej oddychać. Łapałam powietrze niczym astmatyk, który nie potrafi, zwyczajnie nie może unormować oddechu.
Dłoń Mariusza powędrowała na moje ramię. Wiedziałam, że wciąż przy mnie stał, niczym na posterunku.
- Wszystko w porządku, Julia? – zapytał, zauważając mój płytki oddech.
Pokiwałam niezdarnie głową. Miałam nadzieję, że może chociaż ten nieznaczny gest w najmniejszym stopniu go uspokoi. Nie chciałam, żeby zorientował się, dlaczego zaczęłam się tak dziwnie zachowywać.
Podniosłam ponownie wzrok, ale tym razem zrobiłam to bardzo powoli i z większą starannością i uwagą. Zdawałam sobie sprawę, że pierwszy raz w ciągu swoich dwudziestu lat życia, moje spojrzenie było pełne uległości i niepokoju.
Ale nie to było najgorsze. Bardziej przeraził mnie fakt, że jedynym źródłem było jego spojrzenie. Spojrzenie człowieka, którego zobaczyłam pierwszy raz w życiu, którego kompletnie nie znałam.
Mężczyzna, o którym zaledwie kilka minut wcześniej poinformował mnie Mariusz podążył, jak cień śladami mojego ojca. Już nie patrzył w moją stronę, co pozwoliło mi w pewnym stopniu unormować własny oddech.
Nie spuszczałam z niego wzroku. Szedł równie wolno, jak mój ojciec, ale każdy jego krok był stanowczy i pewny tak, jakby uważał, że ziemia, po której stąpa jest stworzona specjalnie dla niego i jest jego wyłączną własnością.
CZYTASZ
Świadek (zawieszone do odwołania)
ActionJulia, córka komendanta miejscowej policji, zawsze chciała wiedzieć więcej niż powinna. Kiedy spotyka na swojej drodze Maksa, byłego gangstera, który chce skończyć z dotychczasowym życiem, nieświadomie wplątuje się w aferę, o której nigdy nie powinn...