Rozdział 3

146 0 0
                                    

Srebrny lexus odjechał. Ruszył bardzo stanowczo, by zdecydowanie stoczyć się w dół ulicy. Jego właściciel mnie nie zauważył – tego byłam stuprocentowo pewna. Zresztą, jakby mnie mógł zauważyć skoro zdecydowanie był zajęty sobą, a poza tym wokoło było bardzo wiele innych osób.

Szczerze to trochę było mi przykro, że taki facet, jak on mógłby nigdy na mnie nie spojrzeć, ale teraz bardziej interesował mnie fakt, dlaczego owy świadek, którego już od początku za takiego nie uważałam pojawił się tutaj, na środku ulicy, wśród spojrzeń innych przechodniów i do tego wsiadając do lexusa.

Przecież zaledwie kilka godzin wcześniej widziałam go na komisariacie, kiedy rozmawiał z moim ojcem, zakuty w kajdany, a teraz elegancko ubrany w ciemny garnitur w srebrnym lexusie.

Już sama nie wiedziałam ile czasu stałam tam na ulicy, wpatrując się w miejsce przed ową kawiarnią, na którym stał srebrny lexus.

Wiedziałam tylko, że wróciłam do domu bardzo późno, a moja mama przywitała mnie z pytaniem, gdzie się do tej pory podziewałam. Co miałam jej powiedzieć, że gapiłam się przez cały czas na puste miejsce parkingowe. Rzeczywiście, od razu mogłam liczyć na zrozumienie z jej strony. Dlatego wybąkałam tylko, że byłam w kawiarni z Izką, bo zbliża się sesja i musiałyśmy uzupełnić niezbędne notatki i okazało się, że musiałyśmy trochę nad tym posiedzieć.

Z większym spokojem przyjęła moje tłumaczenia. Wiedziałam, że jeżeli w moich opowiadaniach pojawia się osoba Izki, od razu mogę liczyć na zrozumienie ze strony mojej rodzicielki. Dlatego zawsze wykorzystywała ten fakt, jeśli nie chciałam tłumaczyć się mamie z czegoś, co chciałam zatrzymać dla siebie. Poza tym Izka zawsze mnie kryła.

Często zastanawiałam się, co mama powiedziałaby, gdyby się dowiedziała, że Izka wcale nie jest taka kryształowa za jaką bierze ja przez cały czas moja mama.

***

Kiedy nadeszła siódma wieczorem, rozległ się dzwonek do drzwi. Moja rodzicielka nie zwlekając ani chwili dłużej, pobiegła cała w skowronkach, aby otworzyć, a ojciec, który tym razem wystroił się w garnitur, pozostawiając swój powszedni strój roboczy w szafie, zabrał się otwieranie czerwonego wina.

Mój młodszy brat, który według mamy już dawno powinien znaleźć się we własnym łóżku pałętał się między naszymi nogami, szukając jakiegoś guza. Kiedy jednak zobaczył, ze w drzwiach pokoju staje nie kto inny, jak Mariusz, wyfrunął spod stołu, potrącając go nieznacznie i rzucił się w ramiona brata mojej przyjaciółki.

Tuż za Mariuszem pojawiła się Izka, która zrobiła minę pełną zadowolenia, które od samego rana, w jakiś dziwny spokój nie potrafiło ja opuścić i przybrała wymowny wyraz twarzy, który mógł powiedzieć mi tylko tyle, że z pewnością, czeka mnie niezły seans i to całkowicie za darmo.

Ja, jednak modliłam się tylko o to, aby nie zdążyła się wygadać przed moją mamą i wypalić, ze w rzeczywistości wcale nie spędziła tego popołudnia ze mną. Wtedy musiałabym się gęsto tłumaczyć.

Okazało się, że jak na złość przez cały czas, kiedy trwała kolacja nie miałam okazji szepnąć Izce, żeby się jednak, o dziwo nie wygadała, tym bardziej, ze przez cały czas czułam na sobie męczące spojrzenie Mariusza, który zdawał się nie spuszczać ze mnie wzroku, co z każdą chwilą irytowało mnie coraz bardziej, gdyż już sama nie wiedziałam, jak mam się zachować.

Z każdą chwilą obawiałam się, że coś wypadnie mi z ręki, albo kawałek jedzenia wyląduje na nieskazitelnie czystym obrusie, który jeszcze dzisiaj rano, mama kładła na stole.

Do tego, żeby było jeszcze zabawniej, moja rodzicielka wraz z mamą Izki, która była naprawdę pulchną kobietą (już od dawna domyślałam się po kim Izka odziedziczyła okrągłą figurę), przez cały czas rozgadywała się na tematy, oczywiście mi nieznane, ale łatwo mogłabym się ich domyśleć, tym bardziej, że co pewien czas w ich rozmowie padało moje imię na wymianę z imieniem Mariusza. A ja sądziłam, ze to Izka ma obsesję.

Świadek (zawieszone do odwołania)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz