Rozdział 12

204 6 2
                                    

Z samego rana pobiegłam wprost na komisariat. Nie miałam najmniejszego zamiaru wybierać się do Izki, a tym bardziej do Mariusza, dlatego ostrzegłam moja przyjaciółkę, żeby mnie kryła. W razie, gdyby moja mama postanowiła niepotrzebnie zadzwonić, czy dotarłam do Zielińskich (chociaż na ogół jej się to nie zdarzało, ale lepiej dmuchać na zimne), Izka miała potwierdzić, że owszem jestem u niej.

Moja przyjaciółka, owszem, zgodziła się dla mnie nieco skłamać, ale jednocześnie była na mnie bardzo zła, że z niczego jej się nie zwierzam. Znikam gdzieś na całe dnie, a ona nie ma pojęcia, gdzie się tak właściwie podziewam. Dlatego musiałam przysiąc, ze jak już wszystko się ułoży, opowiem jej całą prawdę, z najdrobniejszymi szczegółami, tym bardziej, że znów zaczęła wymyślać mi jakiegoś gacha.

Komisariat Policji numer 22 zupełnie nic się nie zmienił odkąd ostatni raz tutaj byłam, odkąd tato zabronił mi się tutaj pokazywać. Dobrze, że nie miał pojęcia, że miałam zamiar właśnie złamać jego zakaz.

Wszystko wyglądało tak, jak dawniej oprócz jednego wolnego miejsca, które wcześniej było zajmowanie przez wóz policyjny, który należał do mojego ojca.

Zatrzymałam się na chwilę, patrząc z dziwnym uczuciem na to wolne miejsce parkingowe, by w końcu wziąć się w garść i wykonać zadanie, z jakim się tutaj znalazłam.

Weszłam do środka znów wpadając na stary widok, który tak często przyszło mi widywać, kiedy byłam jeszcze tutaj, zdecydowanie stałym gościem.

Rozejrzałam się ostrożnie, aby przez przypadek nie wpaść na Mariusza, którego obecności najbardziej się obawiałam. Nie wiedzieć, czemu, mimo tego, że tato to właśnie jemu miał powierzyć dostarczenie mu jego notesu, to jednak nie chciałam, aby brat Izki dowiedział się, ze tutaj jestem. Jeszcze mógłby niepotrzebnie puścić farbę i to jeszcze, w najgorszym przypadku, w obecności mojego ojca, a to by była dopiero wpadka, której sobie zdecydowanie nie życzyłam.

- Julia… - stanął przede mną gruby, niski brunet w cywilnym ubraniu z odznaką policyjną na szyi.

- Cześć, Grzesiu – przywitałam się, krzywiąc posłusznie usta.

Zdecydowanie wszystko szło na opak.

- Dawno cię nie widziałem – oświadczył ucieszony, chociaż sama nie wiedziałam, czy miał powód – Gdzie się podziewałaś?

- Tu i tam… - rzuciłam na odczepne – Sam wiesz, jak to jest…

- No raczej… - wyszczerzył zęby, a ja miałam ochotę przywalić mu policyjną pałką – Na tym posterunku nie znajdziesz bardziej zapracowanego policjanta ode mnie.

Wolne żarty.

- Nie inaczej – próbowałam się go pozbyć, szczerząc się jak idiotka, ale wszystkie moje próby spełzły na niczym.

- Nawet nie zdajesz się sobie sprawy, jak policjanci musza się napracować, żeby taka dziewczyna jak ty mogła spokojnie chodzić po ulicach.

Co to miało niby znaczyć?!

Spojrzałam na niego, jak na kompletnego kretyna, ale on zdawał się w ogóle tego nie zauważać.

- Dzień i noc pilnujemy, aby wszyscy czuli się bezpiecznie – wygłosił dumnie Grzesiu – Ale skąd możesz to wiedzieć…

- Mój tato tez jest policjantem, a ty chyba o tym zapomniałeś – odpowiedziałam, patrząc na niego wyzywająco.

Wyraźnie zbiłam go z pantałyku i wprawiłam w niezłe zakłopotanie. I tak właśnie miało być. Niech sobie nie pozwala.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 10, 2013 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Świadek (zawieszone do odwołania)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz