Przebiegłam, jak oparzona przez rozsuwane szpitalne wejście i dopadłam wreszcie do lady recepcji. Ruda osóbka o miłym wyrazie twarzy i licznych biegach na małym nosku spojrzała na mnie znad swoich okrągłych okularów, które niedbale spoczywały na nosie.
- W czym mogę pomóc? – zapytała, uprzejmym, ale nieco piskliwym głosem.
- Chciałabym się dowiedzieć, w którym pokoju leży Adam Sawicki – wygłosiłam, ciężko oddychając.
Wsparłam się całym ciałem na ladzie recepcji przez, co mogłam przepchać ją na drugą stronę szerokiego korytarza, po którym spokojnie przechadzali się pacjenci i szpitalny personel.
- Pani jest z rodziny? – ciągnęła swoje przesłuchanie ruda recepcjonistka, poprawiając okulary na nosie i przekładając stos papierzysk, które się przed nią kłębiły.
- Tak – odpowiedziałam szybko, patrząc na nią nieco zdezorientowanym wyrazem twarzy – To mój ojciec.
Czy ona naprawdę nie mogła się zorientować, że mnie strasznie zależało na czasie? Wciąż nie miałam najmniejszego pojęcia w jakim stanie jest mój ojciec.
- Pani ojciec jest teraz na obserwacji i niestety nie można go odwiedzać – wyjaśniła bez emocji rudowłosa kobieta.
- Ale, gdzie? W którym pokoju? – dopytywałam się.
- Na drugim piętrze, pokój 203, ale… - zawołała za mną, ale ja już dawno pobiegłam korytarzem w stronę schodów i wspięłam się szybkim krokiem na drugie piętro, wprost pod pokój numer 203.
Próbowałam unormować oddech, kiedy w końcu korytarza spostrzegłam moja mamę i Filipa, którzy ze spuszczonymi głowami siedzieli na krzesłach szpitalnych, w całkowitym milczeniu.
- Mamo? – odezwałam się cicho, podchodząc bliżej.
Moja mama podniosła głowę, a Filip zeskoczył z krzesła i podbiegł do mnie, obejmując mnie mocno swoimi małymi rączkami za talię. Odwzajemniłam mu uścisk.
Wciąż jednak patrzyłam na zmęczoną twarz mojej mamy, która patrzyła na mnie, ale zdawała się w ogóle mnie nie dostrzegać. Jej wzrok był całkiem pusty, nie wyrażał już niczego, bez żadnego wyrazu.
Delikatnie odgarnęłam od siebie Filipa i pociągając go znacząco za rękę usiadłam na krześle tuż obok mojej mamy. Mój młodszy brat usiadł tuż obok mnie, trzymając mnie mocno za ramię i opierając o nią swoją ciemną główkę.
Patrzyłam na mamę bez ustanku smutnym, pytającym wzrokiem, ale dopiero po kilku dłuższych sekundach odważyłam się zadać do zasadnicze, podstawowe pytanie:
- Co się, tak właściwie stało?
Mama delikatnie ujęła mnie za moją chudą rękę. Uśmiechnęła się blado.
- Postrzelili go, kiedy wraz z innymi policjantami przebywał na rynku w czasie przemówienia Pawła Zakrzewskiego – wyjaśniła, przytłumionym tonem głosu – Zresztą ty chyba nawet nie wiedziałaś, że tato tam jest, że takie przemówienie ma się w ogóle odbyć.
Oddzieliła nas chwila mojego milczenia. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Powiedzieć mamie, że jednak byłam dzisiaj na rynku, słyszałam początek tego przemówienia, chociaż tak właściwie, wcale nie rozumiałam, co takiego mówił Paweł Zakrzewski, czy powinnam jej przytaknąć, czyli jednocześnie skłamać i stwierdzić, że mnie tam nie było, bo jak mogłam być skoro w tym samym czasie powinnam mieć zajęcia.
- Nie – skłamałam gładko. Spokojnym tonem głosu – Skąd mogłam wiedzieć.
Mama pokiwała jedynie głową i znów ją spuściła. Nie wiedziałam, czy domyśliła się, że skłamałam, czy po prostu nawet nie chciała domyślać się, czy mówię prawdę czy nie, bo teraz ważniejszy był ten postrzał i stan ojca, który wciąż był dla mnie ani dla mamy, nieznany.

CZYTASZ
Świadek (zawieszone do odwołania)
ActionJulia, córka komendanta miejscowej policji, zawsze chciała wiedzieć więcej niż powinna. Kiedy spotyka na swojej drodze Maksa, byłego gangstera, który chce skończyć z dotychczasowym życiem, nieświadomie wplątuje się w aferę, o której nigdy nie powinn...