Sasuke
- Wiesz, Sasuke, ostatnio opowiedziałem ci troszkę o mnie, więc teraz twoja kolej.
- W końcu też jestem taki tajemniczy - użyłem słów Naruto.
Spojrzałem przez okno i zastanawiałem się, co mogę mu powiedzieć. Życie tego malca całkiem różniło się od mojego. Ten grzeczny dzieciak pewnie nawet nie wyobrażał sobie mojej codzienności.
- Zawsze taki byłeś?
Spojrzałem na niego, nie do końca rozumiejąc jego pytania, a on jakby go pożałował.
- To znaczy... Dlaczego się nie uczysz? Dlaczego palisz? Czemu nie zdałeś tak wiele razy? Nie męczy cię to czasem? I... czemu jesteś tak brutalny? Dlaczego...
- Boże, przestań.
Uzumaki zawstydził się, po zorientowaniu, że za bardzo się rozpędził.
Postanowiłem odpowiedzieć mu na zaciekawienie wobec mojej osoby. On był inny. Znacznie różnił się od Kiby, czy też Nejiego.
- Moi starzy pracują za granicą i w domu zjawiają się raz na dziesięć lat - oczywiście przesadziłem. - Wygląda na to, że nie bardzo obchodzi ich życie ukochanych synów. Właśnie, nie wiem, czy ci kiedyś o tym wspominałem, ale mam starszego brata. Ten z kolei imprezuje, potrafi przejebać cały hajs i strasznie mnie wkurwia. Gdy tylko poszedłem do gimbazy, można powiedzieć, że naszła u mnie ta... "zmiana". Wiadomo, wdałem się w towarzystwo, zacząłem palić, pić, wagarować, czasem nawet namawiali mnie do narkotyków. Rodzice się mną nie interesowali, nii-san nie zauważył u mnie żadnych zmian, bo był za bardzo zajęty swoim życiem. Czułem się wolny, bo myślałem, że mogę robić wszystko. I to był błąd. Skoro mogłem wszystko, przestałem się starać o cokolwiek. Chyba straciłem sens życia. Szkołę mam w dupie, więc kibluję sobie ładne cztery lata. Uchiha Sasuke i jego historia życia. Czy teraz rozwiałem twoje wątpliwości?
Naruto
Po raz pierwszy usłyszałem od Sasuke tak wiele słów na raz. Zazwyczaj ograniczał się do dwóch zdań. Dokładnie go słuchałem i rozważałem jego słowa. Nawet mu trochę współczułem. Zdozumiałem, że cierpiał przez rodzinę. On nie miał rodziców, a ja jednego z nich, za to posiadał brata, który niestety niezbyt dobrze się nim opiekował. To nie była jego wina. Podążył złą ścieżką, ale to nie tak, że sam tego chciał. Był zmuszony do tego... przez brak miłości.
- Myślę, że w głębi duszy jesteś dobrym człowiekiem - uśmiechnąłem się.
- Nie wygaduj głupstw, usuratonkachi - pstryknął mi w czoło.
Z moim ciałem znowu stało się coś dziwnego. Zauważyłem to już od jakiegoś czasu. Kiedy mnie dotykał lub był blisko mnie... reagowałem na to dziwnie.
- Proszę... Zrób to jeszcze raz... - poczułem, jak robię się czerwony.
- Co takiego? Mam cię bić po czole? Wiedziałem, że jesteś masochistą.
Złapałem go za rękę.
- Nie... Dotknij m...
- Sasuke, ty pierdolona pizdo! - usłyszałem czyjś donośny głos.
Wszyscy spojrzeli na chłopaka, z którego ust wyszły te słowa obelgi. Ze względu na mój kiepski wzrok, musiałem przymrużyć oczy. Po chwili do mnie dotarło. To Kiba! Automatycznie zrobiłem kilka kroków w tył. Chłopak szedł w moją stronę, a za nim Neji. Zauważyłem, że szatyn kuśtykał o kulach i miał prawą nogę w gipsie.
Stanął blisko Sasuke i złapał go za kołnierz. Przemawiał przez niego wyraźny gniew.
- Neji wszystko mi powiedział! Pokurwiło cię?
- O co ci chodzi? - warknął Uchiha.
- Chyba o co tobie chodzi! Masz coś do mnie? Wal.
Sasuke spiorunował długowłosego morderczym wzrokiem.
- Neji, co ty mu nagadałeś?
Spojrzałem na niego. Próbował ukryć śmiech, a po chwili spoważniał.
- Nie wiem, o czym mówisz.
Kiba zazgrzytał zębami i wodził wzrokiem po kolegach.
- Sugerujesz, że on kłamie?
- Skąd, mówię prawdę.
- Nie wiem, co on ci nagadał, ale może przypomnisz sobie, co odpieprzałeś u mnie? Byłeś kompletnie pijany i rzuciłeś się z balkonu. Lepiej się kurwa ciesz, że było na tyle nisko i skończyło się tylko na złamanej nodze.
- Co?!
Białooki nie mógł się już powstrzymać od śmiechu.
- Neji, ty dupku! To nie Sasuke mnie zrzucił, tylko sam spadłem?!
Brunet przewrócił oczami, zmęczony już tą rozmową. Popatrzał na mnie. Poprawiłem spadające okulary.
- Nie masz może soczewek?
- C-co? Nie...
- Szkoda. Wyglądasz lepiej bez tych googli.
Sakura
Kakashi-sensei zaprosił mnie do kina. Długo wybierałam ubrania, aż w końcu zdecydowałam się na sukienkę z dekoltem.
Zjawił się punktualnie pod moim domem. Szczęśliwa, jak nigdy dotąd, wsiadłam do jego auta. Muszę przyznać, że trochę się denerwowałam.
- D-dzień dobry, Kakashi-sensei.
- Cześć, Sakura - zlustrował mnie wzrokiem. - Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Zapięłam pas, a mężczyzna odpalił samochód.
- Um... Kakashi-sensei... Co jeśli... Ktoś nas zobaczy razem? - zadałam pytanie, które nurtowało mnie już od jakiegoś czasu.
- Hmm... - zastanawiał się. - Powiemy, że spotkaliśmy się przypadkiem.
Nie była to zbyt przekonująca odpowiedź, ale pokiwałam głową.
Nie wiem, czy to co robiliśmy było odpowiednie. Czułam się jak w jakimś serialu - romans z nauczycielem. Miłość nie wybiera. Skąd miałam wiedzieć, że pokocham akurat jego? Wcale tego nie żałuję. Nie obchodzi mnie, że jest ode mnie starszy no i jest moim senseiem. Jego jasna czupryna była taka miękka w dotyku, twarz taka gładka i w dodatku te perfumy. Być może nie różniłam się od dziewczyn z mojego gimnazjum. W końcu za nim szalałam.
Dużo osób mówiło, że poprzedni rozdział był cukrzycą. Albo ja jestem ślepa albo nie znam się na uczuciach, bo nic tak bardzo słodkiego w nim nie widziałam.
CZYTASZ
Nie Zakochaj Się We Mnie
Fanfiction"Naruto" we współczesnym świecie. Głównym wątkiem jest yaoi, lecz są także historie poboczne innych bohaterów. Fanfiction zawiera wulgaryzmy oraz sceny erotyczne. ,,- Sasuke... Ty... Kochasz mnie? - zapytałem nieśmiało, kuląc się i rumieniąc przy ty...