Sakura
- Masz całkiem duże mieszkanie. Mieszkasz sam?
- Tak.
Wstrzymałam oddech, gdy przeszłam do jego sypialni. Mieszkał na ósmym piętrze i tuż przy łóżku... Posiadał okno, wielkie na całą ścianę. Było około godziny siódmej. Miasto pogrążone w mroku, rozświetlone dzięki licznym reklamom, wysokim budynkom i innym źródłom światła.
- Piękne... - skomentowałam.
Nie mogłam przestać patrzeć. Widok był cudowny.
Poczułam, jak Kakashi-sensei objął mnie od tyłu. Po chwili mnie puścił, podszedł do odtwarzacza DVD i wcisnął przycisk "play". Do moich uszu dobiegła dobrze mi znana piosenka "Say Something".
- Zawsze słuchasz takich smętnych piosenek?
- Skądże. Dziś robię wyjątek.
Podszedł do mnie, a ja posłałam mu uśmiech, zatapiając się w jego ciemnych oczach.
- Mogę prosić panią do tańca? - wystawił rękę w moją stronę, którą chwyciłam.
- Tak. Jestem całkiem dobrą tancerką - pochwaliłam się.
Stawialiśmy wolne kroki w rytm piosenki, patrząc sobie w oczy. Jego ręce trzymały moją talię, a moje leżały swobodnie po obu stronach jego ramion. Wiedziałam już, że to będzie moja piosenka. Czułam spokój. Ogarnęła mnie harmonia, która sprawiała, że mogłam zasnąć w jego ramionach. Jedynym źródłem światła było to ogromne okno. I było nam tak przyjemnie. Chciałam zamknąć tą ulotną chwilę w pudełku, do którego mogłabym wracać, za każdym razem, gdy zrobiłoby mi się smutno. Tylko jedno nie dawało mi spokoju. Że Kakashi-sensei uzna mnie za dziecinną.
- Kakashi-sensei...
- Kiedy jesteśmy sami, mów mi po imieniu.
Przygryzłam wargę.
- A więc... Kakashi... Ile dziewczyn miałeś przede mną?
Na jego czole pojawiły się zmarszczki, jak gdyby intensywnie myślał. Och, a więc tak dużo ich było, że nawet nie potrafił zliczyć?
- Czy to ważne?
- Dla mnie tak.
- To nie ma znaczenia. Teraz mam ciebie. Nie wracajmy do tego, co było kiedyś.
- Chcę wiedzieć o tobie więcej - spojrzałam na jego usta, których bardzo pragnęłam zasmakować i po raz kolejny przygryzłam wargę.
Hatake nie umknęło to uwadze, ponieważ spełnił moje pragnienie. Całował mnie długo, a na koniec przygryzł i pociągnął za sobą moją dolną wargę.
Sasuke
Otworzyłem drzwi wejściowe i zobaczyłem w nich rudą okularnicę. Miała rozmazany makijaż, z jej czerwonych od płaczu oczu leciały łzy, a w ręce trzymała chusteczkę.
- Sa-sasuke-kun? Mogę wejść?
- Nie ma Itachiego - odpowiedziałem, zakładając, że do niego właśnie przyszła.
W jej oczach zobaczyłem jakiś błysk, który podpowiedział mi, że myśli, iż łżę.
- Daj... Mi wejść.
- Nie ma go.
- Kłamiesz!
Moja warga lekko drgnęła. Proszę bardzo, jak chce się suka przekonać, to niech sama, cholera, zobaczy.
Otworzyłem szerzej drzwi, do których natychmiast wtargnęła. Zamknąłem je i podążyłem za nią. Weszła do pokoju nii-sana, który ku jej zdziwieniu był pusty.
- Mówiłem ci.
Spojrzała na mnie, szerzej otwierając oczy. Stała tak bezruchomo i dopiero mój głos przywrócił ją do rzeczywistości. Ponownie zalała się łzami i usiadła na łóżku.
- Zrobić ci herbatę? - zapytałem z grzeczności.
Pokiwała głową, jęcząc przy tym od płaczu.
*
Karin siedziała na przeciwko mnie, ściskając ręce na kubku herbaty. Już nie płakała. Ja również piłem herbatę.
- Itachi... zerwał ze mną.
Tak jak myślałem.
*
Nii-san wrócił wieczorem, jak zawsze. Ściągnął buty i powiesił kurtkę na wieszaku. Skrzyżowałem ręce na piersiach.
- Widzę, że kochany braciszek na mnie czekał.
- Karin tu była - zlekceważyłem jego słowa.
- Naprawdę? - zmarszczył delikatnie brwi, choć nie wyglądał na zadziwionego.
- Płakała przez godzinę i powiedziała, że ją rzuciłeś.
- No co? Zaruchałem, to znajdę sobie nową.
Zniesmaczyłem się jego słowami.
- Co ty w ogóle do niej czujesz?
- No ten... To się chyba nazywa miłość, co nie?
Tak, tak, znowu brak Sasunaru, nie bijcie mnie. Jeden z moich ulubionych rozdziałów.
CZYTASZ
Nie Zakochaj Się We Mnie
Fanfiction"Naruto" we współczesnym świecie. Głównym wątkiem jest yaoi, lecz są także historie poboczne innych bohaterów. Fanfiction zawiera wulgaryzmy oraz sceny erotyczne. ,,- Sasuke... Ty... Kochasz mnie? - zapytałem nieśmiało, kuląc się i rumieniąc przy ty...