Rozdział 28

7.9K 656 445
                                    

Sakura

- Masz całkiem duże mieszkanie. Mieszkasz sam?

- Tak.

Wstrzymałam oddech, gdy przeszłam do jego sypialni. Mieszkał na ósmym piętrze i tuż przy łóżku... Posiadał okno, wielkie na całą ścianę. Było około godziny siódmej. Miasto pogrążone w mroku, rozświetlone dzięki licznym reklamom, wysokim budynkom i innym źródłom światła.

- Piękne... - skomentowałam.

Nie mogłam przestać patrzeć. Widok był cudowny.

Poczułam, jak Kakashi-sensei objął mnie od tyłu. Po chwili mnie puścił, podszedł do odtwarzacza DVD i wcisnął przycisk "play". Do moich uszu dobiegła dobrze mi znana piosenka "Say Something".

- Zawsze słuchasz takich smętnych piosenek?

- Skądże. Dziś robię wyjątek.

Podszedł do mnie, a ja posłałam mu uśmiech, zatapiając się w jego ciemnych oczach.

- Mogę prosić panią do tańca? - wystawił rękę w moją stronę, którą chwyciłam.

- Tak. Jestem całkiem dobrą tancerką - pochwaliłam się.

Stawialiśmy wolne kroki w rytm piosenki, patrząc sobie w oczy. Jego ręce trzymały moją talię, a moje leżały swobodnie po obu stronach jego ramion. Wiedziałam już, że to będzie moja piosenka. Czułam spokój. Ogarnęła mnie harmonia, która sprawiała, że mogłam zasnąć w jego ramionach. Jedynym źródłem światła było to ogromne okno. I było nam tak przyjemnie. Chciałam zamknąć tą ulotną chwilę w pudełku, do którego mogłabym wracać, za każdym razem, gdy zrobiłoby mi się smutno. Tylko jedno nie dawało mi spokoju. Że Kakashi-sensei uzna mnie za dziecinną.

- Kakashi-sensei...

- Kiedy jesteśmy sami, mów mi po imieniu.

Przygryzłam wargę.

- A więc... Kakashi... Ile dziewczyn miałeś przede mną?

Na jego czole pojawiły się zmarszczki, jak gdyby intensywnie myślał. Och, a więc tak dużo ich było, że nawet nie potrafił zliczyć?

- Czy to ważne?

- Dla mnie tak.

- To nie ma znaczenia. Teraz mam ciebie. Nie wracajmy do tego, co było kiedyś.

- Chcę wiedzieć o tobie więcej - spojrzałam na jego usta, których bardzo pragnęłam zasmakować i po raz kolejny przygryzłam wargę.

Hatake nie umknęło to uwadze, ponieważ spełnił moje pragnienie. Całował mnie długo, a na koniec przygryzł i pociągnął za sobą moją dolną wargę.

Sasuke

Otworzyłem drzwi wejściowe i zobaczyłem w nich rudą okularnicę. Miała rozmazany makijaż, z jej czerwonych od płaczu oczu leciały łzy, a w ręce trzymała chusteczkę.

- Sa-sasuke-kun? Mogę wejść?

- Nie ma Itachiego - odpowiedziałem, zakładając, że do niego właśnie przyszła.

W jej oczach zobaczyłem jakiś błysk, który podpowiedział mi, że myśli, iż łżę.

- Daj... Mi wejść.

- Nie ma go.

- Kłamiesz!

Moja warga lekko drgnęła. Proszę bardzo, jak chce się suka przekonać, to niech sama, cholera, zobaczy.

Otworzyłem szerzej drzwi, do których natychmiast wtargnęła. Zamknąłem je i podążyłem za nią. Weszła do pokoju nii-sana, który ku jej zdziwieniu był pusty.

- Mówiłem ci.

Spojrzała na mnie, szerzej otwierając oczy. Stała tak bezruchomo i dopiero mój głos przywrócił ją do rzeczywistości. Ponownie zalała się łzami i usiadła na łóżku.

- Zrobić ci herbatę? - zapytałem z grzeczności.

Pokiwała głową, jęcząc przy tym od płaczu.

*

Karin siedziała na przeciwko mnie, ściskając ręce na kubku herbaty. Już nie płakała. Ja również piłem herbatę.

- Itachi... zerwał ze mną.

Tak jak myślałem.

*

Nii-san wrócił wieczorem, jak zawsze. Ściągnął buty i powiesił kurtkę na wieszaku. Skrzyżowałem ręce na piersiach.

- Widzę, że kochany braciszek na mnie czekał.

- Karin tu była - zlekceważyłem jego słowa.

- Naprawdę? - zmarszczył delikatnie brwi, choć nie wyglądał na zadziwionego.

- Płakała przez godzinę i powiedziała, że ją rzuciłeś.

- No co? Zaruchałem, to znajdę sobie nową.

Zniesmaczyłem się jego słowami.

- Co ty w ogóle do niej czujesz?

- No ten... To się chyba nazywa miłość, co nie?

Tak, tak, znowu brak Sasunaru, nie bijcie mnie. Jeden z moich ulubionych rozdziałów.

Nie Zakochaj Się We MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz