Rozdział 5

10.2K 822 705
                                    

Naruto

Otworzyłem szafę i po raz pierwszy w życiu stwierdziłem, że nie mam się w co ubrać. Zwykle zakładałem to, co miałem pod ręką, ale na spotkaniu z Sakurą-chan nie mogę wyglądać jak wieśniak.

Przeszukiwałem moją szafę przez 20 minut, aż w końcu zdecydowałem się na koszulę. Ukochane dresy zamieniłem dziś na zwykłe spodnie. Tak ubrany, przejrzałem się w lustrze. Spostrzegłem, że w eleganckich ciuchach wyglądm doroślej, wliczając w to okulary. Ściągnąłem je na chwilę i zastanawiałem się, czy pójść na randkę bez nich, jednak duża wada wzroku dała szybko o sobie znać. Rozmazane odbicie w lustrze, mogłem zobaczyć, kiedy ponownie wsunąłem szkła na nos.

Zerknąłem na zegarek, który wskazywał dziesięć po trzeciej, a do café miałem trochę drogi.

- O cholera! Muszę już wychodzić!

Zbiegłem na dół po schodach i natknąłem się na matkę.

- Naruto, co ty taki wystrojony? - uśmiechnęła się. - Spotykasz się z dziewczyną?

Moje poliki oblały się rumieńcem.

- E, nie... To znaczy tak, ale to nie...

- Ach, randka, rozumiem.

Mama złapała się ręką za policzek.

- Kiedy mogę ją poznać?

- P-przecież mówię, że to nie tak! - zaprzeczyłem, wymachując rękoma.

Sasuke

Nie wiem, ile spałem. Byłem pewien, że śniło mi się coś dziwnego, ale szybko zapomniałem o śnie, kiedy spojrzałem na okno. Nudziło mi się w domu, więc postanowiłem się przejść. Chciałem zadzwonić do Kiby lub Nejiego, ale szybko zrezygnowałem z tego pomysłu. Wystarczy, że muszę widzieć tę parę głupków w szkole.

Ubrałem ciepły sweter i wyszedłem z domu. Kręciłem się po parku z obojętną miną i rękami w kieszeniach. Nagle spostrzegłem jakiś gimnazjalistów. Patrzeli się na mnie i chyba próbowali przeprowadzić w miarę cichą konwersację, ale i tak ich słyszałem.

- Ej, czy to nie Uchiha Sasuke?

- Co...? O kurwa, masz rację! Spierdalajmy stąd!

Pewnie by mnie to rozbawiło, gdyby nie to, że nie miałem ochoty na żarty. Po prostu ich zignorowałem.

Naruto

Na ustalone miejsce dotarłem dwadzieścia minut wcześniej. Zająłem już miejsce na zewnątrz pod parasolem i zamówiłem kawę.

                            *                                
Minęło piętnaście minut po czwartej, a ona nadal nie przyszła. Dlaczego się spóźnia? Cenię sobie punktualność. Byłem pewien, że umówiliśmy się w Ambrozji...

Nie. Nie będę się zamartwiał.

- W końcu to ma być mój najlepszy dzień w życiu... - powiedziałem na głos.

- Sprawię, że będzie najlepszy.

Tak się przestraszyłem, że oblałem się kawą. Ten niski głos...

Czarne oczy patrzyły wprost na moje, niebieskie.

- To ty! - wymsknęło mi się.

Brunet oparł się ręką o głowę.

- Nie kurwa, Święty Mikołaj.

Zawstydziłem się moją głupią wypowiedzią i jednocześnie zniesmaczyłem jego wulgaryzmem. Jestem porządnym człowiekiem i tak samo jak nie lubię spóźnień, nie przepadam za niewyparzonym językiem.

Nie wiedząc, co powinienem zrobić, wziąłem łyk cappucino, aby zyskać na czasie. Przyjrzałem mu się dokładniej. Jego jasna cera była tak blada, że zastanawiałem się, czy on kiedykolwiek wychodzi z domu. No, teraz był po za nim. Fryzurę zawsze ma taką idealną. Czy ona kiedykolwiek jest w nieładzie? Cóż, nie dziwię się, że podoba się dziewczynom.

Ale jego wzrok... Był tak intensywny, że przyprawiał mnie o dreszcze. Nawet na chwilę nie spuścił ze mnie oka. Wydawało mi się, że on nawet nie mruga.

- To miejsce jest zajęte - powiedziałem wprost.

Posłał mi podejrzliwy wzrok, wręcz... jakby chciał mnie ostrzec, że za chwilę zrobi mi krzywdę.

- Tak? Niby przez kogo?

Wahałem się. Ten typ mnie przerażał, ale postanowiłem, że nie będę już od nikogo zależny. Nie chcę się wiecznie bać. Po za tym... On mnie uratował.

- P-przez... Przez Sakurę-chan.

Z jego twarzy wyczytałem zdziwienie... Lecz trwało to tylko chwilę, bo zaraz jego twarz stała się kamienna, jak zawsze.

Wstał.

- W takim razie powodzenia, gołąbeczki.

                             *                               
- Cześć, Naruto.

Poprawiła włosy i wzrokiem wodziła po karcie menu.

- Sakura-chan... Spóźniłaś się... O pół godziny.

Nie spojrzała na mnie.

- Oj, przestań, Naruto. Dziewczyny tak mają. Wiesz, ubrania, fryzura, makijaż...

Tak, pewnie ma rację. Z tego co mi wiadomo, dziewczyny spędzają o wiele więcej czasu przed lusterkiem niż chłopcy.

- Ach... Rozumiem - uśmiechnąłem się krzywo.

Bardzo się denerwowałem, choć próbowałem zachowywać się normalnie. Jąkałem się i gadałem głupoty. Po za tym, to Sakura-chan mówiła więcej. Nie znałem jej na tyle dobrze i próbowałem odnaleźć jakieś wspólne tematy, ale było... dosyć ciężko.

Po kilku minutach przyszła kelnerka.

- Co dla was będzie? - zapytała.

- Poproszę szarlotkę - powiedziała różowowłosa.

- W-w takim razie j-ja t-t-też.

- A więc szarlotka dwa razy.

Kelnerka zanotowała na kartce i odeszła. Jedzenie przyszło szybko i po chwili zajadaliśmy.

- Mmmm... Naprawdę dobre.

- Tak - zgodziłem się.

Jedliśmy w ciszy, aż w końcu Sakura-chan się odezwała.

- Naruto, jakie masz zainteresowania?

Jakby się nad tym zastanowić, to nie mam żadnych. Interesuje mnie tylko nauka i to jej głównie poświęcam czas.

- N-nie mam żadnych.

- Serioo? To istnieje ktoś taki? Ja interesuję się modą, no i lubię też oglądać filmy...

Przez długi czas opowiadała o swoim ulubionym filmie, a ja starałem się nie wyłączać i co chwilę potakiwałem głową.

- A jakiej słuchasz muzyki?

- Ee... Wiesz... Tak właściwie to ja... Żadnej.

Trochę wstyd było mi to przyznać, ale taka była prawda. Nie miałem na to czasu. Trochę głupio mi było, że nie miałem się czym przed nią pochwalić.

- Cooo?!! Jezu, jesteś nudny!

Cios prosto w serce.

Jestem nudny?

- T-tak myślisz? - uśmiechnąłem się przepraszająco.

- Jak tam twój najlepszy dzień w życiu?

Proszę... Tylko nie on.

Nie Zakochaj Się We MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz