Rozdział 6

915 45 8
                                    

Był wieczór, a ja siedziałem na parapecie w pokoju gościnnym. Z dnia na dzień dni robiły się coraz krótsze, a noce dłuższe. Szła już zimna dużym krokiem, a z nią Boże Narodzenie. Zbierało się na burzę, a w domu babci byłem ja sam. Staruszka wybrała się na wieczór starców w ośrodku kultury. Spojrzałem na dom, w którym przebywała Haruno. Światło paliło się tylko w jednym oknie, a po chwili telefon zabrzęczał. Wstałem i zabrałem telefon z komody. Rzuciłem się na łóżko i odblokowałem. Jedna wiadomość od Haruno, ciekawe. Dotknąłem kciukiem ikonki wiadomości sms. 

Od Sakura: 

Sasuke ;-; 

Co ona może chcieć? - przeszło mi przez głowę to pytanie. Postanowiłem szybko odpisać. 

Do Sakura: 

Tak? :u 

Długo czekać na odpowiedź nie musiałem. Po chwili mój ekran się podświetlił, a przedmiot zabrzęczał. 

Od Sakura: 

No, bo burza jest... ;____; 

Naprawdę jest spostrzegawcza. 

Do Sakura: 

No, wow :))) 

Od Sakura: 

A moich dziadków nie ma w domu :c Może zabrzmi to dziwnie :I 

Czego ona chce? Niech przejdzie do rzeczy. Może się boi włamywacza? Uśmiechnąłem się mimowolnie na ten pomysł. Może miałem rację? Postanowiłem odpisać. 

Do Sakura: 
 
I co mnie do tego? XD

Od Sakura: 

Mogę do ciebie wpaść? :((( Boję się burzy

Czy ona właśnie napisała, że boi się zjawiska takiego jak burza? Zaśmiałem się pod nosem i wybrałem jej numer, po czym zadzwoniłem. 

Pierwszy sygnał - nic. 
Drugi - również nic. 
Trzeci - odebrała. 

- Sakura serio? - śmiałem się do słuchawki od razu, kiedy odebrała. Westchnęła głośno. Deszcz zaczął padać nagle i to bardzo intensywnie. Duże krople spadały na ziemię, a burze czułem coraz bardziej. Ciekawe czemu tak bardzo się bała burz? Czy już srała ze strachu? 

- Nie śmiej się ze mnie - pisnęła, gdy się błysnęło. - Sasuke, proszę. Ja nie wyjdę w taką pogodę, więc błagam cię. Rusz dupsko i chodź do mnie, bo - zacięła się. 

- Bo? Bo co? - uśmiechnąłem się cwaniacko. Znowu się błysnęło, a do tego zagrzmiało. 

- Sasuke, błagam - szlochała do telefonu. Czy ona chciała się rozpłakać? 

- Dobra, nie panikuj. Założę buty i już idę - wstałem z łóżka nie rozłączając się. 

- Dziękuje, ale nie rozłączaj się - powiedziała bardziej pewniej. 

- Nawet pięciu minut nie wytrzymasz? - prychnąłem. 

- Wytrzymam - oburzyła się lekko. 

- No to skoro wytrzymasz i się nie boisz to się rozłącz - westchnąłem głośno. Naprawdę jej nie rozumiałem. 

- Ale po co ryzykować? - wykrzyczała to pytanie, a ja myślałem, że ogłuchnę przez nią. - Skąd mam mieć pewność, że wytrzymam? - zachlipała. 

- Nie sraj. Już zakładam buty - skłamałem i się rozłączyłem. Schowałem telefon do kieszeni. Małe kłamstwa nie są przecież aż takie okropne. 

Zbiegłem po schodach prawie się wywalając przy tym. Powyłączałem światło i założyłem buty. Zabrałem kluczyki z ławy i opuściłem dom wcześniej zakluczając go. Kluczyki schowałem pod doniczkę.  Nie minęło nawet kilka sekund, a już byłem przemoczony. Błyskało się i grzmiało, ale przecież takie uroki burzy. Pokonałem krótki dystans i bez pukania wpadłem do domu, w którym znajdowała się drobna przedstawicielka płci pięknej i przeciwnej. 

- Sasuke, idioto! - podniosłem brwi do góry, a mieszkanka domostwa rzuciła mi się na szyję. - Strasznie długo musiałam czekać na ten twój głupi ryj! 

- Po pierwsze, nie jestem idiotą - zacząłem. 

- Jesteś - przerwała mi. 

- Teraz ja mówię, więc mi nie przerywaj. Po drugie, nie mam głupiego ryja. 

- Masz, więc się nawet nie wykręcaj - pokazała mi język. 

- Dziwię się, że ktoś jednak potrafi z tobą wytrzymać - westchnąłem i usiadłem na kanapie. 

Siedzieliśmy jakiś czas w ciszy. Przyglądałem się jej od czasu do czasu. Miała na sobie czarne jeansy z dziurami na kolanach oraz bluzkę na krótki rękaw w kolorze pudrowego różu. Na środku koszulki była szara czaszka. Włosy miała rozpuszczone. 

- Sasuke, napijesz się czegoś? - zapytała po dość długiej i niezręcznej ciszy. 

- Tak, ale mam ochotę na alkohol - spojrzałem na nią.

- Ja też - wstała. - Poczekaj chwilę - podeszła do barku i wyjęła jakiś alkohol. 

- No ruszaj się - mruknąłem. Po chwili podeszła do mnie z kieliszkiem, w którym była zawartość, którą mieliśmy wypić. - A ty nie pijesz? 

- Nawet się nie napiłeś, a już zachowujesz się jak pijany - uśmiechnęła się i pokazała na swoje szklane naczynie - Ja sobie też nalałam, bez obaw.  

- No to, zdrowie - stuknęliśmy o swoje kieliszki i wypiliśmy. Czynność powtórzyliśmy parę razy, ale oczywiście zapijaliśmy smak czystej wódki napojem gazowanym. 

================================================================================

Dowiecie się za jakiś czas co było dalej :)))

Dzisiaj (28.06) zauważyłam 500 wyświetleń <3 
O M G <3 JESTEM MEGA MEGA MEGA PODJARANA I WDZIĘCZNA, BO TO DZIĘKI WAM <3 

Oczywiście dziękuje również za AŻ 2 TYŚ wyświetleń na mojej pierwszej książce :3 <3

Rozdział krótki, wiem :II Ale chciałabym, żeby ta książka była długa :))) 

Zapraszam również do czytania mojej innych książek :3 

Chciałabym, żeby osoby, które czytały "Inni Inaczej" wypowiedziały się na temat ostatniego rozdziału książki :))) 

DZIĘKI RAZ JESZCZE I DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁUUUUU <3333

~Mejcia

Zagubiony - SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz