Rozdział 12.

765 43 10
                                    


Z nosa dalej ciekła mi krew tak samo jak z prawego łuku brwiowego. Zaparkowałem samochód do garażu. Wysiadłem, a zaraz po mnie Haruno. Zabrałem z tylnego siedzenia jej torbę. Nie była ciężka, była lekka.

Koszulkę miałem poplamioną krwią, ale nie przejmowałem się tym.

Nagle zapaliło się światło w salonie.

- Sasuke - wypowiedziała cicho dziewczyna me imię.

Zatrzymałem się i spojrzałem na nią.

- Ja dziękuję - wyszeptała i znowu mnie przytuliła.

Zacząłem gładzić jej plecy wolną dłonią.

- Chodź, moi rodzice będą chcieli cię poznać. Szczególnie mama - złapałem jej drobną dłoń, która idealnie pasowała do mojej.

Zawiesiłem torbę na ramieniu i otworzyłem drzwi. Matka robiła coś w kuchni, a ojciec siedział w fotelu. Chrzanić to, że jest koło pierwszej nad ranem lub później.

Postawiłem torbę na ziemi i zdjąłem buty. Dalej odczuwałem ból w miejscu ran, ale jednak nie dawałem tego po sobie poznać.

Sakura zrobiła to samo. Odstawiłem je na bok i przytuliłem do siebie. Targały nią jeszcze emocje.

Weszliśmy do głównego pomieszczenia w domu. Oczy moich rodziców poleciały najpierw na młodą kobietę stojąca obok mnie.

- Dobry wieczór - wyszeptała.

Moja matka uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. Kąciki ust opadły i szybko pobiegła po apteczkę.

Spojrzał na mnie mój ojciec. W jego oczach zauważyłem zdziwienie. Spojrzał na Sakure i pokręcił głową. Jednak po chwili posłał mi uśmiech i spojrzenie pełne dumy. Pewnie się domyślił co wydarzyło się w jej domu.

Czarnowłosa kobieta wróciła z apteczką.

- Synu! Jak ty wyglądasz? - usiadłem na stołku w kuchni, ponieważ tam najlepiej świeci światło.

Sakura spojrzała na mnie.

Zabrała mojej rodzicielce apteczkę. Ta natomiast się zdziwiła i podeszła do mnie, a zaraz po niej Haruno.

Zielonooka spojrzała na drugą kobietę w domu.

- Ja się nim zajmę - uśmiechnęła się nieśmiało i zaczęła wyjmować z apteczki potrzebne rzeczy.

- No dobrze - westchnęła i poszła do mojego ojca.

- Może zaboleć - ostrzegła i przyłożyła coś na styl chusteczki do mojego nosa.

Zaczęła powoli i delikatnie oczyszczać ranę. Była na tym bardzo skupiona, spojrzałem jej w oczy, a ona mi. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.

Delikatnie się zarumieniła, a ja w środku uśmiechnąłem się na ten widok. Uwielbiałem, gdy kobiety rumieniły się jak szalone na mój widok.

Zasyczałem z bólu, gdy przyłożyła wacik do naprawdę zanieczyszczonego miejsca. Później przyszedł czas na łuk brwiowy. Z racji, że nie dosięgała mi zbytnio i nie miała dobrego widoku z dołu z chęcią przygarnąłem ją na kolana.

Usiadła i delikatnie się otarła o moje krocze, a ja w odpowiedzi przygryzłem wargę do krwi. Ona zauważywszy to zarumieniła się jeszcze bardziej. Gdy skończyła uśmiechnęła się do mnie i przejechała dłonią po moim ramieniu.

- Nie trzeba zakładać szwów ani nic, nawet nosa nie masz złamanego - zaczęła chować wszystko do apteczki.

Byłem naprawdę pod wrażeniem, znała się i to bardzo dobrze.

- Wow - byłem w stanie tylko tyle z siebie wydusić.

- Co? - spojrzała na mnie nie rozumiejąc mojej reakcji.

- Naprawdę znasz się na rzeczy - patrzyłem na nią.

- Zdaje ci się - mruknęła zawstydzona.

- Nie dziecko, naprawdę znasz się - uśmiechnęła się moja rodzicielka jak zawsze wracając swoje trzy grosze. Stała oparta o blad i nalewała herbatę do dwóch kubków.

Miałem wrażenie, że policzki dziewczyny wręcz płoną od rumieńców.

- My już pójdziemy spać - mruknąłem i wziąłem ją pod ramię domyślając się, że dziewczyna czuje się bardzo niekomfortowo.

- Dobranoc - powiedziała szybko Sakura zanim znaleźliśmy się w moim pokoju. Usłyszeliśmy tylko taką samą odpowiedź moich rodziców.

- Sas - nie dokończyła, bo przyparłem ją do ściany. Trzymałem mocno jej nadgarstki nad jej głową, a kolano miałem pomiędzy jej nogami.

Zacząłem dokładnie oglądać jej nadgarstki i ręce mając podejrzenia, że się tnie. Ona tylko przygryzła wargę i patrzyła na mnie tak jakby wiedziała co się zaraz stanie.

- Błagam nie rób mi krzywdy - wyszeptała po czasie, a jej oczy zrobiły się szklane. Napłynęły do nich łzy, a ja szybko ją puściłem i przytuliłem.

- Wybacz - wyszeptałem. Musiała pewnie pomyśleć, że chcę jej zrobić coś okropnego.

Ona upadła na kolana i zaczęła płakać. Było widać jej blizny na nadgarstkach i siniak na ramionach.

Ukucnąłem i mocno ją przytuliłem. Zacząłem rysować różne kształty na jej plecach.

Powoli zaczęła się uspokajać, pocałowałem ją w policzek ledwie dotykając wargami jej skóry.

- Czemu robiłaś sobie krzywdę? - zapytałem cicho. Nawet nie miałem nadziei na jakakolwiek odpowiedź z jej strony.

- Bo oni robili mi - odpowiedziała szybciej niż myślałem. Myślałem, że w ogóle nie uzyskamy odpowiedzi.

- Masz jakieś marzenie? - spytałem.

- Chciałabym iść na studia medyczne - wyszeptała nieśmiało.

To dlatego tak dużo wiedziała jak poradzić sobie z moimi ranami - pomyślałem.

- Pomogę ci - wziąłem ją na ręce i położyłem na moim łóżku.

- Co? Jak? - zdziwiła się znowu podczas tej nocy.

- Jakoś na pewno - wyszeptałem i położyłem się obok.

Długo czekać nie musiałem, żeby mieć pewność, że Haruno śpi.

Słyszałem jej równomierny oddech, który był dowodem, że śpi.

- Jesteś wyjątkowa - wyszeptałem jej do ucha wiedząc, że śpi.

Po chwili sam udałem się prosto do krainy snów.

====================================

Hej, Hej :3

Rozdział słabszy, bo pisany razem z innymi rozdziałami.

Za błędy przepraszam ;-;

Miłych wakacji

Zagubiony - SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz