▷1◁

663 28 22
                                    

Nazywam się Shay (Szaj) Jons. To nie jest skrót od jakiegoś imienia, ani nic ono nie znaczy. Poprostu Shay. Mam 17 lat. Dosyć niska brunetka, o szarych oczach.

Aktualnie trwa lekcja historii, na której siedzę z moją przyjaciółką Annabeth. W końcu usłyszeliśmy dzwonek na przerwę. Szybko się spakowałam i wybiegłam.

- Shay, czekaj!- usłyszałam An.

- Okay!- odkrzyknęłam i przystanęłam pod salą.

Annabeth w końcu wyszła i ruszyliśmy do wyjścia ze szkoły, bo lekcje już się skończyły.

W szatni blądynka (Annabeth) zaczęła mówić:

- Wiesz, Shay...zauważyłam, że masz bardzo ładny uśmiech...

Najładniej uśmiechają się ci, którzy najbardziej cierpią...

-...I że masz bardzo ładne oczy...

...Najładniejsze oczy mają ci, którzy najwięcej płaczą...

- ...I jak cię potrzebuję, to potrafisz wysłuchać...

...Najlepiej słuchają ci, których nikt nie słucha...

- ...Ale strasznie często trzymasz głowę w chmurach...

...Najwięcej marzą ci, którzy najwięcej stracili...

- Za to bardzo mocno przytulasz, jakbyś bała się, że odejdę...

...Najlepiej przytulają ci, którzy za kimś tęsknią...

- Mów o co chodzi, An- powiedziałam.

- O to, że muszę wyjechać...- posmutniała.

- To po co wymieniałaś te wszystkie rzeczy?- spytałam ze łzami.

- To są rzeczy, za które cię kocham, Shay... Jesteś moją przyjaciółką i będę za tobą tęsknić. Jutro nie spodziewaj się mnie w szkole... Muszę już iść... Pa, Shay- przytuliła mnie i wybiegła z budynku.

Stałam tak przez chwilę sparaliżowana ze łzami w oczach. Właśnie odeszła odemnie kolejna osoba, a ja co zrobiłam? Nic. To było nasze ostatnie spotkanie... To działo się zupełnie za szybko...

- Ej, Shay! Gdzie idziesz?- spytał mnie Drake - mój chłopak.

- Do domu, skarbie, a co?- spytałam ocierając łzy i uśmiechając się sztucznie.

- Nic, poprostu pomyślałem, że gdzieś się przejdziemy...- powiedział na jednym wydechu.

- Jasne, gdzie?- przytuliłam go i pocałowałam.

- To niespodzianka. Chodź. W ogóle wiesz, że doszedł do nas jakiś nowy? Frajer myśli, że się zakumplujemy. Nie doczekanie jego!- zaczął się śmiać.

- Dlaczego? Może jest miły!- uśmiechnęłam się, a Drake ciągnął mnie gdzieś.

- Pf, napewno- prychnął.

Doszliśmy za szkołę. Ujrzałam tam znajomych Drak'a. Między nimi stał chyba ten nowy. Miał czarne włosy i szare oczy. Gdzie nie gdzie miał kolczyki.

- A teraz patrz skarbie i podziwiaj- ruszył w jego kierunku.- Te, Oliver...!- krzyknął. Gdy podszedł bliżej, uderzył go z pięści w twarz.

Raszta dołączyła się do Drak'a. Nie mogłam na to patrzyć. Pomogę mu...

Niektórzy bronią słabszych, bo przypominają im siebie...

- Dosyć!- krzyknęłam i podeszłam do nie jakiego Oliver'a.

Moja HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz