Wstałam rano i przeciągnęłam się. Wygramoliłam się spod ciepłej kołdry i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej bieliznę, pudrowo różowy sweterek i krótkie białe spodenki. Poszłam do łazienki i zerknęłam na lustro nad umywalką. Przeraziłam się. Na twarzy miałam zaschniętą krew z wczoraj. Szybko wzięłam się za zmywanie jej. Po skończonej czynności, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po umyciu ciała, rozpuściłam włosy i je umyłam. Gdy skończyłam, wyszłam spod prysznica i szczelnie owinęłam się ręcznikiem, a na włosach zrobiłam tak zawny „turban". Ubrałam wcześniej przygotowane rzeczy i zaczęłam suszyć włosy. Kiedy wreszcie były już suche, rozczesałam je i wzięłam się za makijaż.
Wyszłam z łazienki i znowu podeszłam do szafy. Z samego dołu zgarnęłam czarne, puszyste kapcie. Założyłam je i spojrzałam na zegarek. Była godzina 10:40. Zeszłam na dół i zaczęłam szukać kuchni. Po jakichś 5 minutach w końcu ją znalazłam. Zastałam tam 3 chłopców. Jeden zajadał się goframi, a pozostała dwójka sernikiem.
- Emm... Cześć- przywitałam się nie pewnie.
- Cześć!- krzyknął ten od gofrów - Ja jestem Toby! Ticci Toby!- podszedł i wystawił rękę, którą uścisnęłam.
- A ja Shay, miło mi- uśmiechnęłam się.
Ja jestem Masky, ale mów mi Tim- powiedział chłopak z białą maską, którą zdjął.
- J-j-ja je-stem Hoodie, a-ale mó-ów mi B-brian- powiedział chłopak w żółtej bluzie.
- Miło mi was poznać!- uśmiechnęłam się - Czy to przypadkiem nie wy wczoraj przynieśliście mi ciuchy?- spytałam.
- Owszem, my. Jeszcze Ben, Eyeless Jack i Helen- powiedział Tim.
- Dziękuję- znowu się uśmiechnęłam.
- Co chcesz zjeść?- spytał Toby.
- Emm... To zależy co macie...- powiedziałam trochę speszona.
- W-wszystko- odpowiedział Brian.
- W takim razie może zrobię pancaks'y? Zjecie ze mną?- spytałam.
- A umiesz je robić?- spytał zdziwiony Tim.
- No tak. Moich rodziców więcej nie było w domu jak byli, więc musiałam nauczyć się gotować, żeby nie umrzeć z głodu- zachichotałam.
- Bosze, kobieto, kocham cię!- Toby uklękł i złapał mnie za dłoń.
- Toby, nie rób z siebie pośmiewiska- skomentował zażenowany Tim.
- Dobra, to dajcie mi składniki!- powiedziałam pewniej.
- Tak jest!- zasalutowali tak jak Jeff wczoraj i zaczęli biegać po kuchni w poszukiwaniu składników.
Po nie całych 10 minutach, wszystko stało przedemną. Wzięłam się za robienie ciasta. Chłopcy uważnie przyglądali się moim ruchom. W chwilę ciasto było gotowe i zaczęłam smażyć.
- A umiesz to tak fajnie podrzucić?- spytał Toby.
- Jasne!- powiedziałam i zaczęłam podrzucać plackiem.
Nawet nie zauważyłam, jak do kuchni weszło więcej osób i podziwiało moje poczynania.
- Ch-chyba m-m-musisz dor-o-obić więce-j cia-sta- wyjąkał Brian, a ja spojrzałam na niego pytająco.
- Patrz za siebie- wyszeptał Tim.
Odwróciłam się i za mną stała chyba cała rezydencja. Podłoga zaraz będzie mokra od ich śliny.
Time skip
Zrobiłam pancaks'y dla wszystkich. Usiedliśmy przy stole, na którym stały różne dodatki. Zrobiłam nawet dla Slendermana, który jeszcze drzemał.
CZYTASZ
Moja Historia
RomantizmShay, to siedemnastoletnia dziewczyna, której życie z dnia na dzień zaczyna się zmieniać. Razem z przyjaciółmi zdobywa nowe ,,przygody".