Z komisariatu zawieźli mnie do psychiatryka, ciągle nie ściągając mi maski. Pewnie uznali to za bezpieczniejsze.
Aktualnie siedzę w uzolatce w kaftanie bezpieczeństwa. Kurwa.
Nuciłam sobie pod nosem „pink flaffy unicorn dancing on rainbow" ( nwm czy dobrze napisałam, ale menda z tym xD). Nagle usłyszałam wielkiej „BUM!", a drzwi do mojego pokoiku zostały wyważone. Zamiast nich stał tam jakiś kolo z kapturem na głowie.
- I co, teraz mnie pewnie zgwałcisz, co?- zapytałam ironicznie.
- Pamiętasz mnie?- spytał.
- A powinnam?
- Pamiętasz londyn? Przyszedłem was ostrzec...
- Oo... To ty- uśmiechnęłam się, ale przez maskę pewnie tego nie widział.
- Pomóc ci?- spojrzał na kaftan.
- Em... No chyba raczej- zachichotałam.
Nieznajomy podszedł i mnie uwolnił. W końcu byłam wolna.
- Trzymaj- spod bluzy wyjął mój kij.
- Dzięki! A tak w ogóle, to jak się nazywasz?
- Dowiesz się w swoim czasie- zaśmiał się i uciekł.
Wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam kierować się do wyjścia. Po drodze obezwładniłam kilka ochroniarzy.
Przechodząc obok jednych z drzwi moją uwagę przykuła osoba za nimi. Mocnym kopniakiem wyważyłam wrota. Przy biurku siedział chłopak o blond włosach przechodzących w biel i błękitnych oczach.
- Hej!- przywitałam się.
- To pora karmienia?- zapytał.
- Nie- zaśmiałam się.
- Chcesz mnie pobić?
- Co? Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?!
- No bo trzymasz zakrwawiony kij...
- Po prostu... Musiałam zabić ludzi, którzy chcieli mnie zatrzymać- uśmiechnęłam się ściągając maskę.
- Ładna jesteś- powiedział gdy już ją ściągnęłam- Ja też zabijałem...
- Już tego nie robisz?- zapytałam podchodząc bliżej.
- Robię...
- A mi nic nie zrobisz?
- Nie
- Czemu?
- Bo jesteś miła. Ile masz lat?- zapytał wstając.
- Siedemnaście, a ty?
- Ja też. Mam pytanie...
- Jakie?
- Kim dokładnie jesteś?
- Wyszkoloną morderczyną...
- Kto cię szkolił?
- Creepypasty. Teraz jestem jedną z nich. A ty?
- Nie pamiętam... Mam kolejne pytanie...
- Hmm?
- Mogę iść z tobą?- uśmiechnął się. Po chwili zawahania odpowiedziałam:
- Oczywiście! Chodź za mną- odwróciłam się i wyszliśmy.
Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak ma na policzkach jakieś białe plastry i tylko zwykłą białą koszulkę. No nie powiem... Przystojny jest...
Gdy już udało nam się wyjść na zewnątrz ujrzałam jak Oliver i Elide biją się z ochroniarzami.
- Umiesz się bić?- spytałam chłopaka.
- Tak- powiedział.
- To dobrze, bo musimy pomóc tamtej dwójce- wskazałam na przyjaciół.
- A kto to?
- Mój chłopak Oliver i przyjaciółka Elide!- krzyknęłam w biegu.
Razem z biało włosym pomogłam przyjaciołom. El i Oli byli zdziwieni obecnością nie znajomego.
- Ej, a tak właściwie jak się nazywasz?- spytałam chłopaka.
- Miki, a wy?
- Ja jestem Shay- uśmiechnęłam się.
- Ja Elide- zaśmiała się czarnowłosa.
- A ja Oliver- mój chłopak podał rękę niebieskookiemu.
- No! To chodźmy do rezydencji!- krzyknęłam.
Szliśmy razem przez las i śmialiśmy się. Nagle poczułam ból w ramieniu i kolejny w brzuchu. Spojrzałam na bolące miejsca. Zostałam postrzelona, ale przez kogo...?
Padłam na kolana i zaczęłam kaszleć krwią.
- Shay?- Elide zauważyła, że nie ma mnie koło nich.
Wszyscy się odwrócili w moją stronę i gdy zobaczyli, że krwawię, podbiegli do mnie.
- Shay!- usłyszałam i dalej widziałam już mrok... Najstraszniejszy mrok w życiu...
Hehe :3 xD To do następnego :')
XoxoKasumi
Ps: Co myślicie o pytaniach do bohaterów i do mnie? Jak coś, to pisać w kom ;'3
CZYTASZ
Moja Historia
RomanceShay, to siedemnastoletnia dziewczyna, której życie z dnia na dzień zaczyna się zmieniać. Razem z przyjaciółmi zdobywa nowe ,,przygody".