▷7 2/2◁

223 13 0
                                    

Z komisariatu zawieźli mnie do psychiatryka, ciągle nie ściągając mi maski. Pewnie uznali to za bezpieczniejsze.

Aktualnie siedzę w uzolatce w kaftanie bezpieczeństwa. Kurwa.

Nuciłam sobie pod nosem „pink flaffy unicorn dancing on rainbow" ( nwm czy dobrze napisałam, ale menda z tym xD). Nagle usłyszałam wielkiej „BUM!", a drzwi do mojego pokoiku zostały wyważone. Zamiast nich stał tam jakiś kolo z kapturem na głowie.

- I co, teraz mnie pewnie zgwałcisz, co?- zapytałam ironicznie.

- Pamiętasz mnie?- spytał.

- A powinnam?

- Pamiętasz londyn? Przyszedłem was ostrzec...

- Oo... To ty- uśmiechnęłam się, ale przez maskę pewnie tego nie widział.

- Pomóc ci?- spojrzał na kaftan.

- Em... No chyba raczej- zachichotałam.

Nieznajomy podszedł i mnie uwolnił. W końcu byłam wolna.

- Trzymaj- spod bluzy wyjął mój kij.

- Dzięki! A tak w ogóle, to jak się nazywasz?

- Dowiesz się w swoim czasie- zaśmiał się i uciekł.

Wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam kierować się do wyjścia. Po drodze obezwładniłam kilka ochroniarzy.

Przechodząc obok jednych z drzwi moją uwagę przykuła osoba za nimi. Mocnym kopniakiem wyważyłam wrota. Przy biurku siedział chłopak o blond włosach przechodzących w biel i błękitnych oczach.

- Hej!- przywitałam się.

- To pora karmienia?- zapytał.

- Nie- zaśmiałam się.

- Chcesz mnie pobić?

- Co? Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?!

- No bo trzymasz zakrwawiony kij...

- Po prostu... Musiałam zabić ludzi, którzy chcieli mnie zatrzymać- uśmiechnęłam się ściągając maskę.

- Ładna jesteś- powiedział gdy już ją ściągnęłam- Ja też zabijałem...

- Już tego nie robisz?- zapytałam podchodząc bliżej.

- Robię...

- A mi nic nie zrobisz?

- Nie

- Czemu?

- Bo jesteś miła. Ile masz lat?- zapytał wstając.

- Siedemnaście, a ty?

- Ja też. Mam pytanie...

- Jakie?

- Kim dokładnie jesteś?

- Wyszkoloną morderczyną...

- Kto cię szkolił?

- Creepypasty. Teraz jestem jedną z nich. A ty?

- Nie pamiętam... Mam kolejne pytanie...

- Hmm?

- Mogę iść z tobą?- uśmiechnął się. Po chwili zawahania odpowiedziałam:

- Oczywiście! Chodź za mną- odwróciłam się i wyszliśmy.

Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak ma na policzkach jakieś białe plastry i tylko zwykłą białą koszulkę. No nie powiem... Przystojny jest...

Gdy już udało nam się wyjść na zewnątrz ujrzałam jak Oliver i Elide biją się z ochroniarzami.

- Umiesz się bić?- spytałam chłopaka.

- Tak- powiedział.

- To dobrze, bo musimy pomóc tamtej dwójce- wskazałam na przyjaciół.

- A kto to?

- Mój chłopak Oliver i przyjaciółka Elide!- krzyknęłam w biegu.

Razem z biało włosym pomogłam przyjaciołom. El i Oli byli zdziwieni obecnością nie znajomego.

- Ej, a tak właściwie jak się nazywasz?- spytałam chłopaka.

- Miki, a wy?

- Ja jestem Shay- uśmiechnęłam się.

- Ja Elide- zaśmiała się czarnowłosa.

- A ja Oliver- mój chłopak podał rękę niebieskookiemu.

- No! To chodźmy do rezydencji!- krzyknęłam.

Szliśmy razem przez las i śmialiśmy się. Nagle poczułam ból w ramieniu i kolejny w brzuchu. Spojrzałam na bolące miejsca. Zostałam postrzelona, ale przez kogo...?

Padłam na kolana i zaczęłam kaszleć krwią.

- Shay?- Elide zauważyła, że nie ma mnie koło nich.

Wszyscy się odwrócili w moją stronę i gdy zobaczyli, że krwawię, podbiegli do mnie.

- Shay!- usłyszałam i dalej widziałam już mrok... Najstraszniejszy mrok w życiu...



Hehe :3 xD To do następnego :')
Xoxo

Kasumi

Ps: Co myślicie o pytaniach do bohaterów i do mnie? Jak coś, to pisać w kom ;'3

Moja HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz