Kise x Reader[KnB]

689 43 1
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


"Jestem inteligentna...jak Ryuota"

Te dwadzieścia lat temu chciałam zostać modelką.
Wielka, znana osobowość.
Marzenie się spełniło.
Plakaty, bilbordy, okladki w znanych magazynach modowych moje.
Teraz chce zostać bibliotekarką.
Czemu?
Jako ona siedziałabym do późna w bibliotece.
Czytała najnowsze opowieści
[ulb.gatunek książki].
Przeczekała burzę.
A teraz moknę już jakieś dziesięć minut stojąc jak głupia pod przeciekającym przystankiem autobusowym.
Co prawda autobusy nie jeżdżą o tak późnej godzinę w weekendy...ale przyszło mi czekać na chłopaka.
Miał po mnie przyjechać.
Porażka, prawda?
A no...serce nie sługa.
Eto...skoro jeszcze tak sobie postoje to może pociągne jeszcze ten monolog wewnętrzny.
Mój chłopak, Kise Ryouta.
Blondwłosy i miodowooki, model.
To, że pracujemy w tej samej branży nie oznacza, że w tych samych agencjach.
Od KamisamaStyle, mojego miejsca pracy do OhayoEuro, pracy Kise jest...dziesięć minut drogi samochodem...czyli półgodziny pieszo.
...
Chwila...jestem głupsza od Ryuoty!
Natychmiast ruszyłam w kierunku przypuszczalnego położenia moje chłopaka.
Po wcześniej wspomnianym czasie dotarłam na miejsce.
Wpadłam tam jak wredna starsza pani do spożywczaka podczas wyprzedaży.
Mokre, [kolor włosów] przykleiły się do skórzanej kurtki.
Z [kolor] botków wyciekała woda.
A ja stałam zgarbiona z rozłożonymi rękami i nogami na boki niczym bramkarz na bramce.
Recepcjonistka zaprzestała rozmowy z...uśmiechniętym Ryuotą i odwróciła się w moją stronę.
Moja twarz pokazywała to co miałam w planach dzisiaj powiedzieć:
"Ryuota jesteś martwy".

-[R-R-Readerchi]!-krzyknął bardzo wysokim głosikiem, zaskoczony i zapewne przestraszony widząc mnie w takim stanie.

-RYUOTA!!!-ryknęłam na cały budynek.
Po tym krzyku recepcjonistka zatrzęsła się jak owsika i schowała się pod ladą.

-W-wytłumacze—nie pozwoliłam mu dokończyć.

-CZY TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ ILE JA TAM NA CIEBIE CZEKAŁAM?!-znowu na niego krzyknęłam. Miałam wrażenie, że dymi mi się z nosa jak bykowi kiedy zauważy czerwony.

-[R-r-readerchi]-przyparł plecami do ściany za sobą kiedy zmierzałam w jego kierunku-s-sesja się przedłużyła, a-a telefon się r-rozładował...a-a samochód nawalił, no...-tłumaczył się Ryuota.

Po chwili cała złość i chęć mordu uciekła tak szybko jak się pojawiła.
W końcu to nie jego wina, prawda?
Chociaż...
Moje rozkminy życiowe przerwał ich powód.

-[R-r-readerchi]...GOMENASAI!-ryknął mi do ucha z łamiącym się głosem przytulając mnie.

-D-dusisz, Ryuota...-powiedziałam próbując odkleić się od chłopaka.

-No dobra. Wybaczam, a teraz mnie puść.-rzekłam gdy Kise nie chciał nawet drgnął.
Gościu nie jest lekki jak piórko...podejrzewałam, że długo tu tak nie postoimy.
Po chwili wylądowałam na zimnych kafelka.
Ryuota podpierał się na przedramionach.
Jako, iż miałam wolne ręce pociągnełam chłopaka za brązowy krawat i pocałowałam delikatnie z szczyptą namiętności.
Miałam przeczucie, że mi nie wierzy z tym wybaczaniem więc trzeba było go jakoś przekonać.
Jestem pewna dwóch rzeczy.
Po pierwsze...kiedyś go uduszę...ale i tak go kocham.
Po drugie...ta recepcjonistka będzie mieć co opowiadać wnukom...kobieta- byk, owsik mający metr osiemdziesiąt dziewięć...

EMPTY HEAD | OneShoty[PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz