3. Kiedy podanie chusteczki, jest wyrazem miłości.

7K 717 180
                                    

Hinata był chory. I nie był to lekki katarek, czy boląca głowa. Shouyou miał gorączkę, katar, ból głowy i dreszcze, przez co nawet chodząc po domu, wydawał się ciągle przestraszony, bo co chwilę drgał.

Owinięty kocem, chwycił kubek z gorącą herbatą i mijając siostrę bawiącą się lalkami, udał się do swojego pokoju, gdzie odstawiwszy napój na biurko, padł na łóżko. Zadowolony zakopał się w pościeli, wtulając rozpaloną twarz w poduszkę. Przez chwilę leżał tak, próbując zasnąć, ale drzwi pokoju otworzyły się i wychyliła się przez nie głowa jego mamy.

Hinata otworzył jedno oko, by zerknąć na rodzicielkę.

-Masz gościa.- uśmiechnęła się lekko i zniknęła, a jej miejsce zajęła twarz czarnowłosego chłopaka. Shouyou uśmiechnął się na tyle, na ile pozwalał mu ból wszystkich mięśni.

-Cześć krewetko.- westchnął, widząc twarz swojego ukochanego pokrytą potem. Hinata spróbował się podnieść, ale szybko padł na poduszkę.

-Nie wstawaj. Mam dla ciebie leki. Twoja mama kazała ci je dać.- Tobio chwycił kubek z herbatą i mały plastikowy kubeczek, w którym były tabletki.

-Dzięki.- jęknął rudy, wsypując wszystko do ust i popijając obficie gorącym naparem. Oddał kubek i ponownie legł na łóżku. Czarnowłosy przysunął sobie krzesło od biurka i usiadł przy nim. Hinata kichnął głośno. Tobio parsknął cicho i bez słowa podał mu jedna z chusteczek, leżących na stoliku.

-Jak tam w szkole?- wychrypiał chory, patrząc na twarz rozgrywajacego.

-Dobrze.- rzucił krótko, wpatrując się w niego ciemnymi oczami. Hinata uśmiechnął się szeroko.

-Drużyna już się oswoiła?- zapytał. Kageyama westchnął.

-Powiedzmy. Tsukishima wciąż dokucza, ale znasz go.- wzruszył lekko ramionami.

-No tak. A co... z Noyą?- spytał cicho. Od incydentu z pocałunkiem to właśnie Nishinoya wydawał się najbardziej od nich odsunąć. Unikał kontaktu wzrokowego, gdy wchodzili do szatni on wychodził. Treningi też się zmieniły. Każdy to zauważył. Było to bardziej wymuszone, bardziej niechętne spędzanie ze sobą czasu, jakby Kageyama i Hinata rozkleili drużynę. Oczywiście zarówno trener jak i rodzice drużyny starali się załagodzić sytuacje, ale na próżno.

-Bez zmian.- powiedział w końcu brunet. Hinata westchnął ciężko i wyciągnął dłoń w strone chłopaka. Tobio niewiele myślać splótł ich palce i uniósł dłoń Hinaty do swoich ust. Rudy zarumienił się na tyle, na ile pozwalała mu gorączka.

-Nie chcę żeby przez nas drużyna się rozpadła.- wystękał Shouyou, a jego oczy zaszły łzami. Kageyama kiwnął głową.

-Nie rozpadnie. Jesteśmy drużyną. Będziemy cały czas razem. Obiecuję.- rzekł choć w tamtej chwili sam nie wierzył we własną obietnice.

-Oby. Wciąż musisz pokonać Oikawę.- zaśmiał się markotnie, przymykając powieki. Kageyama prychnął.

-Pokonam go. Nie masz o co się martwić. My go pokonamy.- powiedział, ale Hinata już nie słyszał. Jego płytki oddech brzmiał w uszach czarnowłosego jeszcze przez dwie godziny, przez które siedział u jego boku, trzymając go za rękę.

Gdy w końcu stwierdził, że siedzi tu zbyt długo wstał wolno. Poprawił kołdrę na ciele mniejszego kruka i ruszył do drzwi. Spojrzał na niego, westchnął ciężko.

Czuł się okropnie. Czuł, że rozsypuje coś ważnego dla niego i Hinaty.

Ale przecież byli drużyną. Prawda?

Nasza miłość~Kageyama i Hinata ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz