Część 2: 5. Nie zawsze musi być kolorowo.

3.2K 449 87
                                    

Hinata po raz setny chyba zadzwonił do Yamaguchiego w nadziei, że ten wie cokolwiek na temat obecnego miejsca przebywania Kageyamy. Jednak Yama ponownie uświadomił go, że Tobio raczej mu się nie spowiada i powinien zgłosić się z tym do kogoś innego. Tak, więc Shouyou nieco niechętnie wybrał numer telefonu do Kuroo.

-Co jest?- odezwał się głos po drugiej stronie.

-Wiesz, może gdzie jest Tobio?- zapytał od razu rudy nerwowo, skubiąc koniec bluzki.

-Co? Nie, skąd mam wiedzieć?- Kuroo wydawał się być zaskoczony pytaniem Hinaty.

-Cholera... Nie ma go od soboty. Wyszedł wieczorem i nie mogę się do niego dodzwonić.- wyjaśnił płaczliwie Shouyou, uderzając pięścią w stół.

-Ej, spokojnie. Coś się stało, że wyszedł?- zapytał lekko zaniepokojony Tetsuro.

-Pokłóciliśmy się. W sumie to było tak głupie, że nadal w to nie wierzę.- westchnął Hinata, czochrając włosy.

-Dzwoniłeś do Oikawy?- zaśmiał się czarnowłosy, uspokajając się trochę. Shouyou zamyślił się.

-W sumie racja... Nie pomyślałem o tym nawet.- mruknął do siebie rudy.- Dobra. Zaraz do niego zadzwonię. Dzięki!- powiedział szybko i rozłączył się, by wybrać numer Oikawy.

-Halo, halo?- zanucił Tooru do słuchawki.

-Oikawa! Jest u ciebie Tobio?- krzyknął, wstając szybko od stołu w panicznym geście.

-Oi, Hinata, spokojnie. Z Kageyamą wszystko w porządku. Nie musisz się martwić.- zachichotał brązowowłosy spokojnym tonem. Shouyou odetchnął głęboko.

-Możesz dać mi go do telefonu?- zapytał, śmiejąc się do siebie. Tooru milczał chwilę.

-Wybacz Hinata, ale może lepiej daj mu chwilę na odpoczynek. Akurat jest w pracy, więc sam rozumiesz.- wyjaśnił Oikawa, starając się jakoś uspokoić Shouyou.

-Och.- Hinata poczuł się, jakby ktoś uderzył go w twarz.- No dobra. W porządku.- mruknął.- Na razie.

***

Oikawa odłożył telefon i spojrzał krytycznie na siedzącego obok niego Tobio. Kageyama odwrócił głowę w przeciwnym kierunku.

-To było paskudne z twojej strony.- syknął brązowowłosy, marszcząc brwi. Czarnowłosy przewrócił oczami i ponownie utkwił wzrok w trzymanym przez niego pudełeczku.

-Daj mi spokój.- Oikawa zmierzył go przeszywającym spojrzeniem, po czym westchnął współczująco.

-Przyznaj się. Głupio ci teraz do niego wrócić.- zaśmiał się, przysłaniając usta dłonią.

Tobio mruknął pod nosem ponuro, otwierając i zamykając pudełeczko raz po raz. Warknął głośno czochrając włosy.

-No cholera!- krzyknął wstając gwałtownie. Oikawa zachichotał wesoło.

-Obiad za kwadrans.- rzucił i wyszedł do kuchni, chichocząc pod nosem. Choć doskonale wiedział, że przez Kageyamę przemawiała męska duma, to jednak wolał już się nie wtrącać w tę kłótnie, chociażby żeby nie pogorszyć przypadkiem sytuacji.

Tobio chodził w tę i z powrotem po pokoju, zastanawiając się co ma zrobić. Czuł się naprawdę kretyńsko po tej bezsensownej kłótni, która tak w sumie była spowodowana zwyczajną frustracją po nieudanym wieczorze. Jęknął głośno, zaciskając palce na pudełku. Teraz jeszcze bardziej chciał, żeby Hinata był obok niego mimo, że był wściekły na niego równie mocno, co na siebie samego.

Tooru wyjrzał zza drzwi i zarechotał. Przez chwilę pomyślał, że Kageyama jest w tym związku odbiciem kobiety. Po kłótni pakuje się i idzie do mamusi, a Hinata musi go szukać. Zasępił się nagle.

-Jestem mamusią... Kageyamy. Kurde...- burknął wracając do kuchenki.

***

Ta, Kageyama przyjaźni się z Oikawą. Ja też nie wiem czemu :)

Nasza miłość~Kageyama i Hinata ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz