7. Kiedy prawda nazywa się "sake".

5.5K 623 261
                                    

Drzwi były otwarte. I Kageyama nie wiedział czy wejść, czy może ktoś się włamał, czy po prostu Hinata zapomniał je zamknąć i to on w sumie będzie włamywaczem, jeśli wejdzie do środka. Chociaż przecież drzwi są otwarte, więc...

-Hinata wchodzę!- wrzasnął od progu. Nie doczekał się jednak odpowiedzi. Zostawił buty w korytarzu, kurtkę powiesił na wieszaku i z torbą na ramieniu, powoli wszedł do korytarza, by zajrzeć do kuchni. Jednak i w kuchni, i w salonie było pusto, więc skierował się do pokoju Hinaty. 

Już na schodach usłyszał muzykę, która sączyła się z pokoju chłopaka i poczuł jakiś dziwny zapach. Zapukał do właściwych drzwi, ale zamiast otworzenia usłyszał jak coś huknęło, jakby ktoś upadł na ziemię. Wpadł szybko do pomieszczenia i aż otworzył usta ze zdziwienia.

-Hinata. Jesteś pijany?- zapytał patrząc na siedzącego na podłodze chłopaka, w którego ręku znajdowała się butelka sake. Shouyou spojrzał na niego lekko zamglonym wzrokiem.

-Troszkę.- burknął i pociągnął łyk. Tobio westchnął głośno i spojrzał wymownie w sufit. 

-Zostaw to. Żeby zabierać alkohol rodzicom.- prychnął rozeźlony. Hinata odepchnął go, ale i tak został pozbawiony szkła.

-Skąd wiesz, że zabrałem od rodziców?- zapytał nader przytomnie.

-Bo nikt nie sprzedałby alkoholu dzieciakowi jak ty.- syknął czarnowłosy, zbierając jeszcze dwie butelki leżące na podłodze. Nawet się nie zastanawiając, zaczął zbierać śmieci leżące na podłodze i wrzucać je do kosza, stojącego pod biurkiem. Shouyou przez ten czas nawet nie drgnął tylko uważnie obserwował każdy ruch rozgrywającego, choć czuł, że alkohol uderza mu do głowy i rozluźnia go z każdą chwilą coraz bardziej i bardziej. Kiedy więc Kageyama bez słowa sprzątał z ustami wydętymi w gniewnym wyrazie, Hinata przyglądał się jego pośladkom. Gdzieś w głowie stwierdził, że są one niezwykle zgrabne i ucieszył się, że Tobio tak lubi ćwiczyć. Potem przeniósł wzrok na jego ręce i ramiona i aż zadrżał na myśl o tym, że miałby wtulić się w tą klatkę piersiową. Powoli przeniósł wzrok na szyję czarnowłosego, a jego paskudna wyobraźnia podsunęła mu myśl ugryzienia jej, by spróbować jak smakuje Tobio, ale zaraz głowę wypełniły mu usta, które coś właśnie do niego mówiły.

-Hinata! Słuchasz mnie? Gdzie twoi rodzice?- warknął wyższy, stając nad nim z założonymi rękami. Rudy westchnął.

-W pracy. Mają dzisiaj na noc, więc wrócą dopiero rano.- powiedział na co Tobio westchnął męczeńsko. Pochylił się i złapał małego kruka pod pachy, by go podnieść i rzucić na łóżko, przy którym siedział.

Hinata jęknął uderzając o materac i spojrzał na Kageyamę gotowego do odejścia. Zatrzymał go, łapiąc jego rękę.

-Po co przyszedłeś?- zapytał patrząc na niego z dołu. Niebieskooki pochylił się lekko.

-Chciałem pogadać o tym wszystkim.- odparł patrząc w brązowe oczy Shouyou.

-Kocham cię.- wypalił nagle Hinata tak niespodziewanie, że Tobio aż się zapowietrzył i poczerwieniał po czubki uszu.

-Jesteś pijany, śpij.- rzekł uciekając wzrokiem w bok.

-Kageyama.- warknął Shouyou, podnosząc się na łokciach, przez co ich twarze dzieliły milimetry.- Kocham cię kretynie!- powiedział i wpił się w usta wyższego chłopaka.

Serce Tobio podskoczyło do gardła, gdy ramiona Hinaty oplotły jego szyję i pociągnęły do siebie. Chłopak stracił równowagę i runął prosto na swojego ukochanego. 

-Mamy wolny dom Tobio.- zamruczał rudy prosto w jego usta, ale Kageyama nawet go nie słuchał, zbyt zajęty rozpinaniem jego koszuli.

***

Cóż... Poszłam z tym opowiadaniem w zupełnie innym kierunku niż chciałam, ale czego się nie robi, gdy Grellcio napisał mi, że KageHina nie może się kłócić. Przyznaję się, miałam wyrzuty sumienia XD

Nasza miłość~Kageyama i Hinata ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz