6. Kiedy sny powinny być słodkie, a są gorzkie.

5.7K 637 226
                                    

Kiedy Tobio obudził się w piątek rano, nie był pewien czy chce wstać z łóżka. Przez kilka minut leżał, bezmyślnie gapiąc się w sufit. Tydzień. Tyle czasu minęło od jego zerwania z Hinatą i miał dziwne wrażenie, że to nie wiele dało. Owszem. Nishinoya trochę się uspokoił. Ale dopiero po paru dniach do Tobio dotarło jak bardzo boli go serce na myśl o rudym kruku.

Wpatrzony w wisząca w kącie pajęczynę, nie wiedział co ze sobą zrobić. Mały, czarny pajączek dyndał sobie wesoło i choć według Kageyamy był ohydny to miał w sobie więcej radości życia niż on sam.

Tobio parsknął śmiechem, podnosząc się w końcu z posłania. Jeszcze trochę i może zacznie rozmawiać z małym wyłupiastookim współlokatorem.

-Tobio! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły!- usłyszał głos matki z korytarza.

-Już idę!- odkrzyknął nieco zachrypnięty. 

Szybko ubrał się w mundurek i ogarnął poranną toaletę, po czym wyszedł do kuchni. Na stole już czekało śniadanie.

-Zjedz szybko, ja już lecę do pracy.- powiedziała jego mama, poczochrała go po włosach, wychodząc z pomieszczenia. Kageyama pokiwał głową, biorąc się za jedzenie. Spojrzał w okno i westchnął. Czuł się dziwnie przygnębiony, mimo że nie był z Hinatą od tygodnia czuł się, jakby zerwali dopiero wczoraj.

Skończył jeść, zabrał swoje rzeczy i pobiegł w kierunku szkoły. Odetchnął zadowolony przechadzając się korytarzami. Przy jednym z okien dostrzegł Sugawarę, Tsukishimę, Yamaguchiego i Hinatę. Na widok tego ostatniego, jego serce zrobiło potrójne salto w tył, ale Kageyama nie pokazał tego po sobie podchodząc.

-Cześć wam.- rzucił kiwając na powitanie. 

-Dzień dobry.- odparła mama uśmiechając się. Pozostali skinęli mu na powitanie. Tobio spojrzał na rudego zaskoczony jego spokojnym powitaniem.

-Wszystko w porządku?- zapytał patrząc na niego. Hinata wzruszył spokojnie ramionami.

-Jasne.- rzucił i odwrócił się na pięcie. Tobio poczuł jakby dostał w twarz, ale nic więcej nie powiedział. Plan się powiódł. Nie byli razem, Nishinoya uspokoił się. Ale nie wszystko było takie jak wcześniej. Nie Hinata. Kilka razy nawet Kei stwierdził, że Księżniczka ma chyba okres, ale Shouyou nawet tego nie skomentował, co samo w sobie było podejrzane.

Czarnowłosy drgnął, gdy dzwonek zadzwonił. Mruknął pod nosem i poszedł do klasy.

Siedząc za rudym przyglądał mu się uważnie. Włosy jak zawsze były rozczochrane, koszulka lekko wyciągnięta ze spodni, jego noga drgała lekko, jakby od nadmiaru energii w małym ciele kruka. Kageyama pochylił głowę, wgapiając się w tekst książki. Nie miał siły. Nigdy nie spodziewał się, że Hinata jest w stanie zmienić się tak drastycznie w ciągu zaledwie tygodnia. 

Złapał kartkę z zeszytu i wyrwał ją. Nieco bazgroląc napisał na niej wiadomość do Shouyou. 

Co się dzieję? I rzucił ją na ławkę kolegi. Hinata spojrzał na nią zaskoczony i zauważając, że nauczyciel nie zwrócił na niego uwagi, rozwinął papierek. Zmarszczył brwi i napisał szybko odpowiedź, po czym rzucił karteczkę przez ramię.

Nic. Kageyama zagryzł wargi. Albo mu się wydawało, albo on i Hinata nagle zamienili się osobowościami. Obrócili się o 180 stopni. Wspaniale. Szybko naskrobał odpowiedź i rzucił wiadomość znowu do rudego.

Jesteśmy drużyną. Prawda?

Hinata westchnął. Chwycił długopis gapiąc się bezmyślnie na to jedno zdanie, po czym odpisał wolno i oddał papierek Kageyamie.

To już bez znaczenia.

Nasza miłość~Kageyama i Hinata ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz