Część 2: 3. Bo facet też baba!

3.4K 436 84
                                    

W piątkowy wieczór, kiedy Hinata miał trening do godziny osiemnastej, Kageyama postawił sobie za cel przygotowanie idealnego wieczoru. Jako że udało mu się wyjść z pracy znacznie szybciej, posprzątał całe mieszkanie, udekorował salon świeczkami (nawet jeśli uparcie uważał, że jest to tandetne) i przygotował romantyczną kolację. Spojrzał na zegarek i zmarszczył czoło widząc, że Hinata spóźnia się już pół godziny.

Wyjął z kieszeni komórkę i wybrał numer ukochanego. Odczekał dwa sygnały.

-Halo?- zapytał Hinata wesołym tonem.

-Gdzie jesteś?- zapytał Kageyama bez zbędnych słów siadając przy stole, przerzucając sobie przy tym przez ramię szmatkę.

-Z Yamaguchim. Spotkaliśmy się jak wracałem z treningu i postanowiliśmy wyskoczyć na piwo.- wyjaśnił rudy, śmiejąc się przy tym. Tobio zapowietrzył się aż. Czy to znaczyło, że on jest tutaj kurą domową, która siedzi w domu i czeka? O nie! Nie on! Nie Kageyama Tobio!

-Dobrze wiedzieć. Kolację masz w lodówce.- warknął i rozłączył się, po czym z wściekłością trzasnął komórką o blat stołu.

Wstał z krzesła i przygotowany wcześniej posiłek zapakował do szczelnego pojemnika, który wrzucił do lodówki. Pozbierał brudne naczynia, wrzucił je do zlewu i zalał wodą. Przewieszoną przez ramię ścierkę rzucił na blat i wyszedł z kuchni do salonu, gdzie włączył telewizor.

Przez chwilę skakał po kanałach z nerwów nie mogąc się zdecydować co chciałby oglądać. Udało mu się natrafić na mecz siatkówki, więc obejrzał go do końca. Nie patrząc już na zegarek, wyłączył telewizor i wszedł na piętro, by wziąć szybki prysznic.

Z mokrymi włosami poszedł do swojego gabinetu i usiadł przy laptopie. Przez parę minut przeglądał projekt, który skończył, czy aby nie trzeba wprowadzić żadnych poprawek. Upewniwszy się, że wszystko gra, wyłączył laptop i potarł zmęczone oczy.

Wyszedł z gabinetu, zamykając za sobą drzwi i przemknął cicho do sypialni. Padł na łóżko z głośnym jękiem i przekręcił się na bok. Leżał przez chwilę patrząc się w w drzwi szafy, aż w końcu zamknął oczy, powoli zasypiając.

***

Kageyama obudził się jak zawsze bardzo wcześnie. Kiedy spojrzał na stojący przy łóżku budzik, ten wskazywał szóstą trzydzieści. Podniósł się do siadu i spojrzał w bok na pochrapującego Hinatę. Poczuł zapach sake, ale nic nie powiedział tylko wyszedł z sypialni.

Stojąc w kuchni i patrząc bezmyślnie na czajnik, w którym wrzała woda na kawę, spojrzał na telefon leżący na blacie. Chwycił go wolno i wybrał numer do firmy, w której pracował.

-Halo? Cześć, Arashi. Nie, nie. Wszystko w porządku. Dzwonię, żeby powiedzieć, że jeśli nadal chcesz to mogę cię dziś zastąpić. Tak? To dobrze. Będę o ósmej.- powiedział spokojnie zalewając kubek z kawą i rozłączył się.

Wypił szybko napar i wrócił do sypialni, gdzie Hinata wciąż spał smacznie. Wyjął z szafy niebieską koszulę i ciemne spodnie. Ubrał się szybko, by nie obudzić Shouyou i wyszedł z pokoju.

Zapakował do torby laptopa i kilka teczek z papierami. Kątem oka spojrzał na stojące na najwyższej półce, ukryte między książkami pudełeczko i westchnął cicho, wychodząc z gabinetu. Opuszczając mieszkanie naumyślnie trzasnął drzwiami, żeby obudzić śpiącego Hinatę.

Shouyou zerwał się z łóżka obudzony tym hałasem i rozejrzał się po pokoju. Wstał z łóżka i poczłapał powoli przez korytarz do schodów, zszedł na parter i wtoczył się do kuchni, oczekując tam Kageyamy, ale zastał tylko ciszę.

-Przecież ma dzisiaj wolne.- mruknął do siebie.

Nasza miłość~Kageyama i Hinata ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz