Rozdział 4

51 5 3
                                    


-Nie wydaje mi się żebyś była tą co ma mniej odwagi, ale jestem pewien że jesteś tą której imienia nie znam.

O matko! To wszystko dzieje się naprawdę. Dobra Rose weź się w garść, spokojnie dasz radę. Przecież nie pierwszy raz udzielasz odpowiedzi na pytanie jak masz na imię?. To przecież tylko Harry Styles albo aż Harry Styles!.

- Rosaline ale wystarczy Rose. Nie pogniewam się jak sam zdradzisz swoje imię.

-Harry ,a konkretniej Harry Styles.

-Skoro jesteśmy tacy konkretni to Rosaline Harvey.

-No dobrze Panno Harvey to skoro wiemy o sobie już tyle to może dasz się zaprosić jutro na jakiś obiad?

-Hym no nie wiem.

-Nie bądź taka oporna.

-No dobra, ale ja wybieram miejsce.

-Ok to gdzie i o której mam po ciebie być?

-Dojadę sama, jutro o 16 w Gemma?

-Hahah pasuje

-Co cię tak bawi?

-Po prostu lubię tą restaurację a do tego moja siostra ma tak na imię, ale jeśli mam być szczery to wolę meksykańską kuchnię.

-To w takim razie następnym razem pójdziemy tam gdzie ty będziesz chciał.

-Sugerujesz że będzie następny raz?

-Zobaczymy.

Kolejny szok dla mnie samej. Musiałam zrobić jeszcze jedną rzecz dziewczyny nie darowały by mi jeśli nie powiedziała bym im o tym. Opisałam im cała sytuacje ale za wszelką cenę domagały się screenów rozmów.

-O kurwa! Co tu się dzieje moja jedna z dwóch najlepszych przyjaciółek idzie jutro na randkę z Harrym Stylesem,  który jest jednym z największych ciasteczek w naszym mieście.

-Spokojnie Sophie idę tylko na jakiś tam obiad.

-Wiem ale wydaje mi się że to nie jest zwykły obiad tylko coś więcej.

-RANDKA po prostu randka. -Rzuciła Alice

-Przestańcie błagam.

-Rose ale proszę bądź ostrożna.

-Alice ty znowu swoje. Wtrąciła Sophie.

-Spokojnie dam sobie radę.

-Po prostu nie chce zbierać pozostałości po tobie.

-Naprawdę dam sobie radę będę ostrożna.

-Dobra skończcie już, lepiej powiedz nam co jutro założysz?

-Szczerze to nie wiem nie chcę iść w sukience ale nie chce tez iść ubrana tak zwyczajnie. Pewnie założę czarne spodnie, botki za kostkę z klamrami i może koszule w kolorze khaki.

-O! spoko opcja nie za elegancko ale też nie jak w dresie.

-Dobra ja lecę spać bo jutro będę wyglądać jak zombie.

Zaśnięcie graniczyło z cudem. Cały czas układałam w głowie scenariusz jutrzejszego dnia. Cały czas miałam go przed swoimi oczami. Chciałam żeby wszystko poszło dobrze, ale w rzeczywistości obawiałam się że może wyjść zupełnie inaczej.

Illusion of innocenceWhere stories live. Discover now