Rozdział 14

32 1 0
                                    

                  

Poprosiłam Harrego żeby zaparkował ulicę wcześniej. Nie chciałam ryzykować, że zobaczą nas moi rodzice, bo w tedy to już w ogóle było by słabo. Podejrzewam, że moja mama wyczuła, że coś jest nie tak, ale pewnie klasycznie to przemilczy. Szczerze mówiąc ulżyło mi trochę. Napięcie między mną, a Harrym znacznie zmalało, ale i tak oboje byliśmy przytłoczeni tą sytuacją. Wolałabym wyciąć ten ostatni miesiąc z mojej pamięci i zacząć wszystko jeszcze raz od 23 grudnia, od dnia kiedy umówiliśmy się w Gemma.

-Spotkamy się jutro ? –zaczął Harry.

-Odezwę się do ciebie wieczorem dobrze?

-Będę czekać.

Dokąd wszystkich wywiało. Z tego co mi wiadomo to tylko moja mama miała coś do załatwienia. Mogli chociaż zostawić jakąś wiadomość albo najzwyczajniej w świecie zadzwonić. O chyba wywołałam wilka z lasu.

-Halo?

-Melduję się.

-Co?

-Jestem na miejscu.

-Jezu Michael to ty! Na jakim miejscu?

-Przyjechałem do dziadków.

-Rany naprawdę? Ale się cieszę! Widzimy się jutro?

-Naprawdę. Właśnie w tej sprawie dzwonię.

-A tak w ogóle co to za dziwny numer?

-Dzwonię z telefonu babci bo zapomniałem ładowarki, a padł mi telefon.

-A rozumiem. Tak się cieszę, to jest najlepsza wiadomość ostatnich dni, czemu mi nic nie powiedziałeś?

-To miała być niespodzianka.

-Zdecydowanie się udała, już nie mogę doczekać się jutra.

-Ja też.

-Dobra muszę kończyć bo moi rodzice przyjechali. Buziaki.

-Paa

-Jesteśmy!

-No nareszcie, tyle czasu was nie było, gdzie tak właściwie byliście?

-Pojechaliśmy do salonu rozejrzeć się za nowym autem.

-Dla kogo?

-Dla mnie. -odpowiedziała mama.

-Przecież z twoim samochodem jest wszystko ok.

-Czas na zmianę, ale chyba zostawimy go bo niedługo ty będziesz miała prawko i będziesz potrzebowała swoje cztery kółka.

-Ooo coraz bardziej zaczyna mi się to wszystko podobać.

-Na razie to ty zdaj to prawko.  - wtrącił tata.

-A tak w ogóle to czy to nie będzie lekką przesadą. Osiemnastolatka w bmw 1.

-Tato, nie jeden mój rówieśnik jeździ takim autem.

-Serio?

-Serio, serio.

-Rose przejedziesz się ze mną do galerii.

-Teraz mamo?!

-No teraz.

-A po co?

-Zamówiłam kilka rzeczy, i muszę je odebrać.  Dla ciebie też coś jest. – uśmiechnęła się zachęcająco.

-No dobra.

Po 10 minutach byłam gotowa do wyjścia. Wyglądałam jakbym z łóżka dopiero wstała, ale nie obchodziło mnie to jakoś specjalnie. Miałam na sobie szare dresy ze ściągaczami na dole, sweter w kolorze khaki, grafitowe niskie emu, na wierzch założyłam czarną krótką kurtkę puchową , no i oczywiście czapkę. Nie ukrywam mój humor znacznie się poprawił, ale tak właściwie tylko do czasu.

Illusion of innocenceWhere stories live. Discover now