IV Śmiej się i płacz

3.2K 96 6
                                    

Moja ręka mocno krwawiła, rany były tak głębokie, że widziałam odsłoniete kości, łzy spływały po moich policzkach i topiły sie w rubinowym jeziorze. Mimo ogromnego bólu postanowiłam jeszcze zawalczyć o swoje życie. Ja czułam, że żyje, że mogę wszystko, że mogę być lepsza i silniejsza od poprzednich osób naprawionych przez ToyMakera. Ból był jedyną rzeczą, którą czułam. Starałam się o nim nie myśleć, nadewszystko chciałam żyć. Zaczęłam mocno ciągnąć do siebie całą rękę, licząc że w ten sposób poluzuje pas. Udało się, pękł. Odpięłam pozostałe pasy i wyciągnęłam knebel z ust. Moja prawa reka krwawiła i zwisała bezwładnie, dlatego przewiązałam szmatkę wokół szyi i włożyłam kończynę. Szybko zeszłam ze stołu. Nagle z mojej kieszeni wypadł nóż, który tam schowałam jeszcze jak byłam w domu. Podniosłam go i szybkko wyszłam z ptacowni. Bałam się, ale z nożem czułam się nieco pewniej niż bez niego. Przedemną ukazał się dość długi rząd schodów. Wbiegłam po nich i znalazłam się w długim korytarzu. Pobiegłam przed siebie i dotarłam do kuchni. Nagle usłyszałam kroki. Szybko otworzyłam losowe szafki i wyjełam łatwopalne płyny np. oliwę, pastę do podłogi. Rozlałam wszystko na kafelki i znalazłam jakąś zapalniczkę. Do kuchni weszła kobieta o błąd włosach i niebieskich oczach, ubrana w długą sukienkę z wieloma ozdobami. Wyglądała prześlicznie!
-Aaaaaaaa!- krzyknęła kobieta. W jej oczach widziałam zaskoczenie i coś co mówiło "co jest kurwa?!" Po krótkiej chwili przyszedł ToyMaker. Był zdziwiony i chyba troszeczkę nie wieżył w to co widzi. Spojrzałam na moje odbicie w rozlanej na podłodze cieczy. Z moich oczu płynęły łzy, szmata, w którą zawinęłam rękę mocno przesiąkła krwią, ale nie to było najgorsze. Skóra wokół moich oczu zsiniała, paznokcie u rąk zmieniły się w długie czarne szpony, a usta zczarniały. Dziwnie się uśmiechłam.
-G...Gdzie ja do choly jestem?!-spytałam łamiącym się głosem.
-W mojej kuchni.- powiedział Jason.
-Nie dam z siebie zrobić lalki! Nie licz na to!- krzyknęłam i podpaliłam szafkę. Białowłosy żucił się na mnie, ale ja zrobiłam unik i wybiełam z kuchni. Otworzyłam pierwsze drzwi jakie zobaczyłam.
Pokój był niebiesko-różowo-czarny. Przed łóżkiem była metalowa rura, taka jak w cloobach ze striptizem, na ogromnym łóżku, walały się zabawki erotyczne, z dużej szafy, wysypywały ubrania. Przy stole siedział błazen o niebieskich włosach, był w samych bokserkach. Segregował baloniki. Odwrócił się i szybko ruszył w moją stronę... Nie, on nie ruszył, on się na mnie rzucił!
-Osz kurwa!-krzyknęła zamykając drzwi. Przez uchylone drzwi znajdujące się na końcu korytarza dostrzegłam pułki z zabawkami. Pobiegłam w tamtą stronę. Znalazłam się w sklepie ToyMakera. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się biegiem przed siebie.
Była piękna i spokojna noc. Usiadłam pod drzewem w małym lasku, nie daleko centrum miasta (nikogo nie było, bo to 4 nad ranem). Odwiązłam szmatke. Widok był koszmarny, rana zaczęła się paprać, ale już tak nie krwawiła. Próbowałam się uspokoić, zapanować nad strachem, ale nie wiele to dało. Sięgnęła do kieszeni w poszukiwaniu jakiegoś pomocne cudeńka, znalazłam igłę i nić.
-Serio kurwa?!- krzyknęłam jakby sama do siebie. Niezbyt miałam ochotę zaszywać sobie rany bez znieczulenia, ale nie miałam innego wyjścia. Niemiłosiernie bolało. Nie skończyłam, ponieważ zmalałam. Ktoś mnie znalazł i zabrał do domu.
-Nic ci nie jest?-spytała kobieta, kiedy zaczęłam się budzić.
-Nic...wszystko jest okej. -mruknęłam cicho
-zaraz zadzwonimy na policję i po pogotow-Nie pozwoliłam jej skończyć
-Nie! Jeśli na prawdę chce pani mi pomóc proszę tylko o kilka bandaży i gaze. -powiedziałam stanowczo. Zastanawiałam sie, czy jeśli istnieje ToyMaker, to czy istnieją też Slanderman, Jeff, czy E.Jack. Gdybym powiadomiła służby, a oni faktycznie istnieją, napewno by mnie znaleźli i zabili, albo gorzej.
W łazience umyłam się i opatrzyłam moją ranę. Spojrzałam w lustro, wyglądałam jak ofiara z jakiegoś kiczowatego horroru, którą oprawca i tak zabije. Buzowały we mnie sprzeczne emocje, za razem czułam sie jak właśnie taka ofiara, ale gotowała sie też w środku gorąca chęć zemsty. Kobieta dała mi nowe ubrania. Podziękowałam i wyszłam ukratkiem, udając się do domu.
Weszłam do domu i rozłożyłam się na moim łóżku. Nadal byłam w szoku i wydawało mi się, że moje serce zaraz wyjdzie z piersi.
-Mrrrru?...Miałłłk?...Miłłłuuu!?-mój śliczny kotek przyszedł mnie uspokoić.
-Ty zawsze wiesz jak mnie pocieszyć- powiedziałam głaszcząc zwierzątko po karku. Ogarnął mnie spokój i wróciłam do siebie. Zasnęłam z kotem na kolanach.

Laleczka (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz