VII. Nowe Życie

2.1K 67 13
                                    

Obudziłam się około 7:30. Usiadłam na łużku i zaczęłam myśleć. To co się ostatnio działo wydawało mi się surrealiśtyczne. Bardzo lubiłam czytać creepypasty, ale stanie się ich częścią wydawało mi się zbyt trudne. Czułam, że się zmieniam, że już nie jestem tą samą osobą. Nigdy nikogo nie skrzywdziłam, ale nigdy nikt mi nie dał do tego powodu. Nie byłam prześladowana, bita, ani inaczej nękana. Mam swoje trzy najlepsze przyjaciółki Natalje, Basie i Patrycję, na które zawsze mogę liczyć. Natka, krótkowłosa bladynka, jest wesołą osobą, zawsze ma jakieś ciepłe słowo i potrafi rozwiązać każdy problem. Basia ma długie do łopatek, czarne, proste włosy. Z nią zawsze można było pogadać o kreskówkach i horrorach, jest też strasznie zboczona. Pati, brunetka, od zawsze miała niewyparzoną gębę i umiała zniszczyć hejtami. Wszystkie zawsze mi pomagały, nawet nie wiem dlaczego mnie lubią! Ja zawsze byłam dziwna... Mówiłam to co myślę, nigdy nie chciałam mieć chłopaka, zawsze byłam na koncu i wiecznie próbowałam komuś zaimponować. W klasie byłam takim popychadłem, nie znęcali się, ale i nie pomagali. Nikt nie podchodził, jeśli nie miał jakiejś sprawy... jak ktoś nie przeżyje to nie zrozumie. Jeśli nikt nie chce z tobą gadać, to zamykasz się w sobie.   
Przestałam się zadręczać i postanowiłam się ogarnąć. Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu, z którego dobiegały odgłosy kłótni. Stanęłam przy drzwiach i lekko się wychyliłam. W pokoju stał Jason, Jack, niebieskowłosy błazen i szary cień o złotym uśmiechu.
-Jason Skończ te gierki, zabij ją i po sprawie...- powiedział złotooki.
-ale kurwa, chcesz to tak poprostu zakończyć?!
-Mi się ona podoba- wtrącił błazen
-Zamknie się pierdolnienty zboczeńcu!
-chętnie bym sobie zaruchał-zachwiałam się i upadłam
-nie ładnie tak podsłuchiwać- zaśmiał się Jack
-Przepraszam. Nie chciałam wam przeszkadzać...
-Ta jasne- żarówa zawisł tuż nademną.
-Hihihi, słodka jesteś lizaczku.- wtrącił błazen., pomagając mi wstać.
-Nie jestem słodka... I nie jestem lizaczkiem... A jak coś mi zrobisz to cię wykastruję.- ostrzegłam spokojnym i opanowanym tonem.
-Grozisz, czy obiecujesz? Hihihi-
-... - nie wiedziała co odpowiedzieć i zaczęłam się już powoli denerwować.
-To to Puppeter, a ten zboczeniec to Crandy.- Jason przedstawił swoich kolegów
-mam na imię Ir- przedstawiłam sie i uśmiechnęłam słodko. Nagle zadzwonił mój budzik- Osz horoba! Zaraz się spóźnię do szkoły! Przyjdę po lekcjach!- krzyknęłam i już mnie nie było. Coś za mną wołali, ale ja już byłam daleko. Szybko dobiegłam do domu, przebrałam się i wzięłam plecak. Śniadanie zjadłam w drodzę do szkoły, a uczesałam się już w samej szkole. Jako pierwszy miałam wf.
-Irena, masz za długie paznokcie... Wyglądają jak szpony! Dzisiaj nie ćwiczysz... Na jutro masz je obciąć!- powiedziała nauczycielka. Byłam taka zmyślona, że zapomniałam.
-Osz fuck! Czy moje paznokcie przez jedną noc, urosły aż tak bardzo?!-powiedziałam sama do siebie. Moje paznokcie wystawał teraz trzy centymetry, za koniec palca!
Po skończonej lekcji nieudolnie próbowałam pozbyć się kłopotu za pomocą nożyczek do papieru. Po wielu niepowodzeniach poszłam do pokoju woźnego. Nie było go. Zabrałam najostrzejsze nożyce i wyszłam. Nierówno obcięłam moje szponowate paznokcie i ukryłam narzędzie w szkolnej szatni. W ostatniej chwili przed dzwonkiem dotarłam przed sale lekcyjną. Żeby nikt nie zobaczył moich paznokci, założyłam ozdobne, czarne rękawiczki, które zawsze noszę w plecaku.
- Dzisiaj zamiast matematyki porozmawiamy o ostatnim morderstwie. Na pewno wiele o mim słyszeliście... Nie ma się czego bać... Policja już jest na tropie sprawcy... Najpewniej już uciekł za granicę kraju... Ale dla bezpieczeństwa proszę żebyście...-dalej nie słuchałam. Odwróciła się do ''koleżanki" z tylnej ławki.
-O czym ona mówi?!-Spytałam
-Hyh... A ty znowu nic nie wiesz? Morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Gdzieś obok stawu... Podobno flaki walały się po całej uliczce!- ostatnie zdanie powiedziała tak jakby chciała mnie wystraszyć. Zadrżałam lekko, ale nie dlatego, że boję się flaków, chodziło o to, że zapomniałam ukryć zwłok i policja napewno niedługo mnie dowie!
-Dobrze, a teraz porozmawiamy o tym, jakie są okoliczności, powody i konsekwencje takiego morderstwa.-tera kobieta zrobiła nam mało interesujący referat o okolicznościach i powodach. [miałam, jest nudne i bardzo długie]-...A teraz coś o konsekwencjach. Więzienie nie jest najgorsze...-to zdanie mnie zaciekawiło, zwłaszcza że to ja byłam mordercą.- wyobraźcie sobie co się stanie kiedy rodzina tego mężczyzny zobaczy jego zwłoki... Jacy będą zdruzgotani, tym widokiem...-zatkałam uszy. Z jakiś nieznanych mi powodów nie mogłam tego słuchać. Chyba po prostu dopiero do mnie dotarło co ja najlepszego zrobiłam! Widziałam ich błyszczące łzy na policzkach, ich zagryzione żeby, słyszałam ich głośne szlochanie i te ciągle wypowiadane pytanie..."Dlaczego akurat on?!".- pomyslcie jaki ten czlowiek musi być nieczuły... skoro po takim czynie, nie ma wyrzutów sumienia.. -naucztcielka nie przestawała torturować mnie swoimi słowami. Z moich męczarni uwolnił mnie dzwonek na przerwę. Schowałam się w piwnicy, obok szatni. Myślałam. Zastanawiałam się jak mam ochronić moją rodzinę i przyjaciół... Zajęło mi to dużo czasu (połowę wszystkich lekcji, na których byłam obecna ciałem), ale doszłam do wniosku, że najlepiej będzie przekonać Jasona, żebym mogła mieszkać w swoim domu... i nigdy mu nic nie mówić, ani nawet nie okazywać, że coś się stało w domu, albo w szkole.... Była jeszcze druga opcja... Mogłam się zabić... Ale narazie to wykluczyłam. Przez resztę lekcji zastanawiałam się, czy jestem w stanie dalej zabijać, i co więcej, czerpać z tego jakąkolwiek przyjemność... Nie znalazłam odpowiedźi na to pytanie. Po szkole nie poszłam prosto do sklepu z zabawkami, udałam się na krótki pacer po parku. Wyjełam komórkę i założyłam słuchawki.
Po ładnej godzince (15:05) stałam już przed sklepem.

Laleczka (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz