IX.

1.5K 56 6
                                    

Przekroczyłam próg mojego domu. Zamknęłam drzwi i oparłam sie o nie. Poczułam nasilający się ból. Po chwili leżałam na podłodze. Nie byłam w stanie się podnieść. Czerwona plama na mojej podkoszulce szybko się powiększyła. Zamknęłam oczy i usnęłam.
Obudziłam się kilka godzin później. Z dużym trudem udało mi się usiąść. Zaczęłam się śmiać. Na początku tylko trochę, ale z każdą chwilą coraz głośniej i głośniej.[za dużo yandere symulatora] Dopiero po jakimś czasie opanowałam głupawkę. Podczołgałam się do łazienki. Ściągnęłam z szafki apteczkę i wyjełam z niej potrzebne żeczy. Położyłam się na podłodze i zaczęłam opatrywać ranę. Nie szło mi zbyt dobrze, ale po pewnym czasie udało mi się zabandarzować ranę. Oparłam sie o pralkę i zamknęłam oczy. W duchu obiecałam sobie nigdy więcej nie wchodzić w drogę Jasonowi, ani nikomu innemu.
Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
> Kochanie miałaś dzwonić codziennie i mówić co u ciebie. Ja się bardzo martwię, powinnaś chociaż do mnie napisać. I dlaczego masz tyle nieobecnosci?! To się ma więcej nie powtórzyć! Wrócę za 3 dni. Kocham cie, mama.< Po przeczytaniu wiadomości posmutniałam trochę. Tęskniłam za mamą, ale wolałam żeby nie wracała. Było duże ryzyko, że Jason może jej coś zrobić. O resztę rodziny się nie martwiłam, babcia to stara jedza, a ojca nigdy nie miałam.
> u mnie wszystko ok. W szkole nie byłam ponieważ się źle czuje. Nie martw się, poradze sobie.< odpisałam. Dźwignęłam się na nogi i poszłam do mojego pokoju. Padłam na łóżko i usnęłam wykończona.
/3 dni później/
Mama odebrałam mnie ze szkoły i zawiozła do domu. Czekał tam na mnie ciepły obiadek.
-Opowiadaj jak ci minęły ostatnie dni.- powiedziała mama kiedy zaczęłam jeść.
-No yyyy... Nic się nie zmieniło.- skłamałam. Widząc, że nie jestem chętna do rozmowy, mama przestała pytać. Po obiedzie powędrowałam prosto do pokoju. Zaczęłam ściągać bandaże, chciałam sprawdzić jak ma się moja rana. Ku mojemu zaskoczeniu, rany nie było. Została tylko duża, jasna blizna. Zaczęłam szybko odbandażowywać ręke, tam również była tylko blizna. Wiedziałam, że nie jest możliwe, żeby rana tak szybko się goiła. Zastanawiałam się też, czemu się nie wykrwawiłam?!
Nagle usłyszałam kroki, dochodzące z korytarza. Szybko schowałam zakrwawione bandaże i ubrałam bluzkę. Do pokoju weszła mama.
- Jakiś pan o ciebie pyta.-powiedziała.
- kto?!-spytałam zaskoczona.
- Nie wiem, nie znam go. Ma krótkie czerwone włosy i długi czarny płaszcz. Pytał dlaczego dziś do niego nie przyszłaś. Irin, kim on jest?-
- To tata mojej przyjaciółki.- mówiąc to wybiełam na korytarz. Tak szybko jak tylko mogłam, dobiegłam do drzwi wejściowych i otworzyłam je. Przedemną stał zielonooki Jason. Co ciekawe, nie miał na sobie swoich piór i cylindra. Nie przypominał mordercy lalkarza, lecz zdrowo stukniętego chłopaka. Uśmiechnęłam się lekko, żeby ukryć moje zakłopotanie i strach. Ukradkiem spojżałam za siebie, stała tam moja mama oczekująca wyjaśnień.
-Mamo idę do przyjaciółki, wrócę wieczorem. Pa- mówiąc to, wzięłam Jasona za ręke i wybiegłam z domu. Kiedy byliśmy wystarczająco daleko zwolniła kroku.
- Ja przepraszam. Zapomniałam. Mama wróciła dzisiaj z wyjazdu firmowego i chciałam spędzić z nią trochę czasu.- zaczęłam się tłumaczyć. Przestałam kiedy zobaczyłam, że Jason coraz bardziej się denerwuje. Po chwili ciszy, złapał mnie mocno za nadgarstek i pociągnął w stronę sklepu. Kiedy szliśmy, Jason nad czymś się zastanawiał, miałam bardzo złe przeczucia. Kiedy dotarliśmy na miejsce chciałam o to spytać, ale za bardzo bałam się odpowiedzi. Cicho usiadłam na zapleczu i ukradkiem patrzyłam jak Jason obsługuje klientów. Lubiłam to robić szczególnie, że wtedy nikomu nie przeszkadzałam. Tym razem jednak zostałam zauważona przez wścibską klientkę.
-A co ty tu robisz malutka?-spytała wchodząc na zaplecze. Co ona sobie kurwa myśli?! Łazi gdzie chce jakby była u siebie! Kobieta kucnęła przy mnie i odgarnęła moją grzywkę.
- Niech mnie pani zostawi!-krzyknęłam wściekła, ale kobieta mnie olała. Chwyciła mnie w pasie i przeżuciła sobie przez ramię.
- Musimy stąd uciekać!- powiedziała i ruszyła w stronę tylniego wyjścia.
-Pomocy! Jason! Pomo - kobieta zakryła mi usta jakąś szmatką.
-Nie drzyj się tak! Chcę ci pomóc! Musimy uciekać zanim- kobieta zamarła. Odwróciłam głowę do tyłu, by zobaczyć co się dzieje. Przed drzwiami stał wkurwiony Jason, odcinając jedyną drogę wyjścia. Przeszły mnie ciarki, tak wkużonego go jeszcze nigdy nie widziałam. Miał szarą twarz, pękniętą od oka do końcika ust, czarne usta, wściekle zielone oczy i białe włosy.

Laleczka (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz