Przed drzwiami stał nie kto inny tylko Sebastian z ogromnym bukietem niebieskich róż ponieważ, jak przypuszczam dlatego, że tylko te kwiaty lubię.
-Czego ty chcesz?-spojrzałam na niego z pogardą.
-Posłuchaj to dla ciebie.-wręczył mi bukiet.-Ja naprawdę cię kocha..-nie zdążył dokończyć swojego kłamstwa bo, przerwałam mu.
-Kurwa przestań już, ok? Mam już tego dość wypierdalaj z mojego życia.-w tym momencie zamknęłam drzwi.
Położyłam bukiet na stole i pobiegłam do łazienki. Z moich oczu płynęły łzy. Przypomniało mi się wszystko. Wszystko co się wydarzyło, chwile które spędziłam obok niego, kiedy był przy mnie, kiedy śmialiśmy się razem, bawiliśmy, całowaliśmy. Wszystko po prostu odżyło a, to zabolało jeszcze bardziej. Nie zastanawiałam się tylko, wyjęłam z szuflady żyletkę i zrobiłam kilka cięć na prawym nadgarstku. Były tam już blizny po wcześniejszych cięciach ale, obiecałam Adamowi, że nie będę tego robiła. Złamałam obietnicę. Czułam się z tym źle. Nie zdążyłam dokończyć moich myśli ponieważ, usłyszałam głos Adama oznajmiający, że się pojawił. Chciałam zamaskować wszystkie ślady ale, nie udało mi a, w łazience był już mój przyjaciel. Kiedy zobaczył co zrobiłam w jego oczach widać było ból, zawód, współczucie? Nie mam pojęcia. Jego wyraz twarzy nie mówił nic stał tylko i się przyglądał. Lecz w końcu się odezwał.
-Dlaczego?-wypowiedział tylko jedna słowo a ja już płakałam. Było mi wstyd. Nic nie odpowiedziałam. Chciałam się do niego przytulić i tak zrobiłam. Blondyn objął mnie swoimi ramionami a, krew z mojego nadgarstka przeszła na jego białą koszulkę.
-On tu przyszedł, przyniósł kwiaty i wszystko wróciło, rozumiesz wróciło, wszystko.-mówiłam płacząc.-Chwila chwila skąd on wie gdzie mieszkam? Przecież kiedy, byłam z nim mieszkałam w innym miejscu.-w jednej chwili przestałam płakać i spojrzałam na Adama, chłopak zrobił się zmieszany.
-Wiesz ja yy noo boo, jak wtedy ty poszłaś do dyrektora to ja chciałem jechać do ciebie i powiedziałem to chłopakom a, okazało się, że on był pod szkołą i to słyszał więc, pojechał za mną. Przepraszam.-powiedział smutno chłopak
-To nie twoja wina. Przecież nie zrobiłeś tego specjalnie.-uśmiechnęłam się do przyjaciela. Nie mogę być zła, nie mam za co. To nie jego wina.-Chodź coś zjeść.-błagam mnie przyjaciel.
-Ale jest już przecież 17:30, niedługo trening. Nie zdążymy.
-No dobra ale, po treningu idziemy jeść.-prosił chłopak.
-Okej, ale, już się zbierajmy.Po około 15 minutach byliśmy już przed salą gdzie trenujemy. Weszliśmy do sali i natychmiast zobaczyłam zabójcze spojrzenie Mateusza. W sumie nie wiem dlaczego, tak go nie lubię.
-Dobrze, dzisiaj będziemy ćwiczyć w parach, które ja wybiorę.-czułam, że to nie będzie udany trening.-więc Agata ty jesteś w parze z Mateuszem.-to chyba najgorszy dzień w moim życiu.
-Ale czemu?!-spytałam ze złością.
-Ale czemu nie?-droczył się ze mną trener.
Spojrzałam na Adama którego mina mówiła ''dasz radę".
Kiedy skierowałam wzrok na Mateusza na jego twarzy pojawił się podejrzany uśmieszek.
-Dobrze, zaczynajcie już.-powiedział trener po dobraniu nas w pary.
-Lepiej uważaj na siebie.-oznajmiłam Mateuszowi.
-I powiedziała to pusta blondynka która nawet nad swoim życiem nie potrafi zapanować.
-Uważaj na słowa chuju.-powiedziałam i założyłam swoje rękawice. Miałam zamiar być spokojna i opanowana.
Trenowałam w miarę spokojnie kiedy, usłyszałam głos Adama.
-Weź się odpierdol od niej.-mówił Adam do jednego z chłopaków.
-Czemu? To zwykła dziwka a ty jej jeszcze bronisz.-powiedział chłopak którego nie zbyt kojarzyłam.
Po tych słowach Adam nic nie odpowiedział, tylko zdjął rękawice i przyłożył chłopakowi prosto w nos. Zszokowany chłopak w chwilę znalazł się na materacu, trzymając się za krwawiący nos.
Po tym zdarzeniu ja i Adam szybko opuściliśmy salę i w mgnieniu oka byliśmy w moim mieszkaniu.
CZYTASZ
Nigdy więcej
Teen FictionHistoria Agaty która po śmierci rodziców wpada w coraz większe kłopoty przez osobę, o której chciałaby zapomnieć na zawsze. Wspiera ją jedynie jej najlepszy przyjaciel. Niestety nie wszystko układa się po jej myśli. A, z każdym dniem problemów jest...