05. Tak łatwo ze mną nie wygrasz, Carter.

255 35 1
                                    

Następnego dnia obudziłam się z wielkim entuzjazmem, co można uznać za dosyć dziwne, zważając na to, że dzisiaj musiałam iść do szkoły.

Przyczyną mojej radości nie był budynek znajdujący się w centrum Londynu, a to, co chciałam zrobić po jego opuszczeniu - znalazłam bowiem idealne miejsce do zrobienia pierwszego ze zdjęć (tego, na łonie natury) i postanowiłam udać się tam na małą sesję fotograficzną.

Przypomniałam sobie o jego istnieniu wczorajszego wieczoru, zaraz po dziwnej akcji z Nathanem. Przyznam, że dzisiaj nie byłam zbyt wyspana, gdyż przez pół nocy zastanawiałam się nad tą intrygującą przemianą bruneta. To bardzo interesujące zjawisko i ciekawiło mnie, jak tego dnia postanowi potraktować moją osobę. 

Wykonałam wszystkie poranne czynności, po czym ruszyłam na przystanek autobusowy. Tym razem pojazd pojawił się punktualnie.

Dojechałam do szkoły, a następnie wysiadłam z autobusu i skierowałam się do budynku.

Co dziwne, nie spotkałam dzisiaj nigdzie Pana Idealnego, ale za to, Bradley był ze mną przez cały ten czas, a z nim nie można się nudzić, gdyż w jego towarzystwie to praktycznie niewykonalne.

Kiedy lekcje się skończyły, poszłam tam, gdzie zaplanowałam. Wyciągnęłam aparat, po czym pstryknęłam parę ładnych zdjęć kwiatów. Już  miałam się wziąść za fotografowanie akacji, gdy nagle ujrzałam charakterystycznie światło flasha, skierowane w moją stronę.

Odwróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam szczerzącego się do mnie Parkera.

– Co ty robisz?! – spytałam zirytowana.

–  Zdjęcie na konkurs, nie widać? Popatrz, jak pięknie wyszłaś – powiedział, podchodząc bliżej. Stał teraz zdecydowanie za blisko, więc cofnęłam się o krok.

– Wykasuj je.

– Nie.

– Nathan, proszę, usuń.

– Nie. No chyba, że...

– Co?

– Będziesz mi pozować do trzeciego zdjęcia konkursowego.

– Mam być twoją modelką?! Proszę, proszę, proszę wymyśl coś innego! Dlaczego nie poprosisz jakiejkolwiek dziewczyny, która nie jest mną?!

– To moja ostateczna oferta – powiedział z uśmiechem.

Biłam się z myślami. Nie musiałam patrzeć na "dzieło" Nathana, by wiedzieć, że źle wyszłam. Nigdy nie byłam fotogeniczna. Stwierdziłam, że spróbuję go odwieść od tego pomysłu.

– Davis, zrozum. Chyba nie chcesz przegrać tego konkursu, prawda?  Jeżeli ja będę na twojej fotografii, to raczej nie wygrasz. Nie umiem pozować.

– Poradzisz sobie. Będziesz musiała. No chyba, że mam zostawić to zdjęcie, co jest teraz.

– Pokaż je – powiedziałam, w duchu ciesząc się ze swojego planu.

– Proszę – podał mi urządzenie, ale wyrwał, zanim zdąrzyłam wcisnąć przycisk "usuń".

– Tak łatwo ze mną nie wygrasz, Carter – na jego słowa przewróciłam oczami. – Bądź koło Big Bena w piątek, o godzinie szóstej po południu – powiedział, po czym odszedł, zostawiając mnie z pytaniem, co mam dalej zrobić.


Photographer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz