04. Jednak masz serce.

286 37 5
                                    

- Co się szczerzysz? - spytał mój przyjaciel, gdy tylko pojawiłam się obok niego.

- Znowu dałam popalić Nathanowi - powiedziałam, po czym odtańczyłam taniec radości, nie zwracając uwagi na pogardliwe spojrzenia ludzi, którzy mnie mijali. Po chwili dołączył do mnie Bradley, by choć trochę odwrócić uwagę innych od moich poczynań. Czy już mówiłam, jak go uwielbiam? W tamtym momencie czułam się bardzo szczęśliwa.

- Jak go znowu upokorzyłaś?

- Odgoniłam od niego tą biedną dziewczynę - wskazałam palcem na rudowłosą, która szybkim krokiem opuszczała budynek - oraz wylałam na niego colę.

- Pan Idealny w nieidealnym stroju?! Co za ironia!

- Dokładnie! Jak on to przeżyję? - powiedziałam z dramatyzmem i wytarłam niewidzialną łzę. - Jaki film wybrałeś?

- Deadpool.

- Interesujący tytuł. O czym jest?

- Ogólnie to film jest o jednej z postaci z komiksów Marvela i opowiada o Wade Wilson'ie, który ściga osobę, która dała mu zdolność szybkiej regeneracji, ale też go oszpeciła, a teraz chodź, bo za chwilę się zaczyna! - powiedział, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął do sali.

Zajęliśmy nasze miejsca i wyczekiwaliśmy na seans. Nagle nasz spokój zakłócił Nathan, który wszedł do pomieszczenia. Plamę zakrył swoją bluzą.

- Co on tu robi? - syknął Bradley. - Czemu nie wrócił do domu?

- Uwierz, sama chciałabym wiedzieć.

Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy okazało się, że ma zarezerwowane miejsce obok mnie. W rękach trzymał kubełek maślanego popcornu.

- Witaj ponownie - posłał mi sztuczny uśmiech, a ja westchnęłam zirytowana.

Nikt chyba nie może mieć gorszego pecha ode mnie, prawda? Chociaż znając życie będzie jeszcze gorzej. Nim się obejrzałam światła zgasły, a film się zaczął. Miałam cichą nadzieję, że Nathan nie użyje popcornu przeciwko mnie. To ostatnie czego pragnęłam dzisiejszego wieczoru.

Gdy film na dobre się zaczął, okazało się, że był całkiem ciekawy, choć nie wciągnęłam się tak jak Bradley, ale cóż. To w końcu ekranizacja komiksów Marvela, które kocha każdy chłopak.

Oglądając poczułam jak dostaję czymś (czytaj popcornem) w twarz. Z westchnieniem spojrzałam na Nathana, który jak gdyby nigdy nic jadł i z "zainteresowaniem" oglądał film, chociaż dobrze wiedziałam, że on specjalnie przyszedł na ten film. Obróciłam się ponownie w stronę ekranu kinowego.

Po bodajże siódmym "uderzeniu" prażoną kukurydzą w twarz nie wytrzymałam i mu oddałam. Wiem, że mogło się to wydawać dziecinne, ale nie chciałam ryzykować tym, iż będę musiała opuścić sale kinową ze względu na to, że wybuchłam przez tego idiotę, a rzucanie w niego w tam tej chwili okazało się lepszym pomysłem.

Niestety po tym było tylko gorzej. Zaczął we mnie celować, a gdy starałam się ostatkiem sił zignorować jego jakże "dojrzałe" zachowanie. Chłopak wysypał na mnie resztę zawartości kubełka.

Rozzłoszczona spojrzałam na zadowolonego z siebie Nathana po czym wstałam i zaczęłam wyzywać go od idiotów, a później zrobiło się już tylko gorzej. I w ten oto piękny sposób, ja wraz z Panem Idealnym zostałam zmuszona opuścić salę.

- Kochanie, czemu się złościsz? - zapytał Davis, idąc za mną korytarzem.

- Spadaj - odpowiedziałam, krzyżując ręce i zmierzając w stronę wyjścia.

- Czyżby okres? - zapytał ponownie, tym razem obejmując mnie ramieniem. Westchnęłam zirytowana i odepchnęłam go od siebie.

- Daj mi spokój - jęknęłam, mając go dosyć.

- Czyżby ktoś tu wysiadał? - powiedział, gdy wyszliśmy przez szklane drzwi i znaleźliśmy się na zewnątrz.

Teraz żałuję, że nie wzięłam żadnej bluzy. Zaczęłam pocierać rękami ramiona, aby choć trochę się ogrzać. Po chwili poczułam na nich ciepły materiał. Zdezorientowana spojrzałam na Nathana, który posłał mi delikatny uśmiech.

- Co ty robisz? - zapytałam, unosząc pytająco brew.

- No nie wiem... - powiedział zastanawiając się chwilę. - Sprawiam, aby dziewczynie nie było zimno?

- Wiesz... Jesteś dziwny - rzekłam, po chwili ciszy.

- Wiem - powiedział, przyglądając się mi uważnie.

- Raz jesteś skończonym idiotą, a za chwilę pokazujesz, że jednak masz serce - spojrzałam na bruneta, a mój wzrok zjechał na jego usta, na których błądził cień uśmiechu.

- Jestem człowiekiem zagadką - odparł. - Jeszcze będziesz miała okazję mnie poznać - szepnął tuż przy moim uchu, po czym wyprostował się i odszedł zostawiając mnie samą na środku chodnika przed kinem.

Jestem człowiekiem zagadką, jeszcze nie raz będziesz miała okazję mnie poznać - te słowa wdarły się do mojej głowy nie dając mi spokoju. Co on miał na myśli?

Photographer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz