21. Oboje wiemy, jak jest

193 36 3
                                    

 Jakieś dziesięć minut przed piątą stawiłam się pod kinem. Z niewiadomych przyczyn strasznie się stresowałam, o czym świadczyły moje spocone dłonie. Po tym, co mówiła mi mama miałam totalny mętlik w głowie. Szczerze, to nie do końca jej uwierzyłam, ponieważ to jest absurdalne, aby ktoś taki jak Davis zakochał się lub nawet zauroczył w takiej dziewczynie, jak ja.

– Cześć kochanie! – moje przemyślenia przerwał głos Nathana, który jakby wyrósł z ziemi i pojawił się obok mnie.

– Cześć – mruknęłam niezbyt zadowolona całą tą sytuacją.

– Widać, jak bije od ciebie entuzjazm – powiedział przewracając oczami, na co prychnęłam.

– Kupiłeś już bilety? – spytałam zmieniając temat. 

– Nie, przed chwilą przyszedłem. Poza tym, chciałem tobie pozostawić wybór miejsc. 

– Dzięki, to miłe – skomentowałam jego zachowanie. – To idziemy, by nie zajęli nam najlepszych miejsc? 

– Jasne – powiedział, więc ruszyliśmy w stronę kas. Stanęliśmy w kolejce, a już po upływie dwóch minut kasjer obsłużył wszystkich, więc przyszła nasza kolej.

– Poprosimy dwa bilety na Jasone'a Bourne'a – odezwał się Nathan.

– Na seans za dziesięć minut?

– Tak.

– Dobrze, w takim razie wybierzcie państwo miejsca – powiedział pracownik, ukazując nam ekran komputera. 

– Nie ma dwóch miejsc koło siebie – zauważyłam.

– Nie ma, przykro nam. Ten film cieszy się ogromnym zainteresowaniem.

– W takim razie my... – zaczął Davis, ale mu przerwałam.

–... zajmiemy miejsca H10 i H12  – dokończyłam za chłopaka. 

– Dobrze. Należy się osiem funtów.

 –Proszę – powiedziałam, podając kasjerowi pieniądze. Pracownik kina wydrukował bilety, po czym je nam wręczył, a my oddaliliśmy się parę kroków od punktu sprzedaży. – Nawet się nie waż oddawać mi kasy – stwierdziłam zdecydowanym tonem, przeczuwając jego zamiary. 

  –  Dobra, będziemy jeszcze na wielu randkach, na pewno się zwróci.  

–  Po pierwsze, to nie randka. Po drugie, nie bądź tego taki pewien. 

 –  Victoria, czemu próbujesz przekonać siebie, że tak nie jest? – zapytał. – Oboje wiemy, jak jest –poruszył zabawnie brwiami, ale za to oberwał w ramię.

 –  Skończ –  westchnęłam zmęczona tym.

 –  Poza tym zobaczysz, jeszcze nie raz gdzieś ze mną pójdziesz – uśmiechnął się w moją stronę, a ja jedynie posłałam mu zabójcze spojrzenie.

 Weszliśmy do sali i udaliśmy się na nasze miejsca. Byli już prawie wszyscy oprócz kilku osób w tym tej, która miała siedzieć między nami. Zerknęłam w stronę Davisa i zauważyłam, iż na jego ustach zaczął powoli formować się uśmiech. Wstał ze swojego fotela, po czym chciał przesiąść się obok mnie, ale koło nas gwałtownie pojawił się Palmer, który zagrodził mu przejście. 

  – Co robisz, Nathan? To moje miejsce. 

– Twoje? –  spytał brunet, a Sean pokiwał głową. – W takim razie, mam prośbę? Mógłbyś się ze mną zamienić? Ja oraz Vicky przyszliśmy na randkę... 

– Przyjacielskie spotkanie –  poprawiłam go. 

– ...i chcielibyśmy usiąść obok siebie –  dokończył swoją wypowiedź Nate. 

  Sean bez zastanowienia zamienił się miejscem z Nathanem, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. Szczerze to myślałam, że Sean nie pozwoli Nathanowi usiąść obok mnie. Jak widać - chłopak prawdopodobnie nadal wierzy w to, że ja jestem z Nathanem, a wcale tak nie jest. "Próbuj dalej to sobie wmawiać" wtrąciła się moja podświadomość.

  Po chwili światła zgasły, co oznaczało, że seans się zaczął. Poczułam ciepło oraz...iskierki? Spojrzałam na swoją dłoń, która została ściskana przez dłoń Nathana. Naprawdę, nie wiem co się ze mną dzieje w obecności Davisa. To coś  jest dziwne i straszne, ale zarazem fajne i...miłe.






Photographer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz