Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła, obudził ją dźwięk wbijanego kodu i pisk otwieranych drzwi. Otworzyła zaspane oczy, nie zdążyła nawet zareagować, jak żołnierze podnieśli ją z łóżka i zaczęli wyprowadzać. Szli wzdłuż korytarza oświetlonego lampami. Dopiero teraz zauważyła, że nie ma tam okien, przynajmniej jak dotąd żadnego nie widziała. Wprowadzili ją do ogromnego pomieszczenia w którym znajdował się zaawansowany sprzęt. Były tam bieżnie, olbrzymie tuby w których dałoby się zamknąć samochód dostawczy, pełno monitorów, strzykawek i tym podobnych przyrządów. To wszystko było dokładnie opisane. Każde urządzenie kontrolowało poszczególne zdolności. Tyle że to nie były umiejętności zwykłych ludzi. W jednym miejscu sprawdzano odporność na trucizny. Po co ona tu jest? To jakieś nieporozumienie. Ona jest zwykłą nastolatką. Z zamysłu wyrwał ją doktor, który właśnie do niej podszedł i skinieniem dłoni wskazał na coś w rodzaju leżanki medycznej. Zanim zdążyła zaprotestować położyli tam Lucy i zaczęli przypinać jej ręce i nogi pasami. W tym momencie dziewczyna zaczęła się szarpać, wyrywać ręce.
- Zostawcie mnie! - krzyczała, ale bezskutecznie
- Doktorze podać jej coś na uspokojenie? - spytała kobieta w białym fartuchu.
- Nie. A jeżeli będzie potrzeba to dopiero po badaniach. - odpowiedział doktor. Trzymał w ręku papiery i szybko je kartkował.
- Przygotować pacjentkę do morfologii krwi.- Do Lucy podeszła pielęgniarka, na fartuchu miała plakietkę z nazwiskiem E. Lewis, założyła jej zacisk na rękę, a skórę przetarła spirytusem. Dziewczyna zaczęła się wiercić uniemożliwiając pobranie krwi.
- To wszystko to jakieś nieporozumienie!
- To, że tu jesteś to nie jest zwykły przypadek, a teraz przestań się wiercić, bo będę kuła kilka razy - odpowiedziała spoglądając jej w oczy ze zniecierpliwieniem
- Ale co wy chcecie ze mną zrobić?
- Wykonać badania które pozwolą nam cię określić.
- Określić? Ale mnie nie trzeba określać. Wypuśćcie mnie!
W tym samym momencie podeszło do niej dwóch żołnierzy i przepasali ją większą ilością pasów. Teraz nie miała możliwości ruszenia się.
- Emmo proszę wróć do swojej czynności. Morfologia raz raz. - ponaglił ją lekarz. Pielęgniarka posłusznie wzięła strzykawkę do ręki i przebiła jej skórę. Dziewczyna nie miała problemu z patrzeniem na igły czy krew. Nie robiło to na niej zbyt wielkiego wrażenia. Kobieta wyciągnęła igłę i ponownie przetarła miejsce ukłucia wacikiem.
- Teraz zostawicie mnie w spokoju?
- Nie wydaje mi się. Krew to dopiero początek, musimy zrobić dokładniejsze badania, które wszystko nam o tobie powiedzą. - odłożyła probówkę z ciemno-czerwoną cieczą na stojak
- Przecież wiecie już o mnie wszystko, czego jeszcze wam tam brakuje?
- Twojej nadprzyrodzonej zdolności.
- Mojej co? - zapytała trochę już podirytowana.
- Twojej zdolności. Żyją wśród nas osoby, które są inne niż reszta społeczeństwa. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. - Odwróciła się do mężczyzn - Panowie odepnijcie ją i proszę na następne badanie.
Następne kilkadziesiąt minut minęło na przeprowadzaniu różnego rodzaju testów. Lucy wylądowała w komorze gdzie w jej stronę wiał silny wiatr. Miała za zadanie skierować wiatr w inną stronę. Nie udało jej się i o ile na początku udawało jej się opierać sile wiatru to, gdy zwiększyli moc poleciała na ścianę obijając już wcześniej obolałe plecy. Kolejne były bieżnie, rażenie prądem, podnoszenie ciężarów i inne mniej lub bardziej dziwne testy. Doktorek ciągle coś zapisywał w swoich papierkach od czasu do czasu wypowiadając jedno słowo...interesujące. Wreszcie Lucy podeszła do ostatniego miejsca w którym nie była. Tym razem już nie protestowała, była zmęczona, a i tak by ją tam zaprowadzili jak nie dobrowolnie to siłą. Usiadła na metalowym krześle. Obok niej stał stolik na którym posłusznie położyła rękę. Przeraziła się dopiero, gdy spojrzała co w dłoni trzymał doktor. Była to ciemna buteleczka z trupią czaszką na etykietce...trucizna. Lucy zaczęła się szarpać. Czy tak ma wyglądać jej śmierć? Od razu przybiegło do niej kilku żołnierzy, którzy skutecznie ją unieruchomili. Dziewczyna widziała jak doktor wypełnił strzykawkę trucizną i zbliżył się do dziewczyny.
- Jest to badanie, które wykonujemy tylko tym osobom, które nie do końca można określić, na podstawie wcześniejszych badań. Nie robimy tego wszystkim, bo nie dla wszystkich kończy się to dobrze.
Strzykawka była coraz bliżej jej dłoni. Czarna kropla spadła na jej dłoń. Poczuła pieczenie. Dziewczyna zaczęła się szarpać i gdy doktor już miał wbijać igłę stało się coś nadzwyczajnego. Lucy krzyknęła i niewidzialna siła cisnęła żołnierzami na ścianę. To samo rozpięło też pasy ją utrzymujące. Była wolna. Wybiegając z pokoju usłyszała jeszcze słowa doktora.
- Zapiszcie jej telekinezę! - krzyknął do swoich pomocników, następnie odwrócił się do mundurowych - A wy łapcie ją!
Radość Lucy nie trwała długo. Coś ukuło ją w kark. Upadła, a oczy same jej się zamykały. Kątem oka zauważyła jeszcze chłopaka, który zniknął zaraz za rogiem. Wyglądał identycznie jak ten, którego widziała przy fontannie. Potem ogarnęła ją ciemność.
CZYTASZ
Nadprzyrodzeni
FantasíaLucy Adams to pozornie normalna dziewczyna. Nie jest najpiękniejsza i najpopularniejsza w szkole. Jest zwyczajna.... do czasu. Zaczyna zauważać, że dzieje się z nią coś dziwnego. Nagłe podmuchy wiatru, spadające przedmioty. Tajemniczy chłopak, które...