Rozdział 6

18.7K 1K 352
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Możesz mnie puścić? Nie chcę cię znać - warknęłam na Huntera, który bezczelnie mnie obejmował

- Nie - zaśmiał się i wzmocnił uścisk. Samce już od momentu zobaczenia swojej mate są w niej zakochane na zabój. Od razu odczuwają połączenie w pełni, co usprawiedliwiało zachowanie następcy tronu. To samica potrzebuje czasu na to, by dojrzeć do połączenia. Niestety, w żadnej z mądrych ksiąg nie znalazłam choćby zdania wyjaśniającego ten fenomen.

Wjeżdżaliśmy właśnie na teren mojego stada. Dosłownie za kilka minut rozpęta się burza. Za chwilę dojedziemy do domu watahy.

Warknęłam na niego. Najgorsze było to, że pomimo moich zapewnień, że połączenie na mnie nie działa, czułam pewne przyciąganie w jego stronę, jakieś niezidentyfikowane pragnienie.

Hunter pochylił się i pocałował mnie w czubek nosa, a ja skrzywiłam się i odwróciłam głowę w lewo. Uparcie wpatrywałam się w zmieniający się krajobraz za oknem.

Nie złość się, malutka, mruknął do mnie w myślach.

Spadaj.

Clara! Nie mów tak do niego! To nasz mate, warknęła Nayla, nadal zła na mnie za mój stosunek do Huntera.

- Red się wścieknie, co? - zaśmiał się. Debil. Podczas tańca na balu nie skupiłam się dostatecznie mocno na tym, by blokować myśli i do umysłu Huntera przedostały się moje rozmyślania na temat Red'a, tego jak bardzo go kocham i jak strasznie mi było źle z całą tą sytuacją.

Od tamtego czasu Hunter nabija się z Red'a, kompletnie nie uważając go za godnego przeciwnika. Żeby się nie zdziwił.

Oczywiście, jak tylko dowiedział się o tym, że mam swojego prawie-narzeczonego, oczy zabłysnęły mu ze złości, przytulił mnie mocniej i mamrotał pod nosem "moja, moja".

- Może - odburknęłam.

- Ma się do ciebie nie zbliżać - warknął, zaciskając pięść.

- Jeszcze czego! - krzyknęłam oburzona. - Będzie się do mnie zbliżał, bo ja tego chcę. Poza tym jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że mam na jakiś czas status przyszłej królowej. To chyba znaczy, że nie muszę wypełniać niczyich rozkazów - powiedziałam wściekle. Przez to, że byłam tak zła, właściwie nie panowałam nad tym, co mówię. W normalnych warunkach nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by tytułować się przyszłą królową.

- Owszem. Chyba, że te rozkazy wydaje przyszły król.

Mruknęłam pod nosem, mając ochotę pokazać mu środkowego palca. Zdawałam sobie jednak sprawę, że Hunter to następca tronu. Nawet jeśli go nie lubiłam, byłam zobowiązana do okazywania mu szacunku.

W wewnętrznym lusterku odbijała się twarz ojca. Widziałam figlarne iskierki w oczach i drżące kąciki ust, jakby tylko siłą woli powstrzymywał się od uśmiechu.

Niedoszła królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz