Rozdział 13

16.4K 935 327
                                    

! ZANIM PRZEJDZIESZ DO ROZDZIAŁU !

Kochani, jest to rozdział +18. Dlatego czytacie na własną odpowiedzialność. Starałam się, by wyszło delikatnie, mam nadzieję, że mi się udało.

Nie udało mi się wyrobić przed świętami, toteż nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam Szczęśliwego Nowego Roku!

Proszę o komentarze,w których wyrazicie opinię na temat tego rozdziału. A teraz nie przedłużając, zapraszam na rozdział 13!

_________________________________________________

_________________________________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Clarissa.


Wysoki, ciemnowłosy i przystojny. Cholernie przystojny. To najlepiej opisywało mężczyznę, który stał w drzwiach naszej komnaty. Jego kości jarzmowe i mocno zarysowana szczęka wydały się być wykute z kamienia.

Po chwili zatonęłam w jego szarych, mrocznych oczach, które powoli zaczynały czernieć i błyszczały niebezpiecznie.

Wszystko dookoła wydawało się nie istnieć. Nie myślałam, nie czułam. Jedyne, co widziałam to TE oczy, jedyne, co słyszałam to powolne, potężne bicie jego serca, jedyne co wychwyciłam to mocny, męski zapach, który wydawał się wypływać z niego falami. Byłam kompletnie zniewolona.

Każda minuta, która doprowadziła mnie do tej chwili, całe życie do tego momentu wydało się być wartym wszystkiego, a zarazem niczego. Niczego, ponieważ spędziłam czas z nim, nie patrząc na niego jak teraz, odrzucałam go. Wszystkim, ponieważ głęboko wiedziałam, że czekałabym nawet wieczność na tę chwilę.

Nagle zrozumiałam wszystkie uczucia, które mi towarzyszyły do tej pory. Pragnienie jego bliskości, myślenie o nim, wspaniały nastrój ilekroć tylko się uśmiechnie. Więź działała na mnie z zadziwiającą mocą. Niemal ugięły mi się nogi.

Zaczął podchodzić powolnym krokiem, wpatrując się uparcie w moje oczy. Serce trzepotało mi w piersi, miałam wrażenie, że za chwilę z niej wyskoczy. Zapach świeżo skoszonej trawy i wilgotnego lasu był tak intensywny, że bez zastanowienia zaciągnęłam się jego wonią. Podbita testosteronem działała na mnie jak czerwona płachta na byka.

Zatrzymał się kilka milimetrów ode mnie i spoglądał na mnie z góry.

- Bardzo chcę Cię pocałować - wyszeptał, unosząc dłoń i gładząc mnie po policzku.

- To to zrób - szepnęłam, zadzierając głowę, by w razie czego ułatwić mu pocałunek.

Zaśmiał się cicho.

- Nie. Nie wyszlibyśmy z pokoju, nie dokończylibyśmy parowania, nie byłabyś w pełni moja.

Westchnęłam, gdy złożył delikatny pocałunek na czubku mojej głowy. Oparłam się czołem o jego klatkę piersiową, starając się opanować szalejące hormony.

Niedoszła królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz