Rozdział 10

17.6K 837 269
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Reidar/Red.



- Pijesz, by utopić smutki, czy sumienie? - spytał Ben, wskazując głową na dwie butelki wódki, stojące przede mną. Nawet nie zwróciłem uwagi na to, kiedy wszedł.

- Trochę tego, trochę tego - odparłem. Bardzo chciałem się upić, ta przeklęta Bogini Księżyca mi świadkiem. Chciałem być nieprzytomny, a jedynie lekko kręciło mi się w głowie. Jebana przemiana materii.

- Stary, jest dopiero po dziesiątej. Nie przesadzasz trochę? - Ben usiadł na pufie niemal naprzeciwko mnie. Kątem oka dojrzałem jego zatroskany wyraz twarzy, ale zignorowałem go i uparcie wpatrywałem się w telewizor. Wzruszyłem jedynie ramionami, sięgając po trzecią już butelkę.

Odkręciłem zakrętkę i upiłem potężny łyk palącego napoju. Już nawet się nie krzywiłem.

- Nie mogę sobie ze sobą poradzić - mruknąłem do niego, patrząc beznamiętnie na lecące w telewizji reklamy. - Cały czas widzę jej wzrok po tym, jak ją uderzyłem. Żałuję, że ten szczeniak mający zostać królem mnie nie zabił. Przynajmniej nie zżerałyby mnie wyrzuty sumienia.

Ben wciągnął głęboko powietrze i pokiwał ze zrozumieniem głową.

- Mam wrażenie, że tęsknię za nią bardziej, niż ją kochałem - powiedziałem cicho, pociągając kolejny łyk wódki. - To dziwne uczucie. W sensie tęsknota za drugą osobą. Zabawne, że kiedyś wydawało mi się, że bez niej nie jestem w stanie oddychać, żyć. Oczywiście to nieprawda, jednak cóż to za życie w którym na każdym kroku wyczekuję jej obecności? Jej zapachu, uśmiechu, najmniejszego grymasu, czy gestu? Czy chociażby nawet tego włosa na umywalce? A jeszcze bardziej niedorzeczne jest to, że ja wiem, że ona nie wróci. Obiecała to temu fagasowi - wywarczałem, zaciskając palce na butelce. Gdy poczułem, że szkło za chwilę zacznie się kruszyć, zwolniłem uścisk. - A mimo to ja nadal mam nadzieję.

Parsknąłem gorzkim śmiechem i przechyliłem butelkę. Dopiero, gdy wypiłem połowę zawartości, odstawiłem ją od ust. Otarłem wargi wierzchem dłoni i sięgnąłem po papierosa.

Ben uniósł brwi, ale nic nie powiedział.

Dobre posunięcie, przyjacielu.

- Co cię do mnie sprowadza? To musi być ważny powód, skoro złamałeś mój rozkaz wyraźnie mówiący, że nie chcę nikogo widzieć - mruknąłem, zaciągając się papierosem, a po chwili wypuszczając kłąb siwego dymu.

- Tak, sprawa jest całkiem ważna. I w razie twojej odmowy musiałbym mieć czas, by znaleźć kogoś innego.

- Do rzeczy - warknąłem zniecierpliwiony.

Ben odchrząknął i spojrzał na mnie wyczekująco, lekko niepewnie.

- Biorę ślub z Kate.

Pokiwałem głową.

Niedoszła królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz