Rozdział 19

12.5K 608 94
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Patrzyłam na Alfę Winstona, podekscytowana jak małe dziecko. Ściskałam dłoń Huntera raz po raz, próbując się jakoś opanować.

Nadchodziła północ, pora kluczowa podczas każdego wesela – polowanie. W naszym społeczeństwie było to swoistego rodzaju przypieczętowanie "nowopowstałego" związku. Zgodnie z tradycją część stada wybrana przez parę młodą udawała się do lasu należącego do watahy i pod przewodnictwem nowożeńców asystowała i świadkowała polowaniu. Zadaniem młodych było powalenie dominującego jelenia, co udowadniało, że stanowią silną i zgraną parę. Z racji słabego rozrodu jeleni na duże stado przypadał zazwyczaj jeden byk, którego wataha miała za zadanie oddzielić od łań i młodych. Biorąc pod uwagę nasze rozmiary było to niemal śmieszne zadanie – jakżeby ogromny wilk, wielkości niemal takiej samej jak rzeczony jeleń miałby go nie powalić i nie zabić? No cóż, chodziło tylko o tradycję i hołd składany wilkom o normalnych rozmiarach, naszym przodkom.

Z racji tego, że Kate była w ciąży została całkowicie odsunięta od polowania – cała wataha z Benem na czele nie chciała ryzykować utraty młodego. Wilcze prawo stanowiło, że w wypadku, gdy samica jest ciężarna i nie bierze czynnego udziału w polowaniu, samiec również może z niego zrezygnować, jednak nigdy się to nie zdarzyło. Wilki z natury miały bardzo napuszone ego i wykorzystywały każdą okazję, by udowodnić partnerce odwagę oraz to, że są w stanie utrzymać rodzinę.

Cieszyłam się na to polowanie. Tak dawno nie zmieniałam skóry i nie goniłam zwierzyny. Nayla już od dłuższego czasu skamlała, że ma ochotę na rozprostowanie kości. Na moje szczęście, nawet gdyby Kate nie wytypowała mnie i Huntera to, jako przyszła para królewska, mieliśmy ten przywilej uczestniczenia w każdym weselnym polowaniu.

Widziałam, że Hunter też się cieszył. Wbrew pozorom życie przyszłego monarchy wcale nie opiera się na polowaniach i ucztach. Po prawdzie tych dwóch aspektów niemal całkowicie brakuje.

— Moi drodzy — zaczął Alfa Winston, pełniąc rolę swoistego wodzireja weselnego. — Grupa łowców została wytypowana. Macie dziesięć minut na przygotowania i powrót tu w wilczej skórze. Reszta stada będzie czekać na skraju lasu do waszego powrotu.

Uśmiechnęłam się do Huntera szeroko i pociągnęłam go szybko w stronę naszego pokoju. Odetchnęłam z ulgą, gdy spostrzegłam, że wśród wybranych nie ma Red'a. Tylko jego by tam brakowało.

Widok był doprawdy imponujący. Dwadzieścia wilków krążących niespokojnie przy ścianie lasu. Każdy, jak jeden mąż miał zjeżoną sierść na karku, sztywny ogon, położone uszy po sobie. Czekaliśmy, zniecierpliwieni i podekscytowani.

Na przedzie dumnie stał Seth, wilk Bena. Mimo rangi niższej niż Alfa Winston, czy Hunter, to on dziś grał pierwsze skrzypce i to on miał przewodzić stadu. Dziś był jego dzień, więc osobniki dominujące pozwalały mu na prowadzenie polowania.

Niedoszła królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz