Rozdział 11

15.5K 832 163
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Kilka kolejnych dni upłynęło mi względnie spokojnie. Z racji ważnego wyjazdu królowej matki ominęły mnie lekcje zachowania. Zapowiedziała, że rozpoczniemy zaraz po jej powrocie, czyli jutro, albo pojutrze, po sześciu dniach jej nieobecności. Bogini najwyraźniej wysłuchała moich próśb i dała mi te sześć dni na przyzwyczajenie się do całej tej popieprzonej sytuacji.

Z drugiej strony upływ czasu nie bardzo mnie cieszył. Chociaż sama już nie wiedziałam, co o tym myśleć. Pełnia po której miałam zaakceptować Huntera jako swojego partnera, zbliżała się wielkimi krokami – został mi niecały tydzień.

O Red'zie właściwie już nie myślałam. I nie do końca wiedziałam, jak się do całej tej sytuacji odnieść. W sumie to było okropne z mojej strony – byliśmy razem przez pięć lat, a mój brak zainteresowania świadczył tylko o tym, że chyba tak naprawdę go nie kochałam. Oczywiście żywiłam kiedyś do niego jakieś uczucie, jednak nim się obejrzałam zamieniło się ono w bardziej braterską więź. A przynajmniej tak sobie wmawiałam, bo nie dało się ukryć, że Red już niemal mnie nie obchodzi.

Jakby od innej strony spojrzeć, to w całej tej popieprzonej sytuacji byłam całkiem szczęśliwa. Coraz częściej patrzyłam na Huntera inaczej, tak bardziej z miłością. Chyba nie mogłam tego tak nazwać, jednak czułam rodzące się wewnątrz mnie silne uczucie, które potrzebowało impulsu, bodźca, by się ujawnić.

Pełnia miała być takim bodźcem, z czego doskonale zdawałam sobie sprawę.

Westchnęłam, przeglądając Facebooka na telefonie. Było mi żal wszystkich znajomych, których zostawiłam w swojej watasze. Brakowało mi ich bardzo, a samo pisanie nie zastępowało ich obecności.

W zamian jednak za tę tęsknotę dostawałam niewymuszoną opiekuńczość Huntera, która coraz bardziej mi się podobała.

- Odłóż ten telefon – mruknął mi do ucha. Podskoczyłam przestraszona, bo nawet nie zorientowałam się, kiedy wszedł. Oczywiście nie zapukał – kto normalny pukałby do swojego pokoju? Uległam rozkazowi Huntera i faktycznie przeniosłam się do niego. Chcąc nie chcąc, musiałam przyznać mu na ten czas rację – będąc w pełnej Gorączce, sama w pokoju, byłam narażona na bardzo nieprzyjemne konsekwencje. I pomimo tego, że moja Gorączka już dawno temu się skończyła, ani myślałam ruszać się z jego pokoju. Było mi tam tak dobrze i... bezpiecznie?

Hunter obszedł kanapę i usiadł obok mnie. Wpatrywał się we mnie wyczekująco, toteż w końcu wyłączyłam telefon i odłożyłam go na stolik.

Mężczyzna nadal na mnie patrzył, taksując wzrokiem każdy skrawek mojej twarzy. Po chwili delikatnie się zirytowałam.

- No co? – spytałam szorstko i niemal natychmiast tego pożałowałam. Wewnętrznie czułam, że powinnam być miła dla swojego mate. Westchnęłam. – Przepraszam, nie chciałam być niegrzeczna.

Niedoszła królowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz