Epilog

58 11 7
                                    


I've seen you in my dreams
You turn men to gold and shatter their bones
As broken as we seem, oh
We give up our heart, a shot in the dark

Dam radę. Oczywiście, że dam. Jedna powieka. Próba nie udana. Druga. Znowu dno.

Spróbuję jeszcze raz. Jedna powieka. Udana próba. Druga powieka. I oto moje czekoladowe oczy znowu wpatrują się w świat. A raczej w o coś...

Jestem w szpitalu. Białe ściany, białe łóżko i smutna, melancholijna atmosfera.

Ciekawe jaki dzisiaj dzień...

Ten rok był wyjątkowo paskudny. Dla mnie, dla zespołu, dla fanów.

Teraz musi być lepiej. Muszę zapłacić za wszystko.

Moja dłoń utrwalę trzyma Ellington. Co kilka sekund muska ją wargami. To miłe. Tylko on wciąż jest przy mnie. Tylko ona kochał mnie prawdziwie. Kochał mnie mino wszystkiego co wyprawiłam. Za każdym razem go odtrącałam.

Do dziś. Dziś wszytko się zmieni.

Więcej nie pójdę na samotne spacery, nie będę krzyczeć, nie będę wymykać się w nocy, nie będę uciekać, nie będę dotykać żyletek. Będę inna. Nowa. Żywa.

-Hej Ell!

Chłopak odsuwa usta od mojej dłoni i podnosi swój kącik ust w górę.

-Jak się czujesz?

-Dziwnie. Bardzo dziwnie. Co się działo?

-Nie pamiętasz?-dziwi się.

Kręcę głowa przecząco.

-Ty. Kłótnia i ty z wielką czerwoną plamą w łazience.

Marszczę nos. Nie chcę o tym słuchać.

-Miałam bajeczny sen. Jeden z tych niezapominanych. Muszę ci to wszystko opowiedzieć. Też tam byłeś. Oh, było cudownie. I smutno. I śmiesznie.

-Teraz na pewno znajdziesz dla mnie czas?

-Teraz wszystko będzie inne-zapewniam i łamię go za rękę.




Ordinary Girl (zakończony)Where stories live. Discover now