Rozdział 8

69 11 0
                                    

Dla Asi.


Taniec.
No właśnie. Z tym nie powinnam mieć jakichkolwiek problemów, bo chodziłam do szkoły tańca, ale to już wicie. Nie mam po prostu na to ochoty. Szczególnie z tym nieznajomym Davidem, a on właśnie czeka na jakiś ruch z mojej strony. Kręcę głową przecząco.
-Nie mam zbytnio ochoty na tańce- wyjaśniam.
-Ale uwielbiasz tańczyć.
Masz całkowitą rację, ale i tak tego nie zrobię, wiesz?
-Bolą mnie nogi po spacerze-robią smutną minkę i macham nogą dla lepszego efektu.
-Długo spacerowałaś?
Nie, wróciłam do domu zaraz po tobie, ale wolę kłamać. Kiwam głową na tak.
Na twarzy chłopak pojawił się grymas. Pewnie mało dziewczyn mu odmawia. A może żadna? Fajne, będę pierwszą.
-Możemy postać.
Błagam! Ten chłopak chyba naprawdę mnie lubi.
-Wisz może gdzie poszła Cara?- pytam i jednocześnie zmieniam temat.
-Delevingne pewnie tańczy w tłumię. Ta wariatka kocha imprezy.
-Zauważyłam.
Zapadła cisza. Nie wiem o czym z nim rozmawiać. Nie znam go jak wszystkich w tym świecie.
Westchnęłam głośno.
-Nudzisz się?-zapytał.
-Trochę.
Rzeczywiście trochę się nudziłam.
-Możemy wyjść na dwór. Moi goście i tak żyją własnym życiem. Pewnie nawet nie pamiętają,że to ja zorganizowałam imprezę.
Uwielbiam LA nocą. Nocy spacer z nieznajomym? Nie chciałam tańczyć, a wolę spacer.
Tak, jestem dziwna.
-Dobra,
Wyszliśmy. Muzyka jest tak głośna, że nawet na dworze doskonale da się usłyszeć piosenki.
Właśnie leci One More Night.
-So I cross my heart, and I hope to die
Brunet zaczyna się śmiać, wywołując rumieńce na moich policzkach.
-Ładnie śpiewasz, wiesz?
Wiedziałam od urodzenia. Rodzeństwo, sąsiedzi i inne znajome mi osoby powtarzały, że zostanę piosenkarką. Lubiłam śpiewać. Cały czas coś nuciłam. Próbowałam pisać piosenki, ale co sześciolatka mogła napisać? Pisałam o rodzicach, lalkach i tańcu. Pewnie wyrzuciłam moje dzieła. Szkoda, bo na pewno były zabawne.
-Yhym-wymamrotałam.
-Coś mało rozmowna jesteś.
Mogę gadać całą dobę, ale z kimś kogo znam. Chłopaki często narzekali na moją gadkę.
Chłopaki...R5...
-Może jestem chora-siadam na ławkę.
Cud, że znalazłam ją w tej egipskiej ciemności.
-Ale przyznaj, że to zabawne.
-Co?
-Oni-wskazał na dom, ale pewnie chodzi o domowników-rujnują mój dom na mojej własnej imprezie, a ja w żaden  sposób z niej nie skorzystałem.
Myślałam, że doda jeszcze, że to moja wina.
Bo jest po części...
Kurdę, zaczynam czuć poczucie winy.
-Wisz-przełknęłam ślinę-nie jestem sam-uśmiechnęłam się.
-No tak.
Niech stracę.
-David?
-Słucham.
-Grałeś kiedyś w taką grę"poznajmy się od nowa"?
-A taka istnieje?
-Nie, wymyśliłam ją przed chwilą.
Chłopak zachichotał, a to trochę dodało mi odwagi.
-Jakie są zasady?
-Udajemy, że widzimy się pierwszy raz i chcemy się poznać.
-Um...-zamyślił się-Jestem David, mieszkam tu-wskazał na dom-często organizuję imprezy, lubię długo spać, uwielbiam czerń, nienawidzę swoich włosów, moi starzy się rozwiedli i mam mieszkanie po tacie.
Przyznam, że nie spodziewałam się tego.
-Dlaczego?
Zapadła cisza. Chyba nie powinnam o to pytać. Super. Pewnie się obrazi i już nigdy nic do mnie nie powie i...
-Matka zdradziła ojca.Zabraniała mi się z nim spotykać. Była chora. Dorosłem i chciałem od niej uciec. Chyba jest na jakieś terapii. Nie wiem.
Słyszałam wiele różnych historii o rozwodach, ale nigdy nie słyszałam takiej...
I ta matka...
Czego człowiek może dowiedzieć się przez jedną noc?
-A włosy?-zmieniłam temat
-Wkurzają mnie. Tracę czas na ich układanie.-zaśmiał się-twoja kolej-przypomniał.
Co ja mu powiem?
-Jestem Rydel, kocham różowy, uwielbiam M5, lubię śpiewać, kocham,czytać i...-i jestem w świecie bez wyjścia, pomyślałam- i nie lubię piwa.
-Miło poznać-powiedział-Twoja ulubiona książka?
-To najgorsze pytanie jakie można zadać, ale uwielbiam "Szeptem".
-Może zacznę czytać.
Zachichotałam. David nie był już czarnym, złym chłopakiem z park. Był miłym, piegowatym chłopakiem, z którym świetnie mi się rozmawia.
Ziewnęłam. Chyba jestem zmęczona.
Jak wrócę do domu? Po ciemku? Moja 'niezawodna" przyjaciółka baluję na parkiecie, a Tom może już dawno się upił. Ugh! Nie ma to jak przyjaciele.
Znowu ziewnęłam.
-O której dziś wstałaś?-zapytał David.
-Dość wcześnie.
-Mogę cię odwieść.
-Ale dopiero się poznaliśmy.
Zaśmiałam się. Moja gra trwa nadal.
-Ale taką damę trzeba dostarczyć bezpiecznie na miejsce.
-Mus to mus.
Samochód Davida stał za domem. Wsiadłam i zaczęłam grzebać przy radiu. Przestanę zmieniać stancję, gdy znajdę piosenkę Maroon 5.
-Ej! Bo zepsujesz-upomniał mnie David, wyjeżdżając na jezdnie.
Odsunęłam się od radia i oparłam o fotel.
Może jest już po północy? A może nie minęła nawet godzina? Mniejsza o to, chce spać. Tom, Cara i Anna jutro rano na pewno będą wkurzeni. Oni zostawili mnie na imprezie, a ja ich zostawiłam teraz. Nie czuję winny. Mają za swoje.
Brunet zahamował.
-Dziękuję za podwózkę.
-Nie ma sprawy, ale chce czegoś w zamian.
Zdziwiłam się.
-Co?
-Pomożesz mi jutro posprzątać.
-Dopiero się znamy, ale pomogę.
-Dobranoc Del-pomachał ręką na pożegnanie.
-Słodkich snów-odpowiedziałam i przekręciłam klucz w zamku.




Ordinary Girl (zakończony)Where stories live. Discover now