- Oh, Tyler... Dobrze, że już jesteś- wyhrypiała Ruby, ciągnąc mnie w stronę schodów.
- Co się stało?
- Josh... On... Nie wiem jak ci to powiedzieć. On siedzi w pokoju, a jak tylko chcę tam wejść, to rzuca we mnie czym popadnie. Spróbuj ty...
- Nie chcę dostać krzesłem!
- Oh, uspokój się... Bądź dorosły. Josh mnie nie wpuści, może tobie się uda.
Staneliśmy pod drzwiami pokoju Josha. Lekko uchyliłem drzwi i naraz dało się słyszeć, jak coś ciężkiego uderza o drzwi.
- Josh? To ja, Tyler- krzyknąłem tak, aby chłopak mnie usłyszał. Po chwili wsunąłem głowę do pokoju, a kiedy nic się nie działo, weszłem zamykając za sobą drzwi.
Josh siedział w kącie pomieszczenia i cały się trząsł. Na podłodze walały się książki i szkło.
- Josh? Co się stało?- zapytałem, podchodząc do niego. Przykucnąłem przed nim i wziąłem jego dłonie, którymi trzymał się za głowę. Spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem i po chwili patrzenia przytulił mnie. Całkowicie mnie wmurowało. Objąłem go rękoma i usiadłem na podłodze, kołysząc się.
- Już spokojnie. Nic się nie dzieje. Jest dobrze.- kiedy wypowiadałem te słowa, przypomniał mi się sen, kiedy to Josh oznajmił mi, że to tylko gra. Kompletnie nie wiedziałem co o tym myśleć. Niby to był tylko sen, ale wydawał się byc taki realistyczny.
°•°
Beznadziejny rozdział...
Ale ja tak chciałabym wam oddać koniec. Jeszcze tylko dopracować i dobrze przemyśleć.
Mój prawnik zawsze gotowy.
Komentarze proszę.
•°•
CZYTASZ
Bez Słowa ~ Joshler
Fanfic- Josh, powiedz mi- szepnął Tyler, ale od razu doszło do niego, że przyjaciel tego nie zrobi.