12/15

820 102 11
                                    

- Oh, Tyler... Dobrze, że już jesteś- wyhrypiała Ruby, ciągnąc mnie w stronę schodów.

- Co się stało?

- Josh... On... Nie wiem jak ci to powiedzieć. On siedzi w pokoju, a jak tylko chcę tam wejść, to rzuca we mnie czym popadnie. Spróbuj ty...

- Nie chcę dostać krzesłem!

- Oh, uspokój się... Bądź dorosły. Josh mnie nie wpuści, może tobie się uda.

Staneliśmy pod drzwiami pokoju Josha. Lekko uchyliłem drzwi i naraz dało się słyszeć, jak coś ciężkiego uderza o drzwi.

- Josh? To ja, Tyler- krzyknąłem tak, aby chłopak mnie usłyszał. Po chwili wsunąłem głowę do pokoju, a kiedy nic się nie działo, weszłem zamykając za sobą drzwi.

Josh siedział w kącie pomieszczenia i cały się trząsł. Na podłodze walały się książki i szkło.

- Josh? Co się stało?- zapytałem, podchodząc do niego. Przykucnąłem przed nim i wziąłem jego dłonie, którymi trzymał się za głowę. Spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem i po chwili patrzenia przytulił mnie. Całkowicie mnie wmurowało. Objąłem go rękoma i usiadłem na podłodze, kołysząc się.

- Już spokojnie. Nic się nie dzieje. Jest dobrze.- kiedy wypowiadałem te słowa, przypomniał mi się sen, kiedy to Josh oznajmił mi, że to tylko gra. Kompletnie nie wiedziałem co o tym myśleć. Niby to był tylko sen, ale wydawał się byc taki realistyczny.

°•°

Beznadziejny rozdział...

Ale ja tak chciałabym wam oddać koniec. Jeszcze tylko dopracować i dobrze przemyśleć.

Mój prawnik zawsze gotowy.

Komentarze proszę.

•°•

Bez Słowa ~ JoshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz