Rozdział 6

2.6K 164 32
                                    

Ain't no mercy, a-ain't no mercy
Got that purple Lamborghini lurkin'
Ain't no mercy, a-ain't no mercy
Got that purple Lamborghini lurkin',


Nie było go już naprawdę długo i można rzec, że się o niego martwiłam. Chodziłam z kąta w kąt, bawiąc się swoimi paznokciami i zagryzając dolną wargę. Martwiłam się właśnie o faceta, który mnie uprowadził. To niepojęte. Zatrzymałam się w sypialni klauna, gdy mój wzrok dostrzegł ramkę ze zdjęciem. Wzięłam ją w dłoń i uśmiechnęłam się widząc co się na nim znajduję, a mianowicie Joker ze swoją dziewczyną, uśmiechnięci od ucha do ucha. Widziałam te iskierki w ich oczach, te iskierki radości i szaleństwa. Niemal takie same gdy pewnego dnia zjawili się w moim domu, przed moimi szesnastymi urodzinami.

- Natalie, idź do pokoju. To nie są ludzie z którymi mogłabyś rozmawiać.
Mój ojciec próbował mnie wygonić z jego gabinetu, gdy chciałam posiedzieć przy nim i posłuchać o interesach. Zawsze mnie to ciekawiło i on zawsze pozwalał mi być podczas rozmów ze znanymi, złymi twarzami Gotham City. Tym razem, gdy za jego plecami zauważyłam zieloną czuprynę, a obok niego blond z kolorowymi końcówkami, on stanowczo odmówił mi siedzenia wraz z jego "gośćmi".
- No, ale tato... 
- Żadnych ale... 
Ojciec nie zdążył dokończyć, gdy zaraz na jego ramieniu znalazła się blada, drobna dłoń ze złotymi pierścionkami. Harley, dziewczyna Jokera wyszczerzyła się w głupkowatym uśmiechu i patrzyła to na mnie, to na ojca, po czym odezwała się słodkim głosikiem.
- Maroni... Nie przesadzaj, ona nie jest już taka malutka a my jesteśmy gwiazdami Gotham. Pozwól jej.
Blondynka wyszczerzyła się do mnie i odskoczyła szybko od mojego ojca, po czym ze swojej różowej torebki wyciągnęła gumę balonową.
- Lubisz słodkości? 
Mówiąc to wysunęła gumy w moją stronę a ja sięgnęłam po jedną.
- Jasne. Kto ich nie lubi? 
Harley zaśmiała się radośnie. Miała tak uroczy i zaraźliwy śmiech, że aż sama zachichotałam pod nosem. Jednak nasz śmiech przerwał, męski, zimny głos.
- Harley, wracaj tutaj. Mamy interesy do załatwienia.
Klaun spojrzał na swoją dziewczynę, której zaraz uśmiech zniknął z ust, wyglądała jakby się go wystraszyła. Wtedy moje spojrzenie i spojrzenie klauna się spotkało, a jego psychodeliczny uśmiech zmroził mi krew w żyłach. Tato nie musiał mnie ponownie wyganiać. Sama cofnęłam się do wyjścia i nie mówiąc nic, opuściłam gabinet ojca.

Usłyszałam głośny huk frontowych drzwi i szybko odłożyłam zdjęcie na komodę, po czym szybkim krokiem podeszłam do salonu. Joker stał w drzwiach, trzymając w dłoni zloty pistolet. Popatrzył w moje oczy, a one uciekały po całym jego ciele. Wyglądał jakby przeszedł porządną bitwę. Na jego czole, policzkach i koszuli widniała zaschnięta krew, dolna warga była rozcięta a marynarka porwana w niektórych miejscach. Oczy zielonowłosego były przepełnione szaleństwem, przez co przez moje ciało przeszedł dreszcz. Odsunęłam się na krok do tyłu, wsłuchując się w jego przyśpieszony oddech. Głucha cisza, aż szczypała w uszy, a jedyne co dane teraz było mi słyszeć to nasze oddechy. Nie chciałam się odezwać, nie chciałam niczego powiedzieć, by przypadkiem nie wyprowadzić go z równowagi. Gdy mrugnęłam powiekami, a potem je otworzyłam miałam twarz Jokera, przed swoją twarzą. Maniakalny uśmiech widniał na jego bladym licu, przyprawiał mnie on o dreszcze. Zresztą jego bliskość tak samo. Przełknęłam głośno ślinę, a on popchnął mnie na ścianę i nachylił nad moimi ustami. Cholera. Cholera. Cholera. Joker, co Ty wyprawiasz?
- Zabiłem go... Zabiłem tego śmiecia. Będę zabijał każdego... Każdego kto stanie na mojej drodze. 
Nie bardzo wiedziałam, co mogę odpowiedzieć na jego słowa, więc wypuściłam głośno powietrze, ale nie spuszczałam z niego swojego spojrzenia. Czy on dał mi właśnie do zrozumienia, że mnie też zabije? Nie... Proszę...
- Ale nie bój się kochanie... Ciebie nie zabiję. Skrzywdzę Cię... Bardzo, bardzo mocno.
Wysapał zbliżając się do moich ust. W polu widzenia miałam tylko jego twarz. Jego oddech był zaskakująco świeży, pachniał miętą, ale czułam w nim także nutkę alkoholu. Chwilę później nie wiedziałam już nic. Nigdy nie sądziłam, że będę całować usta mężczyzny, pomalowane szminką. O dziwo nie opierałam się jego pocałunkom i nie bardzo mnie interesowało co miał na myśli, mówiąc o skrzywdzeniu mnie. Nigdy się nie całowałam. Nigdy. Tak, wiem to bardzo dziwne, że mając dziewiętnaście lat nie nadarzyła się taka okazja, ale może tak miało być. Może mój pierwszy pocałunek miałam przeżyć właśnie z psychopatycznym mordercą o zielonych włosach. 
Jego dłonie znalazły się nad moją głową, a ciało blokowało jakąkolwiek ucieczkę. Obie dłonie położyłam na jego karku, a drugą wplątałam w jego o dziwo bardzo miękkie, zielone włosy. Całowałam go cały czas, a on przejmował nad tym kontrole. Traciłam powoli powietrze, więc jęknęłam w jego usta, a on wtedy oderwał się od nich i wyszczerzył. Wokół jego warg rozmazała się szminka i byłam pewna, że wokół moich również. 

- Zabranie Ciebie tutaj to był najlepszy pomysł na jaki wpadłem.
Gdy to powiedział mogłam wyczuć w jego głosie, coś na wzór dumy ze swojej osoby oraz takiej typowej pewności siebie, jak u damskiego łamacza serc. 
- Przy Tobie nie można zostać zdrowym... Nie wierzę, ale przyznaję Ci racje.
Te słowa chyba na niego podziałały, bo nim zdążyłam się obejrzeć, on podniósł mnie, mocno zaciskając dłonie na moich pośladkach i wpadł do sypialni. Czy ja właśnie to z nim zrobię? Zrobię to z największym kryminalistą w Gotham? Niech tylko ojciec się o tym dowie. Wpadnie w szał.... Ale kogo to teraz obchodzi? Delikatnie rzucił moje ciało na łóżko, ściągnął z siebie marynarkę i rozpiął koszulę, po czym położył się nade mną, trzymając dłonie na ramię łóżka. Wpił się zachłannie w moje wargi, a ja nie nadążałam by odwzajemniać jego pocałunki. Po chwili poczułam jak jego zimne dłonie sięgają do mojej sukienki. Nie miałam nawet siły, ochoty i odwagi by powiedzieć mu nie i pozwoliłam mu pozbyć się jej. Wtedy odsunął się ode mnie, zaczął oglądać moje ciało a mną automatycznie wstrząsnęły dreszcze, a na policzkach pojawiły się różowe rumieńce. 
- Jesteś dziewicą?
Byłam już tak podniecona, że jego pytanie ledwie przebiło się do moich uszu przez emocje, jakie mną szargały.
- Mhm...
Wymruczałam, a on wyszczerzył się i zsunął z siebie swoje spodnie i bokserki. Cholera, jak on szybko do tego dąży. Nie chciałam spojrzeć na jego kroczę, ale i tak to zrobiłam. Widząc to co tam chował, wypuściłam głośno powietrze i zacisnęłam pięści na pościeli. Będzie boleć, będzie cholernie boleć, wiem to. 

- Czego się boisz Natalie?
Wsunął się pomiędzy moje uda, a ja nim się obejrzałam leżałam nago pod jego ramionami, a dłonie klauna wodziły po wnętrzu moich ud.
- Bólu....
- Mówiłem, że Cię skrzywdzę.
Powiedział to nieco rozbawiony, a ja miałam ochotę trzepnąć go w ten głupi łeb. Głupi, seksowny łeb. Boże, nie powinnam, ale teraz już się nie cofnę.
Joker wpił się w moje wargi,  za chwilę poczułam jak jego męskość wsuwa się we mnie. Wypuściłam głośno powietrze, moje oczy się rozszerzyły i zaraz napotkały jego tęczówki. Były o dziwo radosne, przez co na moją twarz wkradł się dziewczęcy uśmiech. On poruszał się we mnie mocno, ale powoli obserwując każdy skrawek mojej twarzy. Dłonie ułożyłam na jego plecach i z każdym pchnięciem, zostawiałam na jego plecach czerwone smugi. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo. To było tak nierealne, tak dziwne, że miałam wrażenie, jakby do niczego między nami nie doszło. Nie mam pojęcia ile nasz seks trwał, ale był naprawdę długi, a ja doszłam z jego przezwiskiem na swoich ustach z trzy razy. W końcu Joker opadł na materac obok i objął mnie ramieniem. Cała się trzęsłam z uczuć jakie mną ogarnęły. Właśnie się kochałam i to nie z byle kim. Z facetem, który zabił miliony ludzi, z facetem, który mnie pobił i z facetem, który był tak strasznie seksowny. Chyba przy jego osobie nie da się pozostać człowiekiem o zdrowych zmysłach.



Sucker for pain | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz